Nowy armator i ładunki mogą wypłynąć z polskich portów

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2023-07-25 20:00

Skandynawowie planują uruchomić przewozy naczep samochodowych z Gdańska lub Gdyni. Port w Świnoujściu chce przeładowywać je z pociągów jadących aż znad Morza Śródziemnego.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • do jakich miast w Szwecji mogą popłynąć statki z polskich portów
  • dlaczego firmy chcą transportować naczepy
  • jaki wpływ na rynek transportowy może mieć wprowadzenie nowych usług
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W bałtyckich portach może pojawić się nowy operator żeglugowy. Zarząd Morskiego Portu Gdańsk (ZMPG) poinformował w sprawozdaniu z działalności, że prowadzi rozmowy z przedstawicielami grupy Wallenius Marine w sprawie otwarcia tzw. feederowej linii ro-ro do portów w Sodertalije i Vasteras, leżących w środkowej Szwecji. Spółka zajmuje się projektowaniem statków i zarządzaniem flotą, zwłaszcza niskoemisyjną. Należy do Soya Group, która prowadzi także działalność na rynku nieruchomości.

Wallenius Marine wraz z firmą Greencarrier utworzyła operatora Lakeway Link, który może świadczyć usługi z polskich portów. Chodzi o przewozy naczep samochodowych specjalistycznymi statkami, mogącymi wpływać przez jezioro Mälaren, połączone kanałem z Bałtykiem, do szwedzkich portów. Transport samych naczep promami w głąb Szwecji ograniczy ruch ciężarówek, pozwalając obniżyć ślad węglowy.

Pół roku na decyzję o wyborze Gdańska lub Gdyni

Ze sprawozdania gdańskiego portu wynika, że w grę wchodzi nie tylko uruchomienie połączeń, ale także dzierżawa przez nowego partnera terenu pod parking naczep i magazynu lekkiego, o powierzchni liczącej w sumie 1-2 ha. Proponowana przez port lokalizacja to Wolny obszar celny lub Nabrzeże Obrońców Westerplatte. Wczoraj odbyło się spotkanie stron na temat nowych połączeń.

- Decyzje mogą zapaść do końca roku – mówi Małgorzata Kaliszewska, rzecznik ZMPG.

Nie ukrywa, że potencjalny partner jeszcze się zastanawia się, wybrać port w Gdańsku, czy w Gdyni. W gdyńskim porcie realizowane są m.in. inwestycje w parkingi cargo, ponieważ nastawia się on m.in. na rozwój przeładunków i przewozów ciężarowych. Gdynia budzi zainteresowanie skandynawskich firm logistycznych, nie tylko w obszarze przeładunków cargo do Szwecji , ale także transportu innych towarów, do różnych zakątków świata. Niedawno na przykład jedna z firm z grupy Greencarrier uruchomiła w Gdyni biuro, skąd planuje – we współpracy z biurem w Hamburgu – obsługiwać przepływ towarów z i do Azji czy Ameryki Północnej.

Skutki ekspansji:
Skutki ekspansji:
Pozyskanie nowych operatorów pozwala zwiększać przychody portom oraz generuje wpływy do budżetu państwa z podatków i opłat celnych. Równocześnie przyczynia się do zaostrzenia konkurencji na Bałtyku, do czego muszą się przygotować krajowi armatorzy.
materiały prasowe

Krajowi armatorzy potrzebują promów, by konkurować z zagranicznymi

Obecnie w trójmiejskich portach usługi promowe świadczą głównie Polska Żegluga Bałtycka (PŻB) Polferries i Stena Line. Pierwsza pływa np. z Gdańska do Nynashamn, ale rozważa także uruchomienie połączeń z Gdyni do portów skandynawskich. Stena Line realizuje natomiast kursy z Gdyni do Karlskrony. Firmy nie chcą komentować planów dotyczących wejścia konkurenta. „Stena Line nie posiada szczegółowych informacji nt. nowego armatora i przedsięwzięcia, więc nie możemy merytorycznie odnieść się do (…) pytań” – czytamy w odpowiedzi spółki na mejla PB. Nieco więcej mówią przedstawiciele PŻB.

- Do czasu rozpoczęcia działalności w Trójmieście przez nowego operatora trudno jednoznacznie przewidzieć konsekwencje jego obecności na rynku. Nie są nam znane szczegóły kontraktów związanych z ewentualnym rozpoczęciem działania nowej firmy i nowej linii. Natomiast bardzo dobre relacje z naszymi klientami pozwalają nam patrzeć w przyszłość z optymizmem – podkreśla Michał Arciszewski, rzecznik PŻB.

Ze sprawozdań portów i armatorów wynika, że w ubiegłym roku promowe przewozy ładunków towarowych nieco spadły, ale przychody wzrosły. Grzegorz Witkowski, wiceminister infrastruktury, zapewnia, że przeładunek i żegluga promowa to perspektywiczny biznes, dający szansę rozwoju działalności portom i armatorom. Przypomina, że trwa budowa promów dla krajowych firm żeglugowych, co m.in. wzmocni ich pozycję konkurencyjną wobec firm zagranicznych.

Porty pomogą wyhamować spadek przewozów intermodalnych

Działalność w obszarze promowym planują wzmocnić zresztą nie tylko porty Trójmiejskie. Plany rozwoju na tym rynku ma także port w Świnoujściu. W tym przypadku nie chodzi jednak o wejście nowego armatora, lecz o nowe rodzaje ładunków. Monika Woźniak-Lewandowska, rzeczniczka Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, informuje, że jesienią w terminalu promowym zostanie zrealizowana inwestycja pozwalająca uruchomić obsługę naczep z pociągów intermodalnych. Przypomina, że w czerwcu tego roku został podpisany list intencyjny z portem Wenecja. Dotyczy podjęcia wspólnych działań mających na celu uruchomienie połączeń kolejowych – intermodalnych - służących np. do obsługi potoku ładunków między basenem Morza Śródziemnego a Skandynawią, z wykorzystaniem portów Szczecin i Świnoujście. Przedstawiciele polskich portów szacują, że po uruchomieniu połączeń intermodalnych możliwy będzie przeładunek nawet 90 tys. naczep rocznie.

Eksperci mają nadzieję, że plany portów i armatorów się powiodą, choć przypominają, że ostatnio przewozy intermodalne w Polsce spadały. Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że w pierwszym kwartale tego roku masa ładunków zmniejszyła się o 12 proc.

- Działania portów mogą nieco wyhamować ten negatywny trend, zwłaszcza że po spadku ruchu na Nowym Jedwabnym Szlaku przez Rosję i Białoruś przewozy w kierunku północ-południe są dla branży kolejowej dużą nadzieją. Coraz bardziej kosztowna jest praca kierowców, dlatego coraz intensywniejsze będą poszukiwania rozwiązań umożliwiających przewóz samych naczep – na przykład pociągami czy promami. Po co wysyłać pracownika i ciężarówkę przez Bałtyk do państw skandynawskich, skoro wystarczy przewieźć naczepę – komentuje Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej.

Zwraca jednak uwagę, że w Polsce - mimo zobowiązań unijnych - od miesięcy nie udaje się rozszerzyć systemu opłat za przejazd ciężarówek po oddawanych do ruchu drogach ekspresowych i autostradach. W efekcie TIR-y korzystają często z bezpłatnej infrastruktury i transport drogowy jest tańszy niż kolejowy. To czynnik hamujący rozwój przewozów intermodalnych.