Zwiedzanie Cypru warto zacząć od Nikozji — tysiącletniej stolicy kraju. Ostatniej podzielonej stolicy — czytamy przy posterunku granicznym żołnierzy ONZ.
Śródziemnomorska wyspa na skrzyżowaniu dróg między Europą, Azją i Afryką ma za sobą 10 tys. lat burzliwej historii. Przez Cypr przewinęli się Mykeńczycy, Fenicjanie, Asyryjczycy, Egipcjanie, Persowie, Rzymianie, Wenecjanie i Brytyjczycy. Ziemię przemierzali apostołowie Chrystusa i rycerze krzyżowi, obejmowało ją wpływami Bizancjum Konstantyna Wielkiego.
Wszyscy przywozili własną kulturę, więc na wyspie zobaczy się prehistoryczne osady, greckie świątynie, rzymskie teatry i wille, wczesnochrześcijańskie bazyliki, bizantyjskie kościoły i klasztory, zamki krzyżowców, kościoły gotyckie czy weneckie fortyfikacje. Nawet wędrując po górach, nie ominie się zabytkowych klasztorów, a podczas rejsu statkiem nie straci z oczu stanowisk archeologicznych.
Za kolistym murem
Miszmasz cywilizacji i stylów
architektonicznych odcisnął piętno także na stolicy wyspy Nikozji (Lefkozja).
Bogata historia miasta sięga epoki brązu, lecz stolicą pozostaje ono dopiero od
XI stulecia. Władcy z francuskiej dynastii Lusignanów (władającej Cyprem w
okresie 1192- -1489) uczynili z Nikozji cudowne miasto z pałacem królewskim i 50
świątyniami.
Jego serce wyznacza XVI-wieczny kolisty mur wenecki z żółtego piaskowca (Wenecjanie kontrolowali wyspę od 1489 do 1571). Liczy 4,5 km w obwodzie i jeży się 11 bastionami, z których pięć jest po stronie okupowanej przez Turków. Próbę czasu przetrwały trzy bramy do miasta: na północy, południu i wschodzie. Jedna z nich, odrestaurowana Porta Giuliana, nazywana Bramą Famagusty (jest zwrócona w kierunku tego miasta) mieści Miejskie Centrum Kultury.
Wewnątrz murów zachował się oryginalny układ wąskich uliczek, przy których skupiły się domy z piaskowca ozdobione weneckimi balkonami. Spacer po odnowionej dzielnicy Laiki Geitonia jest niczym podróż w czasie. Tłoczą się tu malutkie warsztaty rzemieślnicze, sklepiki, galerie, kawiarenki i tawerny.
Nie są jedynymi świadkami historii miasta. Masywne, średniowieczne kościoły bizantyjskie sąsiadują z hamamem (turecką łaźnią) i z meczetem Omera, w który Turcy obrócili klasztor Augustianów w 1571 r. Mustafa Pasza wierzył, że chrześcijańską świątynię zbudowano w miejscu, w którym zatrzymał się prorok Omer, kiedy odwiedził Lefkozję.
Wielką atrakcją turystyczną pozostaje katedra św. Jana, w której arcybiskupi Nikozji otrzymują święcenia. Wzniesiona w 1662 r. na ruinach średniowiecznego klasztoru Benedyktynów, pozostaje bliska sercu Cypryjczyków. Powstała z darów składanych przez mieszkańców miasta, w czasach, gdy Turcy zabraniali im stawiać budowle sakralne. Dlatego zewnątrz prezentuje się niezbyt okazale, aby zamaskować prawdziwy charakter budynku. Za to wnętrze olśniewa — złocony ikonostas i freski wypełniają ściany i sufit. Niegdyś stanowiły "biblium pauperum", czyli edukowały niepiśmiennych wiernych.
Obok wznosi się neobizantyjski pałac arcybiskupi z 1960 r. oraz Centrum Kultury Arcybiskupa Makariosa z Muzeum Bizantyjskim, gdzie zebrano kolekcję około 200 cennych ikon.
Sztuka pisania
Polscy turyści omijają to muzeum.
Niesłusznie. Kryje skarby. Najstarsze ikony — wizerunki Matki Boskiej z
Chrystusem w medalionie — pochodzą z VIII wieku. Wykonane techniką enkaustyczną,
przypominają egipskie malowidła nagrobne z Faiun. Przestronne muzealne sale
wypełniają też wizerunki św. Mikołaja, bardzo szanowanego za wyspie, męczenników
Kosmy i Damiana, a nawet Mamasa — "świętego od podatków", który walczył o
zwolnienie ubogich z obowiązku składania danin.
