Hinduska firma Tata Motors podpisała właśnie ze słowackim rządem porozumienie w sprawie budowy fabryki w mieście Nitra. Ale i polskie firmy coś zarobią. Hindusi dostawców części szukają nie tylko na Słowacji, ale także w Polsce. A w naszym kraju od kilku lat produkcja części i podzespołów dla branży automotive rośnie. Jak wynika z raportu Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), w Europie Środkowej i Wschodniej Polska jest drugim eksporterem podzespołów, części i akcesoriów motoryzacyjnych. Wartość tego eksportu w 2014 r. wyniosła 16,7 mld euro (dla porównania: wartość całego eksportu motoryzacyjnego— 25,3 mld euro). Najwięcej produkowanych u nas części i podzespołów trafia do Niemiec, ale w pierwszej dziesiątce odbiorców są trzy kraje naszego regionu: Czechy (1,59 mld euro), Słowacja (0,58 mld euro) i Węgry (0,53 mld euro). I właśnie eksport na Słowację może wzrosnąć, bo Jaguar szuka dostawców dla swojej fabryki. To szansa dla polskich zakładów produkujących części i podzespoły, bo transport z Polski na Słowację nie nastręcza trudności.
— Granice nie stanowią przeszkody w planowaniu łańcuchów dostaw. Ale bliskość dostawców jest ważna, bo pozwala na redukcję kosztów i czasu transportu, a co za tym idzie — czasu produkcji — mówi Arkadiusz Marczyk z DB Schenker Logistics, szef centrum kompetencyjnego dla klientów automotive. DB Schenker Logistics dostarcza części i komponenty z Polski do motoryzacyjnych fabryk w innych krajach regionu (także w przeciwnym kierunku, ale, jak przyznaje Arkadiusz Marczyk, tu skala jest znacznie mniejsza). — Nierównowaga między eksportem i importem w branży automotive jest bardzo duża. W Polsce dominują tzw. dostawcy poziomu pierwszego — gotowych komponentów i modułów „na pierwszy montaż” — tłumaczy Arkadiusz Marczyk.
Duży eksport to jeden z czynników, które umacniają dominację polskich firm przewozowych w Europie i stanowią szansę dla operatorów logistycznych. A polska branża automotive może z optymizmem patrzeć w przyszłość.
— Dostawcy, z którymi się kontaktujemy, właśnie budują albo rozbudowują zakłady. Powinniśmy uważnie się przyglądać takim krajom jak Turcji i Maroko, gdzie w ostatnio inwestują międzynarodowe koncerny, ale nadal punkt ciężkości w branży przemieszcza się w stronę Polski. Relatywnie niskie koszty pracy, dostępność specjalistów i bardzo dobre położenie w Europie to nasze wielkie atuty — ocenia Arkadiusz Marczyk. © Ⓟ