Obiecanki cacanki TFI i banku

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2019-10-29 22:00

Nabywcy certyfikatów funduszy Profit dostali od sprzedawców z Idea Banku zapewnienia o bezpieczeństwie, jakie ci usłyszeli wcześniej od przedstawiciela Trigon TFI. Towarzystwo nie chce jednak teraz wziąć odpowiedzialności za słowa

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Na jaką wysokość opiewają pozwy przeciwko dawnemu Trigon TFI
  • Co podczas „szkoleń” dla sieci sprzedaży Idea Banku mówił przedstawiciel dawnego Trigon TFI
  • Co o sprawie mówi jeden ze szkoleniowców Idea Banku, a co Idea Bank
  • Jak sprawę komentuje Lartiq TFI, dawniej Trigon TFI

Sprawa GetBacku to nie tylko problem obligatariuszy czy drobnych akcjonariuszy windykatora. To również frasunek nabywców certyfikatów funduszy inwestujących w wierzytelności, w których GetBack był współinwestorem i zarazem gwarantem przyszłych zysków pozostałych uczestników.

KŁOPOTLIWA OBIETNICA:
KŁOPOTLIWA OBIETNICA:
Jakub Adamowicz, będąc dyrektorem rozwoju Trigon TFI, zapewniał pracowników Idea Banku, że w przypadku problemów TFI dopłaci pieniądze do funduszy Profit, tak by ich uczestnicy nie byli stratni
Fot. Marek Wiśniewski

Tworzyło je Lartiq TFI (wtedy jeszcze pod nazwą Trigon TFI), a mimo że licencja Idea Banku nie pozwalała mu sprzedawać produktów inwestycyjnych, bank i TFI organizowały szkolenia dla doradców (de facto sprzedawców), na których omawiano właśnie fundusze Profit. Obecnie nabywcy certyfikatów funduszy Lartiq (Trigon) Profit są w takiej samej sytuacji jak obligatariusze GetBacku. Niektórzy z nich postanowili przy tym dochodzić swoich roszczeń od Lartiq TFI. W warszawskim sądzie okręgowym poinformowano nas, że wpłynęły dwa pozwy przeciwko dawnemu Trigon TFI: jeden o zapłatę 2,3 mln zł, drugi — 1,5 mln zł. Jak udało nam się ustalić, jest to równowartość kwot, za jakie inwestorzy objęli certyfikaty funduszy Lartiq Profit. Klienci pechowych funduszy (ich jednostka została istotnie przeceniona) chcą, by pieniądze oddało TFI, bo przy nabywaniu certyfikatów byli zapewniani, że gdyby z jakichś powodów ze zobowiązań gwarancyjnych nie mógł wywiązać się GetBack, to przechodzą one na Lartiq TFI, które ureguluje je z własnych pieniędzy. Twierdzili tak pracownicy Idea Banku, ale bankowym sprzedawcom takie teorie nie wzięły się znikąd. Takie zapewnienia dostawali z Lartiq TFI. Dotarliśmy do nagrania jednego ze „szkoleń”, jakie przedstawiciele dawnego Trigon TFI prowadzili dla sieci sprzedaży Idea Banku.

„(…) ubrane w odpowiedzialność majątkową za realizację postanowień statutowych jest również Trigon TFI, ponieważ Trigon TFI jako zarządzający funduszem musi realizować zapisy statutowe. W statucie jest zapisana gwarancja określonej stopy zwrotu i określony poziom wykupów. Jeżeli zatem zabierzemy GetBackowi jego certyfikaty, sprzedamy je na rynku, mamy jeszcze odpowiedzialność majątkową GetBacku i idziemy do komornika z egzekucją. Ale jeżeli nie uda się nam tego zrobić w terminie określonym w statucie, to kasę musi dopłacić Trigon TFI” — mówił bankowcom Jakub Adamowicz, wówczas dyrektor rozwoju Trigon TFI, obecnie poza firmą.

Nieco później powtórzył to drugi raz.