Zwiedzający dowiadują się, że ikon nie maluje się i nie ogląda, lecz pisze i czyta. Ikonopisi — poszczący i modlący się o natchnienie — naklejali na wygładzone cyprysowe deseczki lnianą tkaninę, potem kładli podkład i proszek z marmuru lub z alabastru, który przebijając spod farby, rozświetlał malowidło. Zgodnie z ustaleniami soboru nicejskiego z 787 r., najpierw pisali ubrania świętych, potem dłonie, wreszcie twarz. I musiała to być twarz niewzruszona — wszak wszystko, czego człowiek doświadcza, zesłał mu Bóg.
Uczucia wyrażają tylko oczy świętych: wielkie, migdałowe, o wejrzeniu tak sugestywnym, że okupujący wyspę Turcy otomańscy (od 1571 do 1878 r.) nie mogli tego znieść. Okaleczali ikony, wydłubując im oczy. Muzeum przechowuje także zbezczeszczone wizerunki świętych.
Kolejne sale dokumentu- ją rok 1974. Na fotografiach uwieczniono cypryjskich uchodźców unoszących ikony z domów zajętych przez tureckie wojsko. Jest też mozaika z VI wieku z wizerunkami ewangelistów. Najeźdźcy skuli zabytek ze ścian kościoła w Kanakarias i sprzedali do Szwajcarii za milion dolarów. W 1991 r. skarb powrócił na Cypr.
Bolesne wydarzenia przypomina linia demarkacyjna, tzw. zielona linia, dzieląca miasto na część grecką i okupowaną. Dopiero wiosną tego roku otwarto przejście na deptaku handlowym Lidra. Wcześniej, przez 33 lata, Nikozję przecinały kolczaste zasieki. Dziś turysta z ważnym paszportem może zwiedzić obie części rozdartej stolicy. Szkoda, że — jadąc wszak z jednego unijnego kraju do drugiego — wzięłam tylko dowód osobisty.
Trudno. Dobrze, że choć z 11. piętra budynku Shakolas — punktu widokowego na deptaku Lidra — rozciąga się piękna panorama miasta. Drugie takie miejsce to taras restauracji Aeriko w spacerowej dzielnicy starej Nikozji (Laiki Geitonia). Stąd widać także malownicze góry Pentodaktylos.
Archaiczne podróbki
Kolejny przystanek na turystycznym
szlaku — Muzeum Cypru z czasów królowej Wiktorii. Jego bogate zbiory to zaledwie
ułamek tego, co odkryto na wyspie — jeszcze na przełomie XIX i XX w. prywatni
kolekcjonerzy wynajmowali archeologów i wywozili znaleziska. I tak, cypryjskie
zabytki zdobią ekspozycje Metropolitan Museum, British Museum, Luwru czy
Ermitażu.
Mimo to jest co podziwiać. Bezcenna, fascynująca kolekcja obejmuje starożytne skarby od epoki wczesnego neolitu do wczesnego okresu bizantyjskiego. Idole płodności, narzędzia, biżuteria z epoki brązu, wojenne rynsztunki zdobione scenami batalistycznymi — nie wiadomo, na czym zawiesić oko. Mnie zainteresowały gliniane naczynia stylizowane na — bardzo niegdyś drogi — brąz. Jak widać, podróbka nie jest wynalazkiem naszych czasów.
Niezwykła jest też terakotowa armia pochodząca prawdopodobnie z czasów wojen punickich (V w. p.n.e.). Odkryli ją w 1929 r. szwedzcy archeolodzy w okolicach Agia Irini. Dwa tysiące figur rozmaitej wielkości — od miniatur po posągi naturalnej wielkości — przedstawia pieszych i konnych uzbrojonych wojowników.
Ludzie na Cyprze wciąż coś znajdują. Wystarczy, że ktoś chce postawić sobie dom, albo przez przypadek. Jak pewna turystka, która w 1997 r. spadła ze stoku wzgórza w Tamassos, 20 km od Nikozji. Osunięcie ziemi ujawniło cenne znalezisko — imponujące posągi lwów i sfinksów, strzegące niegdyś zmarłych w starożytnej nekropolii. Archeolodzy znaleźli tam również antyczne warsztaty przeróbki miedzi.
Serce biznesu
Przytłoczeni starożytnością? Wystarczy
opuścić mury starówki. Za bramą wpada się w wir biznesu i kultury —
najnowocześniejszą część Nikozji uznaje się za handlowe serce Cypru. Pełno tu
modnych sklepów, restauracji, dyskotek i barów. I przedsiębiorców ze wszystkich
stron świata.
Ściągają na Cypr od lat 80. XX wieku, gdy Liban — ówczesna wschodząca mekka
biznesu — pogrążył się w wojnie domowej. Wiele zagranicznych firm przeniosło się
wtedy na pobliski Cypr. Spokój, bezpieczeństwo, niskie podatki — to sprawiło, że
zostały. Choć po wejściu wyspy do Unii Europejskiej dwuipółprocentowy CIT musiał
wzrosnąć, Cypryjczycy i tak wynegocjowali sobie dobrą stawkę: 10 proc. Tylko
pozazdrościć.