Na rynku tłumaczeń brak specjalistów

Agnieszka Ostojska
opublikowano: 2001-09-21 00:00

Na rynku tłumaczeń brak specjalistów

Rozchwytywani tłumacze rzadko kiedy mają wykształcenie filologiczne. Coraz częściej są to osoby po zagranicznych studiach specjalistycznych. Wejście Polski w struktury Unii stwarza nowe zapotrzebowanie na fachowców, tłumaczących dokumenty z wielu dziedzin.

Głównym źródłem dochodów tłumacza 10 lat temu były przekłady korespondencji i dokumentów. Ostatnia dekada przyniosła wiele zmian w tym zawodzie, zarówno pod względem przedmiotu tłumaczeń, jak i organizacji pracy. Dzisiaj biurom tłumaczeń największe dochody przynoszą przekłady podręczników, opracowań know-how i specjalistycznych dokumentów firmowych. Do tego rodzaju tłumaczeń biura zatrudniają specjalistów.

— Rzadko kiedy zlecamy tłumaczenia osobom, które ukończyły studia filologiczne. Specjalistycznych przekładów dokonują osoby pracujące w danej dziedzinie i mogące na bieżąco korygować zgodność merytoryczną tekstu — wyjaśnia Piotr Czajkowski, prezes Centrum Tłumaczeń Specjalistycznych Get It.

Jego zdaniem, znajomość języka to tylko jedno z wielu kryteriów, jakie musi spełniać dobry tłumacz. W tym zawodzie tzw. omnibus, czyli tłumacz przekładający wszystko, nie ma racji bytu.

— Stały popyt na swoje usługi mają tłumacze przysięgli, których podpis nadaje moc urzędową tłumaczonym dokumentom. Rzadko jednak tłumacze przysięgli dokonują specjalistycznych tłumaczeń, na które jest największe zapotrzebowanie na rynku — twierdzi Robert Bobrowski, właściciel agencji tłumaczeń BAS.

Na odległość

Praca tłumacza nosi znamiona nowoczesnego stylu telepracy. Współpracujące z agencją osoby otrzymują zlecenia za pomocą poczty elektronicznej. Pierwsza ich wizyta w agencji jest zwykle jedyną. Wszystko inne może zostać załatwione za pomocą e-maila i telefonu.

— Nasi tłumacze mieszkają często poza granicami Polski. Jedyny problem, jaki napotykamy w kontaktach z nimi, to różnice czasu — przyznaje Stanisław Buczyński, prezes biura tłumaczeń Lidex.

Nie do wszystkiego

Duże biura tłumaczeń współpracują też ze specjalistami od przekładów symultanicznych. Okazuje się, że tłumacz książek, dokumentów i opracowań rzadko kiedy może prowadzić tłumaczenia na żywo.

— Od tłumaczy symultanicznych wymaga się nie tylko aktywnej znajomości języka i specjalistycznego słownictwa. Taka praca wymaga odporności na stres oraz umiejętności pracy w zespole. Często konferencja tłumaczona jest na więcej niż jeden język. Wówczas ważna jest współpraca zespołów językowych — wyjaśnia Stanisław Buczyński.

Na rynku tłumaczeń nadal brakuje fachowców. Wiele osób zna język obcy, ale niewiele potrafi w sposób profesjonalny tłumaczyć.

Zdaniem Piotra Czajkowskiego, najbardziej poszukiwani są tłumacze języka angielskiego, a najpopularniejsze dziedziny przekładów to ekonomia i prawo. Według specjalistów z branży zarobki dobrego, aktywnego tłumacza języków europejskich mieszczą się w przedziale 20-80 tys. zł miesięcznie. W najbliższym czasie przewiduje się wzrost zapotrzebowania na tłumaczy języków UE. Tworzony jest też zespół polskich tłumaczy, który w Brukseli, na bieżąco, będzie tłumaczył wszelkie postanowienia i dyrektywy Unii.

Tłumacz

Pożądane wykształcenie: wyższe specjalistyczne, najlepiej zdobyte za granicą

Język obcy: jeden lub dwa z danej grupy językowej

Zarobki:

tłumacz symultaniczny — 400-600 zł za blok czterogodzinny

tłumacz książek i dokumentów — 30-50 zł za stronę.