Nie chodziło o termin

Zbigniew Kazimierczak
opublikowano: 2006-02-02 00:00

Rolna agencja skierowała zawiadomienie o 18 przypadkach fałszerstw. Computerland jest gotów do współpracy z prokuraturą.

Okazuje się, że w sporze między Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) a konsorcjum z udziałem Computerlandu i Techmeksu, giełdowych spółek informatycznych, nie chodziło jedynie o przekroczenie terminu zakończenia kontroli wytypowanych gospodarstw, objętych dopłatami bezpośrednimi, w ramach IACS. Zdaniem agencji, sprawa jest bardziej poważna. Na tyle, że będzie kontynuowana w prokuraturze.

Przy sprawdzaniu dokumentów urzędnicy ARiMR dopatrzyli się wielu przypadków fałszerstw.

— W 18 przypadkach skierowaliśmy zawiadomienie do organów ścigania. W kilkunastu sprawa jest jeszcze badana — mówi Iwona Musiał, rzecznik agencji.

Podobno chodzi o fingowane wykonanie prac, czego konsekwencją było fałszowanie dokumentów potwierdzających kontrolę. Dotyczy to województw świętokrzyskiego i opolskiego.

— Na 20 tys. gospodarstw wytypowanych do kontroli do nadużyć doszło tylko w kilkunastu przypadkach. Na 600 osób znalazło się kilka nieuczciwych, które postanowiły złamać prawo. Jesteśmy gotowi do współpracy z prokuraturą — mówi Michał Michalski, rzecznik Computerlandu (CL).

— W naszej części umowy nie było nieprawidłowości — zapewnia Sławomir Karpiński z Techmeksu.

Agencja ma jeszcze inne uwagi. Zarzuca m.in. nieusuwanie w terminie wad i braków, błędne określanie powierzchni działek rolnych czy przeprowadzanie kontroli przez osoby nieupoważnione.

— Stwierdzono to w ponad 90 proc. materiałów przekazanych przez wykonawcę umowy — twierdzi Iwona Musiał.

Odstąpienie od umowy stało się więc konieczne. Agencja żąda ponadto ponad 10 mln zł odszkodowania. Michał Michalski twierdzi, że będzie ono ściągane z Techmeksu.

Nienależyte wykonanie umowy uniemożliwia wywiązanie się z poziomu kontroli na 2005 r. Trzeba uzgodnić z Komisją Europejską inny sposób dokończenia prac.