WIG20 spadł wczoraj najmocniej od 11 kwietnia, pękło 2500 pkt
Po ponad ośmiu latach, jakie dzielą nas od szczytu internetowej hossy z 2000 r., indeks blue chipów oddał z nawiązką cały zysk.
Zupełny brak popytu i przełamanie istotnego wsparcia przez WIG20 przy 2450 pkt — to obraz rynku po wczorajszej sesji. Sytuacja pogorszyła się jeszcze wraz z kiepskim początkiem dnia na giełdach za oceanem.
Spadki już nie bolą
Mimo optymistycznych wypowiedzi niektórych zarządzających i przedstawicieli spółek czarny scenariusz dla GPW zaczyna nabierać realnych kształtów. Brakuje bowiem sygnałów, które mogłyby wydobyć rynek z zapaści. Dotyczy to przede wszystkim segmentu małych i średnich spółek: mWIG40 i sWIG80 traciły wczoraj nawet po 3,5-4 proc., co znamionowało panikę.
Marnym pocieszeniem są wciąż niskie obroty. Wczoraj handel akcjami spółek z portfela WIG nie przekroczył 1 mld zł.
— Wygląda na to, że nikogo te spadki nie bolą. Jeszcze na początku roku OFE odbierały akcje od TFI. Teraz fundusze inwestycyjne sprzedają, bo postępują umorzenia jednostek uczestnictwa, a reszta inwestorów wyczekuje — zauważa Marek Dymkowski, analityk CDM Pekao.
Wczoraj impulsem do wyprzedaży było przede wszystkim kolejne gwałtowne osłabienie dolara (zarówno do euro, jak i do jena), za którym poszedł kolejny rekord cen ropy naftowej. Opublikowano także gorsze od prognozowanych dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych, a na polskim podwórku najważniejsza okazała się minimalnie wyższa od prognoz inflacja w czerwcu (4,6 proc.). To skłoniło Dariusza Filara z RPP do komentarzy sugerujących potrzebę kolejnych podwyżek stóp procentowych.
— Złe wieści nawarstwiły się i ceny akcji nie miały już siły, by się podźwignąć. W najbliższych dniach kluczowe będzie to, czy uda się w dobrym stylu obronić poziom 2450 pkt na WIG20. Jeśli nie, możemy spaść o kolejne 200-300 pkt — prognozuje Tomasz Nowak, makler Millennium DM.
Śmiałków nie widać
Zdaniem Tomasza Nowaka, przy najbardziej negatywnym, ale nie niemożliwym scenariuszu spadki lub stagnacja na niskich poziomach potrwają jeszcze długo.
— Choć największe problemy dotknęły gospodarkę amerykańską, tamtejsze indeksy spadły od szczytów mniej niż np. WIG20. Za oceanem potencjał spadków przy wystąpieniu stagflacji [połączenia recesji z szalejącą inflacją — przyp. red.] jest więc jeszcze spory, a trudno sobie wyobrazić, byśmy wtedy mogli rosnąć na przekór wszystkiemu. Tymczasem mimo kolejnych obniżek stóp procentowych przez amerykańskie władze monetarne (Fed) i ogromnego kapitału, wpompowanego w sektor finansowy, problemy wcale się nie zmniejszyły. To źle wróży — dodaje Tomasz Nowak.
Marek Dymkowski radzi tymczasem w krótkim terminie obserwować obroty.
— Jeśli aktywność inwestorów nawet przy niewielkich spadkach wyraźnie wzrośnie, będzie to świadczyło, że są śmiałkowie gotowi kupować akcje. Na razie jednak tego nie widać — mówi makler z CDM Pekao.
Kamil
Zatoński