Niskie inwestycje nie zaszkodziły PKB

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2017-05-31 22:00
zaktualizowano: 2017-05-31 21:07

Nakłady inwestycyjne znów rozczarowały, ale konsumpcja trzyma się mocno. Ekonomiści z optymizmem patrzą na resztę roku.

Pani pomogła, pan pomógł i pan też pomógł — wszyscy Polacy codziennymi zakupami przyczynili się do tego, że w pierwszym kwartale tego roku PKB wzrósł, zgodnie z wcześniejszymi szacunkami, o 4 proc. rok do roku. W porównaniu z czwartym kwartałem ubiegłego roku zwiększył się o 1,1 proc.

Siła Kowalskiego

Motorem wzrostu była przede wszystkim konsumpcja prywatna — spożycie indywidualne w sektorze gospodarstw domowych odpowiadało za 3 z 4 punktów procentowych wzrostu. Popyt krajowy urósł o 4,1 proc. w ujęciu rocznym i o 1,7 proc. — w kwartalnym.

— W pierwszym kwartale na dynamikę PKB duży wpływ miał wzrost konsumpcji, wspieranej wciąż efektem 500+. W kolejnych kwartałach, w obliczu wyższej inflacji i wolniejszego wzrostu płac realnych, dynamika konsumpcji będzie spowalniać — mówi Jakub Rybacki, ekonomista ING Banku Śląskiego.

Wbrew oczekiwaniom części ekonomistów w pierwszym kwartale nie udało się wyjść z dołka inwestycyjnego. Inwestycje spadły o 0,4 proc. rok do roku, choć w porównaniu z poprzednim kwartałem wzrosły o 0,3 proc.

— Dane trochę rozczarowują, bo w warunkach tak korzystnej koniunktury jak obecna można oczekiwać po inwestycjach więcej niż tylko zatrzymania spadku — mówi Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP. Wtóruje mu Mateusz Sutowicz z biura analiz makroekonomicznych Banku Millennium.

— W danych o dynamice PKB w pierwszym kwartale jest jedno wyraźnie rozczarowanie — poziom inwestycji. Nie ma jednak powodów do niepokoju. Silnik inwestycji się załącza, potrzeba na to czasu, w kolejnych kwartałach sytuacja powinna być już wyraźnie lepsza. Na razie motorem wzrostu PKB jest konsumpcja, która dzięki korzystnej sytuacji na rynku pracy i efektowi 500+ też ma dobre perspektywy. Warto zwrócić uwagę, że według badań GUS, Polacy są po raz pierwszy optymistami, jeśli chodzi o perspektywy gospodarki — mówi Mateusz Sutowicz.

Czekanie na wysyp

Ekonomiści spodziewają się, że pierwszy kwartał był ostatnim w tym roku, w którym poziom inwestycji był rozczarowujący. Lepiej ma być zwłaszcza w końcówce roku.

— Konsumpcję w roli motoru wzrostu gospodarczego zastąpią inwestycje, które dotychczaszaskakiwały negatywnie. Spodziewamy się silnego odbicia inwestycji infrastrukturalnych, finansowanych z funduszy unijnych. O ile w drugim kwartale dynamika wzrostu PKB będzie zapewne niższa od 4 proc. rok do roku, o tyle w drugiej połowie roku powinna ponownie powrócić w okolice tego poziomu. Prognozujemy obecnie, że w całym 2017 r. PKB wzrośnie o 3,8-4,0 proc. — mówi Jakub Rybacki. Bankowi ekonomiści są obecnie bardziej optymistyczni od rządu w prognozowaniu tempa wzrostu.

— Oczekujemy, że w 2017 r. PKB wzrośnie o 3,9-4 proc., co jest naprawdę solidnym wynikiem — mówi Mateusz Sutowicz. W środę GUS podał też wstępne dane o inflacji w maju. Zgodnie z nimi, ceny utrzymały się na poziomie z kwietnia, a w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosły o 1,9 proc.