Miłe złego początki. Tak można jednym zdaniem opisać przebieg wtorkowych notowań na amerykańskich giełdach. Bez problemu można przy tym wytypować winnego. Chyba nie jest zaskoczeniem, że była nim ropa.
Do połowy sesji ceny tego surowca kontynuowały poniedziałkową korektę, utrzymując się poniżej poziomu 53 USD. Zaraz pojawiły się spekulacje, że ceny muszą spaść, bo z uwagi na spowolnienie gospodarcze wywołane wysokimi kosztami paliw spadł na nie popyt.. To zachęciło inwestorów do zakupu akcji.
Inwestorów zza oceanu w pierwszej połowie sesji nie przestraszyły nawet zaskakująco słabe dane makro (wyższa niż zakładano wrześniowa inflacja cen konsumpcyjnych i niższa liczba nowo rozpoczętych budów domów). Zostały one skutecznie zdewaluowane przez nadspodziewanie dobre wyniki kwartalne dwóch potentatów sektora technologicznego, IBM i Texas Instruments. Pierwsza ze spółek była przez cały dzień najsilniejszym składnikiem średniej Dow Jones. Druga należała do grona najbardziej zyskownych na całej NYSE.
‘Big blue’ przedstawił po poniedziałkowej sesji wyniki kwartalne, które okazały się lepsze niż oczekiwano. Spółka potwierdziła także trafność oczekiwań rynkowych dotyczących jej wyników kwartalnych. Z optymizmem patrzy na wyniki 2005 roku. Poza dobrymi wynikami IBM branża komputerowa zyskiwała również w związku z wiadomością o prawie 12 proc. wzroście dostaw PC-tów w trzecim kwartale. Do odbiorców trafiło w tym okresie 44,2 mln komputerów osobistych, co według IDC, jest drugim wynikiem w historii.
Zapał graczy za Atlantykiem wyparował jednak momentalnie po spekulacjach o możliwym szybkim odwróceniu trendu na ropie. Końcówka wtorkowych notowań to już zdecydowana korekta. W jej efekcie indeks DJ stracił blisko 0,6 proc. Jeszcze gorzej było na rynku technologicznym, gdzie Nasdaq opadł o 0,7 proc..