Optymizm wokół Irlandii szybko się ulotnił

Kamil Zatoński
opublikowano: 2010-11-23 00:00

Pierwsza reakcja inwestorów była pozytywna. Z czasem górę wzięły obawy o przyszłość.

Komisja Europejska i MFW zgodziły się na pomoc finansową dla Zielonej Wyspy

Pierwsza reakcja inwestorów była pozytywna. Z czasem górę wzięły obawy o przyszłość.

Euro zyskało względem dolara, a indeksy najważniejszych europejskich giełd rozpoczęły wczorajszą sesję od wzrostów. W górę poszły też ceny obligacji skarbowych Irlandii i innych krajów unijnych uznawanych za peryferyjne (Hiszpania, Portugalia) — tak inwestorzy przyjęli decyzję Komisji Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego o przyznaniu wsparcia finansowego dla Irlandii. Szczegóły planu mają być znane do końca miesiąca.

Kto następny?

Według szacunków amerykańskiego banku Goldman Sachs, wartość pomocy, której potrzebuje Irlandia, to nawet 95 mld EUR. To kwota zbliżona do tej, którą w maju zdecydowano się reanimować Grecję (110 mld EUR). Co ciekawe, wtedy rynki zareagowały podobnie jak teraz. Nadzieja dość szybko zamieniła się w obawę o to, czy Grecji uda się wypełnić zobowiązania i jak szybko inne państwa Wspólnoty znajdą się w potrzebie. Na podobne komentarze nie trzeba było wczoraj długo czekać.

"Unia Europejska stabilizuje sytuację, ale ja jestem zaniepokojony o Hiszpanię" — komentował jeden z francuskich zarządzających.

Agencja Moody’s przestrzegła, że pomoc zwiększa obciążenie irlandzkiej gospodarki długiem, czego pierwszą konsekwencją ma być obniżenie ratingu o kilka poziomów. Ocena ma jednak pozostać na poziomie inwestycyjnym (poniżej jest poziom śmieciowy). Z kolei analitycy Rogal Bank of Canada podkreślili, że pomoc dla Irlandii nie będzie panaceum na słabość europejskiej waluty.

"Presja na razie się zmniejszyła, ale oczekujemy, że najpóźniej w lutym 2011 r. po pomoc sięgnie Portugalia" — przewidują analitycy RBC.

Portugalia się broni

Wczoraj tamtejszy minister finansów Fernando Teixeira dos Santos twardo zadeklarował, że rząd Portugalii zrobi wszystko, żeby nie przekroczyć w przyszłym roku założonego deficytu budżetowego w wysokości 4,6 proc. PKB. Premier Jose Socrates równie zdecydowanie powiedział, że jego kraj nie potrzebuje niczyjej pomocy, a planowane ograniczenie wydatków oraz reformy rynku pracy skutecznie zmniejszą zadłużenie i ożywią wzrost gospodarczy.

Inwestorzy są jednak bardzo ostrożni: wczoraj PSI20, indeks portugalskich blue chipów, spadał o ponad 2 proc., podobnie jak hiszpański IBEX.

Na warszawskiej giełdzie było dość spokojnie, a przez większą część sesji WIG20 wahał się w niewielkim zakresie. Złoty najpierw zyskiwał na wartości wobec najważniejszych walut, ale później zaczął tracić wraz z powrotem euro do spadków względem dolara.