W skali 2018 r. dolar był najsilniejszą spośród 32 ważniejszych walut świata (w stosunku do złotego umocnił się do tej pory o 8,7 proc.). Zdaniem Morgana Stanleya w przyszłym roku będziemy mieli do czynienia z odwróceniem tej tendencji. Niedobór kapitału oraz wzrost kosztów finansowania sprawi, że tracić będą waluty krajów bazujących na zagranicznym finansowaniu, takich jak obecnie USA, a zyskiwać – waluty gospodarek eksportujących kapitał, w tym strefy euro i Japonii.
„Wzrost kosztów finansowania oraz osłabienie wsparcia wynikającego ze stymulacji fiskalnej odwrócą tendencje takie jak przewaga USA pod względem wzrostu gospodarczego, rozsynchronizowanie się tempa wzrostu pomiędzy głównymi regionami oraz związany z cięciami podatków i deregulacją rajd dolara” – zapowiadają w corocznym raporcie walutowym analitycy Morgana Stanleya pod kierunkiem Hansa Redekera.
Wśród polecanych przez specjalistów transakcji znalazło się kupno koszyka euro i szwedzkiej korony za dolara (spowolnieniu w USA będzie towarzyszyć perspektywa wzrostu inflacji oraz integracji w strefie euro, a także podwyżki stóp w Szwecji). Dobrą strategią może okazać się też kupowanie jena za dolara, a to ze względu na oczekiwane wychodzenie przez japońskich inwestorów z zagranicznych inwestycji. Według Morgana Stanleya osłabiać powinny się także dolar kanadyjski, australijski oraz nowozelandzki, co ma związek ze słabą kondycją bilansów w tych gospodarkach. Przez tendencje integracyjne w strefie euro słabnąć powinien frank szwajcarski. Zyskiwać do dolara będą tymczasem wybrane przecenione waluty z tych rynków wschodzących, które oferują wysokie stopy procentowe: Indii, Indonezji, Argentyny oraz RPA.
„Osłabienie dolara oraz niskie wyceny aktywów będą wspierać rynki gospodarek rozwijających się” – zapowiadają specjaliści Morgana Stanleya.
