W lutym 2024 r. mija okres zawieszenia kar nałożonych przez Straż Graniczną na działające w Polsce linie lotnicze. Chodzi o niebagatelną kwotę 3,6 mld zł. Powód?Niewywiązywanie się z przepisów ustawy PNR (z ang. passenger name record, czyli dane dotyczące podróży pasażera w bazie przewoźnika), która weszła w życie w 2018 r. W pierwszych miesiącach jej obowiązywania aż 51 proc. linii nie przekazywało danych do Straży Granicznej (SG). Tłumaczyły, że było to niemożliwe, bo jej system był nieprzygotowany i niedostosowany, czemu SG zaprzecza. Od 29 maja 2018 r. do 28 lutego 2021 r. Straż Graniczna nałożyła kary za 114,5 tys. naruszeń. Większość przedawniłaby się w 2021 r., ale MSWiA znowelizowało ustawę, wydłużając okres przedawnienia z 3 do 5 lat. Pod koniec 2021 r. branża zaczęła mocno lobbować w Sejmie i posłowie ponownie znowelizowali ustawę PNR – 5 lutego 2022 r. wprowadzono 2-letni okres zawieszenia kar.
Po co było dwuletnie zawieszenie kar
Zdaniem branży lotniczej miało to dać czas na przygotowanie dobrego dla niej rozwiązania, czyli abolicji. Zupełnie inaczej postrzega sprawę MSWiA.
„Nowelizacja pozwoliła zabezpieczyć prawidłowy tok postępowań, a nade wszystko rozłożyć w czasie płatności wynikające z administracyjnych kar za popełnione naruszenia, jak i wstrzymać postępowania egzekucyjne oraz wykonywanie tych kar, które zostały już prawomocnie nałożone” – informuje biuro prasowe resortu.
Z informacji PB wynika jednak, że Bartosz Grodecki, wiceminister spraw wewnętrznych odpowiedzialny za sprawę, spotka się na początku maja z regionalnym przedstawicielem IATA (organizacja reprezentująca linie lotnicze). Branża po cichu liczy na happy end.
– MSWiA ma gotową nowelizację, która przewiduje abolicję. Potrzebna jest jednak polityczna decyzja, a o to przed wyborami niełatwo – twierdzi źródło PB.
Biuro prasowe MSWiA zaznacza, że unijna dyrektywa ma zapobiegać terroryzmowi i innej poważnej przestępczości, wspierać ich wykrywanie, prowadzenie postępowań przygotowawczych i ściganie.
„W związku z tym dokonywanie dalszych zmian w tej ustawie, mających na celu wzmocnienie branży lotniczej, a które jednocześnie oznaczałyby ingerencję w przepisy wdrażające unijny porządek prawny, wymaga szerszych ustaleń na forum unijnym, w tym również z prawodawcą unijnym, pod kątem zachowania zgodności z przyjętym dorobkiem prawnym i orzeczniczym UE. Ponadto trwają także prace nad uzgodnieniem nowych unijnych ram prawnych dotyczących gromadzenia i przekazywania danych zwanych API, które również mieszczą się w definicji danych PNR” – informuje biuro prasowe MSWiA.
Resort powołuje się na wymogi unijne, które jednak nie są tak surowe jak polskie prawo. Podobne do naszych przepisy wdrożyła Belgia (żądanie danych dla wszystkich lotów, także wewnątrz UE), a w sierpniu 2022 r. Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok w sprawie przeciwko rządowi tego kraju: dyrektywa wymaga uzasadnienia każdego żądania danych pasażerów w przypadku lotu wewnątrz UE.
Kary za błędy sprzed lat
Już od 2020 r. rzetelność linii w zgłaszaniu danych do SG wynosi 98 proc. i jest jedną z najwyższych w UE. Przepisy o PNR obowiązują w całej Unii, ale w żadnym kraju kary nie były tak wysokie, nie były też nakładane w każdym przypadku naruszenia nowych zasad. Wysiłki przedstawicieli IATA i BARIP (Rady Przedstawicieli Linii Lotniczych w Polsce), a także wspierających je organizacji spełzły na niczym. 3 lutego b.r. ambasadorowie Austrii, Belgii, Niemiec i Szwajcarii w liście do Mariusza Kamińskiego, ministra spraw wewnętrznych i administracji, napisali, że kary w Polsce są wyjątkowo dotkliwe w porównaniu z obowiązującymi w innych krajach UE: wynoszą 650 mln EUR, podczas gdy łączne kary nałożone przez pozostałych członków Unii sięgają... 136 tys. EUR.
„Te kary nie są ani proporcjonalne, ani efektywne (kary za działania z lat 2018-19 nie poprawiają aktualnego bezpieczeństwa narodowego Polski)” – czytamy.
Wiszące nad liniami opłaty budzą niepokój i mogą wpłynąć na ich decyzje o utrzymaniu połączeń do Polski, twierdzą ambasadorowie.