Firmy transportowo-logistyczne zaczynają przewozić i przeładowywać coraz więcej surowców niezbędnych w produkcji hutniczej. PKP LHS np. zapowiada w tym roku rekordowy wzrost przewozów po szerokim torze łączącym Polskę z Ukrainą, w których dominuje import rudy żelaza. Czyżby zwiastowało to ożywienie na rynku stali? Rzeczywiście huty przetapiające rudę w wielkich piecach produkują więcej niż rok temu, ale trzeba podkreślić, że odbicie następuje z bardzo niskiego poziomu.
— Import rudy żelaza do Polski w ciągu dziewięciu miesięcy 2024 r. wyniósł blisko 3,8 mln ton, co oznacza wzrost o 23 proc. rok do roku. Nie jest on jednak na tyle wysoki, by przekroczyć poziom 5 mln ton notowany w latach 2020-22. Głównym źródłem jej importu pozostaje Ukraina — 96 proc., znacznie mniej importujemy m.in. z Liberii — informuje Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH).
W tym roku niemal cała importowana ruda żelaza pozostała w kraju — w ubiegłym roku reeksport wyniósł 100 tys. ton, a w tym niespełna 6 tys.
Poziom produkcji zależy od rodzaju pieca
Rośnie także produkcja stali.
— Produkcja stali surowej po dziewięciu miesiącach roku wyniosła 5,4 mln ton, co stanowi wzrost o 11 proc. wobec analogicznego okresu rok wcześniej. Wyższy wzrost odnotowano właśnie w produkcji stali konwertorowej, czyli wytwarzanej z wykorzystaniem rudy żelaza. W przypadku produkcji stali ze złomu realizowanej w piecach elektrycznych odnotowaliśmy natomiast spadek ze względu na wysokie koszty energii elektrycznej. W sumie jednak poziom produkcji nadal jest na niskim poziomie. Obecny wynik jest drugim z najsłabszych wyników od kilku dekad — podkreśla Mirosław Motyka.
Hutom mającym wielkie piece zasilane rudą żelaza i koksem pomagają nieco spadające ceny uprawnień do emisji CO2. Obecnie nie przekraczają 68 EUR za tonę, a jeszcze niedawno były powyżej 100 EUR. Przedsiębiorcy i eksperci prognozują, że jeśli Komisja Europejska utrzyma kurs i bardzo szybkie tempo wdrażania dekarbonizacji, mogą sięgnąć nawet 200 EUR. Wówczas, jak twierdził niedawno Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru, produkcja stali będzie bardziej opłacalna w mniej emisyjnych piecach elektrycznych, których używają m.in. huty z giełdowej grupy. Według niego w Europie już rośnie zapotrzebowanie na piece elektryczne. Problemem dla ich właścicieli są i będą jednak koszty energii oraz jej dostępność, zwłaszcza z niskoemisyjnych źródeł. Na przykład w należącym do Cognoru gliwickim Ferrostalu piec zużywa tyle energii ile całe miasto. Gdyby grupa chciała zasilać go z odnawialnych źródeł, musiałaby zbudować farmę fotowoltaiczną o powierzchni 150 ha. Jednak bez magazynów energii i tak nie mogłaby zapewnić dostarczania do pieca prądu w ruchu ciągłym.
Ceny nie reagują na rosnące zużycie wyrobów
Do zwiększenia produkcji stali motywuje huty rosnąca konsumpcja.
— Na krajowym rynku widać poprawę. Zużycie jawne wyrobów stalowych po dziewięciu miesiącach roku wyniosło 9,8 mln ton, co oznacza wzrost o 9 proc. względem analogicznego okresu rok wcześniej. Wciąż jednak czekamy na bardziej znaczące odbicie konsumpcji stali. Ożywienie w gospodarce nadal jest niewystarczające, by wpłynąć na poprawę rentowności producentów stali i wyrobów w Polsce — twierdzi Mirosław Motyka.
Mimo rosnącego zapotrzebowania ceny stali wciąż utrzymują się na niskim poziomie. Według danych Polskiej Unii Dystrybutorów Stali ceny prętów budowlanych od miesięcy utrzymują się w przedziale 2,6-2,8 tys. zł za tonę, nie mogąc przebić 3 tys. Drożeją jedynie trochę profile budowlane.
Lekko rosnące zużycie nie przekłada się zbytnio na ceny m.in. dlatego, że krajowym producentom wciąż trudno jest walczyć z dostawcami zagranicznymi zarówno z Unii Europejskiej, jak też spoza niej.
Henryk Orczykowski, prezes Stalprofilu, twierdzi, że wzrost zużycia jest zbyt mały, by skutkować wzrostem cen.
— W niektórych miesiącach popyt rośnie, ale w sumie tegoroczne zużycie możemy oszacować na około 12 mln ton, a jeszcze kilka lat temu wynosiło 15 mln — mówi prezes Orczykowski, podkreślając, że kryzys w hutnictwie od miesięcy utrzymuje się nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej.
Według niego obecnie podpisywane są kontrakty głównie na tzw. inwestycje z zamrażarki, które miały być realizowane rok czy półtora roku temu, ale z powodu długotrwałej blokady funduszy z KPO czy audytów prowadzonych po zmianie władzy ruszają z opóźnieniem. Zakłada, że obecnie ruszające inwestycje wpłyną na większy wzrost zapotrzebowania na wyroby stalowe dopiero w drugiej połowie przyszłego roku. Wówczas spodziewa się poprawy hutniczej koniunktury.
Warto jednak podkreślić, że samo odblokowanie funduszy unijnych nie wystarczy, by na rynku pojawiły się kontrakty inwestycyjne i zamówienia na stal — na wykorzystanie dotacji jest bowiem mało czasu. Niektórzy beneficjenci mają także problemy z zapewnieniem wkładu własnego.Z tych powodów z dotacji KPO na zakup pociągów, do których produkcji potrzeba przecież np. dużej ilości stali, zrezygnował niedawno największy polski przewoźnik kolejowy, czyli Polregio. Jeśli tak się stanie w przypadku innych beneficjentów, szanse na dynamiczną poprawę koniunktury zmaleją.