Nowe sankcje podbiły kurs aluminium

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2024-04-15 17:51

Inwestorzy nerwowo zareagowali na nowe ograniczenia w handlu rosyjskimi metalami. Najmocniej drożało aluminium, którego cena ma wpływ na działalność Grupy Kęty.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

-gdzie obowiązują nowe sankcje

-jaką polską spółkę pośrednio mogą dotknąć ich skutki

-kto skupuje rosyjski metal

-jak mogą kształtować się ceny rynkowe aluminium

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W odpowiedzi na sankcje wprowadzone przez Wielką Brytanię i USA, zabraniające importu rosyjskich metali, Londyńska Giełda Metali (LME) zdecydowała, że nie będzie tam już można kupić towarów wyprodukowanych w Rosji po 13 kwietnia 2024 r. Najmocniej drożało aluminium, którego cena na otwarciu sesji w poniedziałek, 15 kwietnia, poszła o ponad 8 proc. w górę, do 2566 USD za tonę. To największy jednodniowy wzrost od 1987 r.

Tymczasem notowania Grupy Kęty lekko rosły. Spokój inwestorów może wynikać ze specyfiki działalności spółki, która jest największym w Polsce dostawcą profili i komponentów aluminiowych oraz tworzonych na ich bazie systemów aluminiowych dla budownictwa. Główna odnoga jej biznesu jest zabezpieczona przed zmianami cen metali na rynku globalnym.

- W segmencie wyrobów wyciskanych Grupa Kęty nie jest mocno podatna na zmianę cen rynkowych, bo oblicza ceny produktów na podstawie formuł, które uwzględniają cenę rynkową i stałą marżę. Inaczej sprawa się ma z systemami aluminiowym, bo w tym segmencie stosuje się cenniki,, więc wyższe ceny rynkowe aluminium obniżają marżę - mówi Krzysztof Pado, analityk DM BDM.

Teoretycznie negatywny efekty wyższych cen metalu może zostać zniwelowany przez korzystne zmiany kursów walutowych, bo złoty umacnia się do dolara. Wiele jednak zależy od tego, jak duża i długotrwała okaże się zwyżka aluminium.

- Zobaczymy, jak wprowadzone ograniczenie podaży wpłynie na giełdowy kurs aluminium w długim terminie. Istnieje ryzyko, że w jakiś sposób rosyjskie aluminium i tak pojawi się na rynku, a wtedy wpływ sankcji na ceny nie będzie istotny. Mimo wszystko kurs może jednak rosnąć na fali oczekiwań wobec popytu, który już od pewnego czasu pcha notowania metali w górę - dodaje Krzysztof Pado.

Tylnymi drzwiami

Na LME nadal będzie można handlować rosyjskim aluminium wyprodukowanym przed 13 kwietnia 2024 r. - wystarczy przedstawić regulatorom giełdy odpowiednie dowody, potwierdzające datę produkcji. Zdaniem krytyków może to spowodować napływ na londyńską giełdę starego, pochodzącego z Federacji Rosyjskiej i niezbywalnego w większości państw europejskich surowca. W takim wypadku kursy kontraktów, które rynek wtórny uznaje za benchmark, spadłyby w oderwaniu od realiów rynkowych.

Byłby to jednak ruch krótkoterminowy, a jak twierdzą przedstawiciele LME, w długim terminie celem jest całkowite wyrugowanie rosyjskiego aluminium z giełdy. Obecnie około 91 proc. zapasów aluminium w magazynach LME jest pochodzenia rosyjskiego, jednak na początku roku było ich jeszcze więcej. Jak podaje agencja Bloomberg, giełda w każdym miesiącu pozbywa się wielu ton rosyjskiego aluminium, ku uciesze stosunkowo dużej liczby nabywców, którzy bardzo chętnie skupują metal po niższej cenie niż rynkowa.

Największym nabywcą jest Shanghai Futures Exchange, jedyna na świecie giełda dającą możliwość sprzedaży i kupna rosyjskich metali. W magazynach ma nie tylko pochodzące z rynku wtórnego rosyjskie surowce, ale też importowane bezpośrednio z Federacji Rosyjskiej. W ostatnich dwóch latach Chiny zupełnie zmieniły politykę surowcową. Rosja jest ich największym dostawcą ropy, a wkrótce pierwsze miejsce zajmie też jeśli chodzi o węgiel i gaz ziemny. Metale są następne w kolejce - w 2023 r. rozmiar importu rosyjskiego aluminium do Chin był największy w historii, a United CO. Rusal International, największy rosyjski producent aluminium, około 23 proc. przychodów osiągnął w Chinach.

Czas pokaże

Chiny skupują rosyjskie surowce, bo są tanie i podobną retoryką mogą się kierować handlarze, których kusić będą niskie ceny na giełdzie w Szanghaju. Nawet jeśli pochodzące z Rosji aluminium całkowicie zniknie z LME, to towar cały czas będzie obecny na innym rynku, dlatego nie sposób przewidzieć, jak zachowają się kursy kontraktów na giełdzie w Londynie, które są punktem odniesienia dla licznych spółek, takich jak Grupa Kęty i jej dostawcy.

O prognozę pokusił się Goldman Sachs. Zdaniem analityków banku, rosyjskie metale nadal będą kupowane w państwach, w których sankcje nie obowiązują (czyli innych niż USA i Wielka Brytania), więc w krótkim terminie nie ma mowy o niedoborze podaży, który wywołałby szok na rynku. Bardziej prawdopodobna jest nadpodaż, bo sprzedawcy będą pozbywać się zapasów wyprodukowanych przed 13 kwietnia.

“W długim terminie sankcje spowodują jednak wzrost popytu na aluminium, które nie pochodzi z Rosji, więc ceny na LME podskoczą. Mamy długą pozycję na kontraktach na miedź i aluminium, bo służą jako zabezpieczenie przed inflacją, a jednocześnie skorzystają z odbudowy przemysłu w gospodarkach Zachodu i wzmożonego popytu na metale w Chinach, które same ograniczają jego produkcję i chętniej korzystają z importu, nie tylko z Rosji” - napisano w uzasadnieniu.