„Za zobowiązania funduszu odpowiada towarzystwo. I towarzystwo musi realizować zapisy statutu. Nie ma możliwości wyłączenia. Nie ma możliwości zawieszenia zapisów statutowych. Ktoś musi, a konkretnie, formalnie zarządzający funduszem, którym jest Trigon TFI, realizować te postanowienia. Jeżeli więc GetBackowi zabierzemy jego certyfikaty, pójdziemy z nimi do komornika, dalej będzie potrzeba kasy, to my musimy te pieniądze dorzucić, aby realizować zapisy statutowe. Jeżeli tego nie zrobimy, to po pierwsze rozjedzie nas KNF, a po drugie wszyscy inwestorzy mogą iść z pozwem zbiorowym do nas i to będzie nasza odpowiedzialność. Nasza w rozumieniu firmy — za realizację postanowień, i nasza w rozumieniu moja i moich kolegów z zarządu — do 23 mln zł kary i trzech lat więzienia” — mówił Jakub Adamowicz.

Mówiłem to, co było w statucie

Z naszych ustaleń wynika, że „szkolenia” dla pracowników Idea Banku prowadziła jeszcze co najmniej jedna osoba z Lartiq TFI. Nie udało nam się jednak ustalić jej tożsamości „Idea Bank, podobnie jak inne podmioty rynku finansowego, korzysta ze szkoleń prowadzonych przez ekspertów zewnętrznych. Szkolenia są prowadzone w różnej formie. Jeżeli chodzi o nazwiska wykładowców oraz ewidencję szkoleń, bank nie udziela tego typu informacji” — przekazał nam Idea Bank.

Jakub Adamowicz przyznaje się do prowadzenia czterech szkoleń dla pracowników Idea Banku — dwóch ogólnopolskich i dwóch regionalnych. Poza osobami obecnymi na sali,, bankowcy uczestniczyli w nich w formie telekonferencji.

— Mówienie o szkoleniach jest zbyt daleko idące. To były spotkania edukacyjne, w trakcie których informowałem o rynku, konstrukcji produktów, bez podawania informacji zastrzeżonych dla oferty niepublicznej, czyli np. wartości zapisu — zastrzega Jakub Adamowicz.

Nie zaprzecza, że mówił o odpowiedzialności TFI, gdyby gwarancje GetBacku okazały się niewystarczające dla realizacji zobowiązań wobec nabywców certyfikatów.

— Opisywałem rzeczywistość zgodnie z zapisami statutu. A rzeczywistość była taka, że fundusz miał gwaranta w postaci GetBacku, a do tego gwarancja była zapisana w statucie i umowie gwarancyjnej, przy czym, co ważne, gwarancja była udzielana na rzecz funduszu, a nie inwestorów. Natomiast w warunkach emisji były szczegółowo opisane ryzyka — tłumaczy Jakub Adamowicz. Czy zatem Lartiq TFI powinien obecnie wykupywać certyfikaty funduszy Profit z minimalną gwarantowaną stopą zwrotu? — W tym aspekcie nie chcę się wypowiadać — mówi Jakub Adamowicz.

Podkreśla, że bank również był zobowiązany do dołożenia należytej staranności w kontaktach z potencjalnymi inwestorami funduszy Profit.

— Współpracowaliśmy z sześcioma bankami i wieloma innymi partnerami dystrybucyjnymi. Dla każdego z nich było jasne, że na koniec to oni są odpowiedzialni za przekaz kierowany do inwestorów. My jako Trigon TFI przywiązywaliśmy bardzo dużą wagę do tego, by nie dochodziło do żadnego missellingu. Znaczną część naszej prezentacji stanowił opis ryzyka. Jeżeli mimo wszystko do missellingu dochodziło, to działo się to zupełnie poza naszą wiedzą i odpowiadali za to wyłącznie dystrybutorzy. Każdy rozsądny człowiek wie, że przed rozpoczęciem sprzedaży produktu inwestycyjnego dział compliance banku ocenia prezentację i tzw. teaser, propozycję nabycia i ogólną jasność przekazu — zaznacza Jakub Adamowicz.

