Po pięciu latach pożegnali bessę

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2016-04-21 22:00

Kurs Bumechu w tym roku urósł o ponad 50 proc., ale analitycy nie są zgodni, czy optymizm jest uzasadniony.

Niemal podwoili swój stan posiadania ci, którzy trzy miesiące temu zainwestowali w akcje Bumechu. To wynik najlepszy ze wszystkich spółek pracujących dla górnictwa, notowanych na warszawskiej giełdzie. Nieznacznie ustępuje inwestycji w Famur, który szykuje się do przejęcia Kopeksu. Był to zresztą impuls do zwyżek w całej branży.

Dynamice kursu Bumechu, który wcześniej przez pięć lat tkwił w bessie, sprzyjał z pewnością start z poziomu akcji groszowych, ale mający taki sam punkt wyjścia Patentus dał 39 proc. zarobku i ciągle jest notowany wyraźnie poniżej 1 zł. Wzrost kursu Bumechu zbiegł się nie tylko z informacją o zbliżeniu Famuru i Kopeksu, ale również raportem analitycznym autorstwa Vestor DM.

— Kryzys krajowej branży górniczej osiągnął apogeum w 2015 r., kiedy szukające płynności finansowej spółki górnicze ograniczyły nakłady inwestycyjne o 38 proc. r/r do 1,1 mld zł w pierwszych dziewięciu miesiącach 2015 r., co negatywnie przełożyło się na wyniki firm okołogórniczych. Uważamy jednak, że planowana przez rząd integracja firm górniczych z energetycznymi powinna odblokować niezbędne nakłady inwestycyjne w kopalniach jeszcze w 2016 r. — mówi Wojciech Woźniak, analityk Vestor DM. Ostrożniej wypowiada się Jakub Szkopek, analityk DM mBanku.

— Integracja energetyki z górnictwem może pomóc dostawcom kopalni w kwestiach wypłacalności. Jest to światełko w tunelu, ale nie jestem pewien, czy znacząco poprawi sytuację — uważa Jakub Szkopek, analityk DM mBanku.

Bogdanka w grze

Wojciech Woźniak oczekuje, że dzięki ustabilizowaniu warunków płatności w polskich kopalniach Bumech będzie osiągał dodatnie przepływy operacyjne, umożliwiające zmniejszenie zadłużenia netto z 69,2 mln zł na koniec 2015 r. do 45,1 mln zł na koniec 2017 r.

Planowana przez rząd integracja firm górniczych z energetycznymi powinna odblokować nakłady inwestycyjne w kopalniach jeszcze w 2016 r.

— Z perspektywy spółek okołogórniczych przywrócenie płynności w śląskich spółkach powinno przełożyć się na wznowienie procesów inwestycyjnych, a z czasem także poprawę warunków płatności i odmrożenie kapitału obrotowego.

Z perspektywy samego Bumechu szczególnie korzystne wydaje nam się przejęcie Lubelskiego Węgla Bogdanki przez Eneę, co w świetle budowy nowego bloku węglowego w Kozienicach powinno przełożyć się na zwiększenie wolumenu produkcyjnego i popytu ze strony Bogdanki na roboty górnicze. Dodatkowo rząd zapowiedział powrót Energi do projektu budowy bloku węglowego w Ostrołęce, dla którego naturalnym dostawcą powinna być Bogdanka — wylicza Wojciech Woźniak.

Bumech to firma przede wszystkim usługowa. Cztery piąte przychodów uzyskuje np. z usług drążenie wyrobisk, serwisu urządzeń czy utrzymanie ruchu na kopalni. W obliczu trudnej sytuacji w górnictwie firma nie pogardziła też remontem zbiorników retencyjnychBogdanki. Produkuje też kombajny, ale w 2015 r. nie pozyskano jednak żadnych istotnych zleceń na ich dzierżawę, bo z powodu wojny cenowej zdecydowano się wycofać z przetargów.

— Inwestycje w nowy sprzęt są zawsze najbardziej wrażliwe na koniunkturę. W pierwszym etapie kryzysu w górnictwie kopalnie zaczęły rezygnować z nowych maszyn, dopiero potem zaczęły redukować zamówienia na usługi górnicze — komentuje Jakub Szkopek.

Zagranicy brak

Mimo prognoz zakładających zmniejszenie zadłużenia Wojciech Woźniak uważa je wciąż za główny problem Bumechu w obliczu potrzeby rolowania przy negatywnym sentymencie sektora finansowego do branży górniczej. Największym ryzykiem jest natomiast zastój inwestycyjny w kopalniach ze względu na brak dofinansowania ich działalności. Jakub Szkopek na sprawę patrzy jednak szerzej.

— Generalnie mamy odbicie na rynku surowców i rynkach wschodzących. Widać to w kursie takiego potentata na rynku maszyn dla górnictwa jak Joy Global. Ale Bumech 90 proc. przychodów uzyskuje z rynku krajowego. Brak dywersyfikacji geograficznej to słabość spółki, tym bardziej że mimo ostatniej poprawy sytuacja za granicą też jest nieciekawa. Przykład Fasingu, który 60 proc. przychodów uzyskuje z eksportu, pokazuje jednak, że przy zróżnicowaniu odbiorców można sobie jakoś radzić nawet w trudnym otoczeniu — zaznacza Jakub Szkopek.

W 2015 r. Fasing zanotował 8 mln zł zysku netto przy 256 mln zł przychodów. Rok wcześniej przychody wyniosły 206,7 mln zł, a zysk netto 8,6 mln zł.