KPPD walczy o powrót nad kreskę. Jest na to szansa

Zbigniew Kazimierczak
opublikowano: 2025-09-28 20:00

Zamykanie nierentownych zakładów, redukcja zatrudnienia, walka o surowiec. Przetwórca drewna robi wszystko, żeby w rubryce zysk/strata neto pojawiło się chociaż zero.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Koszalińskie Przedsiębiorstwo Przemysłu Drzewnego (KPPD) już od dwóch lat notuje straty. I to niemałe. W pierwszym półroczu było to 10 mln zł, a w latach 2023-24 łącznie 62 mln zł.

- Sytuacja w branży jest bardzo ciężka. Droga energia, drogi surowiec, rosnące koszty pracy i podatki - wymienia jednym tchem Marek Szumowicz-Włodarczyk, prezes KPPD.

Dotyczy to nie tylko tartaków, ale szeroko rozumianego sektora powiązanego z drewnem.

- Wiele wyrobów z drewna przyjeżdża do nas gotowych z zagranicy, m.in. z Chin. Jeśli np. krajowi producenci mebli mają kłopoty, to również my je mamy. To jest cały łańcuch przyczynowo skutkowy - wyjaśnia Marek Szumowicz-Włodarczyk.

Priorytetem są koszty

Prezes nie pozostawia złudzeń.

- Nie ma na razie widoków na poprawę sytuacji - twierdzi.

Nadal utrzymująca się stagnacja na rynku drzewnym powoduje dużą presję cenową ze strony kontrahentów, co uniemożliwia przełożenie wysokich kosztów na klientów. Tartaczna firma nie zamierza się jednak poddawać.

- Nasze wysiłki skupiliśmy na redukcji kosztów - deklaruje prezes KPPD.

Firma ze Szczecinka zamknęła dwa nierentowne zakłady, konieczna była też redukcja zatrudnienia mniej więcej o 20 proc. do ok. 800 osób.

Na razie to jeszcze za mało, żeby z wynikami wyjść nad kreskę.

- W tym roku strat nie da się już odrobić - mówi Marek Szumowicz-Włodarczyk, ale zaznacza, że inwestorzy nie powinni się obawiać o upadłość, zwłaszcza że firma ma relatywnie niskie zadłużenie. Spółka ma też trochę zapasów ze starszych czasów. W 2022 r. potrafiła wykazać ponad 52 mln zł zysku.

Jeszcze nie teraz, ale zero jest realne

Poza redukcją kosztów drugim polem walki KPPD jest pozyskanie surowca. Liczy się nie tylko cena, ale także dostępność.

- Głównym dostawcą surowca do produkcji (ok. 90 proc.) są Lasy Państwowe. Monopolistyczna pozycja pozwala im na dosyć swobodne kształtowanie zasad sprzedaży drewna i ustalania jego cen, a coroczne zmiany tych zasad są bardzo uciążliwe i nieprzewidywalne - wyjaśnia prezes firmy.

Jego zdaniem gdyby ilość zakupionego drewna znacznie się zmniejszyła, KPPD mogłoby mieć poważne problemy

ekonomiczne. Wartość zakupu surowca stanowi 43 proc. kosztów właściciela tartaków. Powoduje to dużą wrażliwość wyników spółki na poziom jego cen.

- Przydałoby się jakieś wsparcie rządu, żeby drewno było tańsze i łatwiej dostępne, ale na razie nic takiego się nie dzieje - mówi Marek Szumowicz-Włodarczyk.

Dlatego spółka walczy o surowiec własnymi siłami, liczy też na ożywienie w gospodarce.

- Mocno pracujemy nad tym, żeby nasze wyniki finansowe wyszły chociaż na zero. To jest możliwe. I to nie jest jakaś bardzo odległa perspektywa - zapowiada prezes KPPD.