Kto za co odpowiada

Lartiq TFI nie odpowiedziało wprost na nasze pytania dotyczące zapewnień składanych przez pracowników TFI w trakcie szkoleń dla pracowników Idea Banku. W przesłanym oświadczeniu całą winę za sytuację klientów funduszy Profit zrzuca na GetBack, zapowiada dochodzenie od windykatora kar umownych w związku z „niezrealizowaniem zobowiązań gwarancyjnych”, a zarazem twierdzi, że fundusze Lartiq Profit „realizują wszystkie zobowiązania wobec uczestników”.

— Naturalnie czujemy się odpowiedzialni za działania pracowników TFI. Jeżeli uczestnik funduszu jest z jakiegokolwiek powodu niezadowolony, to oczywiście ma prawo do złożenia reklamacji. Każdy przypadek jest przy tym specyficzny i rozpatrywany przez TFI indywidualnie. W opisanym przypadku ewentualne nieprawidłowości mogły dotyczyć działań Idea Banku. Za taki stan rzecz odpowiedzialność potencjalnie ponosi Idea Bank i to do niego powinny być kierowane skargi klientów. Towarzystwa nie łączyła z Idea Bankiem żadna umowa dotycząca oferowania certyfikatów inwestycyjnych funduszy Lartiq Profit — tłumaczy Jakub Rajchman, członek zarządu Lartiq TFI.

Podobne stanowisko Lartiq TFI zajmuje w odpowiedziach na składane przez uczestników funduszy reklamacje. W dokumencie, jaki przesłało jednemu z inwestorów, twierdzi, że zapisy na certyfikaty funduszu przeprowadzało wyłącznie za pośrednictwem Polskiego Domu Maklerskiego (PDM), ten miał obowiązek posługiwać się wyłącznie materiałami uzgodnionymi z TFI, a z Idea Bankiem Lartiq TFI nie miał nic wspólnego i nie może ponosić odpowiedzialności za jego działania. Jeśli więc nawet nabywca certyfikatów w momencie składania zapisów znajdował się w błędzie, to TFI nie może ponosić za to odpowiedzialności.

— Zgodnie z ustawą o funduszach inwestycyjnych TFI ponosi odpowiedzialność solidarną wobec uczestników funduszu za szkody spowodowane nienależytym działaniem dystrybutora. Do obowiązków TFI należy także weryfikacja, czy informacje przekazywane uczestnikom funduszu są zgodne z prawdą i rzetelne. Sytuacja, w której TFI przekazuje sieci sprzedaży nieprawdziwe informacje na temat właściwości oferowanych certyfikatów, niewątpliwie stanowi dodatkową przesłankę uzasadniającą odpowiedzialność TFI. Jest to szczególnie istotne w sytuacji, gdy nieprawdziwe informacje dotyczą bezpieczeństwa zainwestowanych środków, a więc kluczowego czynnika przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej przez klienta — komentuje Leszek Kieliszewski, prawnik z kancelarii Legality.

To właśnie ta kancelaria reprezentuje nabywców certyfikatów funduszy Profit, którzy pozwali Lartiq TFI. Według Leszka Kieliszewskiego, jeżeli uczestnicy funduszu podjęli decyzję o inwestycji na skutek zapewnień o gwarancjach, które były nieprawdziwe, to przysługuje im prawo uchylenia się od skutków prawnych złożonego oświadczenia woli o dokonaniu zapisu na certyfikaty.

— W takiej sytuacji fundusz i towarzystwo są zobowiązanie do zwrotu tego, co otrzymały przy zawarciu umowy — będzie to cena emisyjna certyfikatu powiększona o opłatę dystrybucyjną i pomniejszona o uzyskane dotychczas z funduszu kwoty. Trzeba również pamiętać, że uczestnikom przysługuje roczny termin na uchylenie się od skutków prawnych oświadczenia woli począwszy od dnia, w którym dowiedzieli się o błędzie. Ponieważ uczestnicy funduszu Trigon Profit w dniu 21 grudnia 2018 r. otrzymali od TFI list, w którym zostali poinformowani o niezrealizowaniu przez fundusz wykupów obligatoryjnych, to należy przyjąć, że w tej dacie powzięli również informacje o nieprawdziwości zapewnień o gwarancjach udzielanych przez TFI — tłumaczy Leszek Kieliszewski.

Sprawdź program "Venture Capital Forum", 10 grudnia 2019, Warszawa >>