
Dzisiaj inwestorzy na rynku ropy naftowej śledzą uważnie komunikaty związane z działaniami Rezerwy Federalnej, które wpłyną na szeroki sentyment rynkowy. Warto jednak pamiętać, że na tym rynku pojawiają się także tradycyjnie dane dotyczące zapasów ropy naftowej – i w tym tygodniu działają one na niekorzyść strony popytowej.
Amerykański Instytut Paliw podał wczoraj, że zapasy ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych w poprzednim tygodniu wzrosły o 3,26 mln baryłek. Ta zwyżka jest zaskakująca, bowiem oczekiwano spadku zapasów o 1,4 mln baryłek. Dla inwestorów na rynku ropy, jest ona sygnałem spowalniającego popytu na ropę naftową, co oczywiście budzi pytania o kolejne miesiące w kontekście zapotrzebowania na ropę i jej cen.

Dzisiaj swoje dane dotyczące zapasów paliw w USA przedstawi amerykański Departament Energii. Inwestorzy będą wypatrywać w nich potwierdzenia lub zaprzeczenia danych API z wczoraj. Jeśli departament także pokaże słabość popytu, to z pewnością otworzy to pole do spekulacji dotyczących m.in. dalszych działań OPEC+. Gdyby bowiem notowania ropy naftowej spadły mocniej, to dla rozszerzonego kartelu może być to impuls do otworzenia dyskusji związanej z potencjalnymi większymi cięciami limitów produkcji ropy naftowej. Na razie jednak taki scenariusz jest mało prawdopodobny – przedstawiciele OPEC+, którzy spotkają się już na początku kwietnia, póki co sugerują pozostawienie w mocy obecnych cięć produkcji o 2 mln baryłek dziennie, które obowiązują do końca 2023 r.