Firmy nie wykorzystują praktyk do wspomagania rekrutacji. Uczelnie nie pomagają studentom wejść na rynek pracy. A studenci więcej mówią, niż robią.
Z badań przeprowadzonych przez Polskie Stowarzyszenie Zarządzania Kadrami (PSZK) podczas Ogólnopolskiej Kampanii Społecznej Start w Karierę PL wynika, że niemal wszyscy studenci (87 proc.) myślą o swoim rozwoju zawodowym. 36 proc. zaplanowało rozwój kompetencji i umiejętności zawodowych na 2-3 lata, a 41,5 proc. na rok. Tylko 11 proc. nie planuje przyszłości zawodowej w perspektywie 3-5 lat.
Na praktyki zawodowe podczas studiów zdecydowało się aż 60 proc. żaków. Budujące? Tak, tyle że mimo takich deklaracji liczba tych, którzy rzeczywiście praktyki odbywają, pokrywa się z grupą, dla których są one obowiązkowe. Na dodatek uczelnie niespecjalnie motywują do ich odbywania.
Organizują też, co prawda, dla studentów rozmaite warsztaty mające ułatwić wejście na rynek pracy, ale najczęściej dotyczą one albo tak prostych umiejętności, jak pisanie CV i listu motywacyjnego (39 proc.), albo bardzo szeroko rozumianego rozwoju osobistego (38 proc.). Za to prawie 70 proc. ankietowanych żaków nie miało możliwości uczestniczenia w szkoleniach dotyczących budowania ścieżki kariery. Niewiele też uczelni oferowało warsztaty o przebiegu rozmów kwalifikacyjnych (33 proc.) i określaniu słabych i mocnych stron kandydata (25 proc.).
Z badania wynika również, że tylko 30 proc. studentów po praktyce dostało propozycję dalszej współpracy z firmą. A więc mimo rosnących niedoborów kadrowych polskie firmy nie traktują praktyk jako narzędzia wspomagającego rekrutację.
Nie zawsze też stosują zasady kodeksu dobrych praktyk. Tylko co czwarta płaciła studentom za praktyki. W większości (86 proc.) był co prawda opiekun praktykantów, ale plan praktyk miała niewiele ponad połowa firm. Pozytywy to możliwość zaangażowania się praktykantów w konkretne zadania (78 proc. firm) i udzielanie informacji zwrotnych dotyczących ich pracy (70 proc.).