Decora, Wadex, FAM, Skarbiec czy PCM — te spółki to czołówka powstających jak grzyby po deszczu rankingów atrakcyjności dywidendowej. W ich przypadku stopa dywidendy, czyli stosunek zysku na akcję, który trafi do kieszeni akcjonariuszy (tak przynajmniej chcą zarządy, zgodzić się jeszcze muszą sami akcjonariusza), do kursu akcji przekracza 8 proc. W środowisku niskich stóp procentowych i wobec braku wyraźnego trendu na GPW taka premia wydaje się być na wagę złota.
Zgodnie jednak z powiedzeniem „nie wszystko złoto, co się świeci”, takim przypadkom trzeba się przyjrzeć uważnie. Tak jak obligacje o ponadprzeciętnym oprocentowaniu to odzwierciedlenie nadzwyczajnych rodzajów ryzyka (które nie muszą się zmaterializować), tak też utrzymująca się wysoka stopa dywidendy wskazuje, że albo sama dywidenda ma jednorazowy charakter, albo akcje charakteryzują jakieś dodatkowe rodzaje ryzyka, związane np. z płynnością obrotu.
— Na dywidendy oczywiście warto patrzeć — lokata bankowa jest po to, żeby płacić odsetki, a w akcje inwestujemy dlatego, że liczymy na premię. Ale nie zawsze spółki płacące wysoką dywidendę będą dobrymi inwestycjami. Liczy się to, czy firma będzie w stanie utrzymywać lub nawet podnosić dywidendę. Ważna jest też zdolność do generowania gotówki w przyszłości — podpowiada Adam Łukojć, zarządzający funduszami Skarbca TFI.
Sięgnąć po zapasy
W przypadku Decory stopa zadeklarowanej dywidendy to ponad 20 proc., bo zarząd
chce, by premia wyniosła 2,5 zł na akcję. Nic więc dziwnego, że kurs zareagował zwyżką, choć — co ciekawe — rósł już przez dwa tygodnie poprzedzające deklarację, a po niej dość szybko zawrócił na południe. Na dywidendę trafi nie tylko zysk za 2015 r., ale także miliony z kapitału zapasowego. Stosunek premii do ceny walorów Wadeksu wynosi 13 proc., a przypadku Grupy Kapitałowej FAM stopa dywidendy to 10 proc. Tłustą, bo ponad 8-procentową premią kuszą też m.in. Lena Lighting, Kogeneracja, PCC Rokita, Prime Car Management i LC Corp. Dywidendowe żniwa rozpoczęły się więc na dobre, ale eksperci radzą, by wysokości stopy dywidendy nie przyjmować za jedyne kryterium inwestycji, a już na pewno — dodają — nie warto kupować akcji specjalnie pod dywidendę. Krótkoterminowa gra pod dywidendę mija się z celem. Aby strategia inwestowania w tzw. dojne krowy miała sens, akcje takich spółek należy potrzymać dłużej niż rok czy dwa lata.
A w przypadku inwestycji długoterminowej liczą się fundamenty firmy i jej perspektywy — dobra kondycja spółki nie pozwoli kursowi zbyt długo pozostać na niskim poziomie.
Granice hojności
Grupa Kapitałowa FAM, która chce w tym roku na dywidendę przeznaczyć 9,3 mln zł z ubiegłorocznego zarobku, ostatni raz zyskiem z inwestorami podzieliła się ponad dekadę temu. Budując portfel dywidendowy na lata, warto więc sprawdzić, czy wypłacana przez spółkę premia to zdarzenie jednorazowe, czy kontynuacja dobrych zwyczajów.
— Większość spółek, które płacą wysokie dywidendy, robi to regularnie. Tak działają m.in.: Żywiec, ABC Data, PCC Rokita. Kiedyś do tej grupy należała Kogeneracja, która — miejmy nadzieję — wraca do starego zwyczaju. W przypadku LC Corp, sądząc po zachowaniu kursu, wydaje się, że inwestorzy wierzą, że dywidenda nie jest jednorazowym przypadkiem — mówi Adam Łukojć. Akcje niektórych firm z GPW, które kuszą wysoką stopą dywidendy, mają ograniczoną płynność obrotu. Trudno je kupić, trudno też sprzedać, co stanie się nie lada problemem, kiedy na giełdzie tąpnie i zdecydujemy się pozbyć walorów.
Najlepszym przykładem jest Grupa Żywiec, która regularnie od 2006 r. dzieli się zyskiem z akcjonariuszami. Co więcej, stopa dywidendy przeważnie sięgała około 5 proc., podczas gdy w tym roku do inwestorów ma trafić po 35 zł na papier, co stanowi 7,8 proc. bieżącej ceny akcji. Problem jednak w tym, że ponad 98 proc. kapitału spółki znajduje się w rękach dwóch udziałowców — Heinekena i Harbina. Udział reszty inwestorów w dywidendowym torcie jest więc symboliczny, podobnie jak obecność spółki w rankingach atrakcyjności dywidendowej.
Żywiec (a także Decora i wiele innych firm) wzmacnia dywidendę zyskami, zatrzymanymi w ubiegłych latach, leżakującymi na kapitale zapasowym. Im on bardziej wydrenowany, tym mniejsze szanse na to, że spółka wypłaci dodatkowo dywidendę więcej niż raz na kilka-kilkanaście lat. — Wypłacanie dywidendy z kapitału czasami ma uzasadnienie. W branży telekomunikacyjnej trudno było znaleźć interesujące pomysły na rozwój działalności, więc było zrozumiałe, że Netia przez lata płaciła dywidendy i przeprowadzała skupy akcji własnych, mimo względnie niewielkiego zysku netto. W podobnej sytuacji może
być Decora. Ale takie wypłacanie dywidend kosztem kapitału może kiedyś skończyć się drastycznym zmniejszeniem lub wstrzymaniem wypłaty dywidend. Przykładem była Kogeneracja, a ostatnio są spółki telekomunikacyjne: Orange Polska i Netia — wyjaśnia Adam Łukojć. Michał Rabiej, zarządzający funduszem Macro FIZ, tłumaczy też, że dywidendy powinny być wypłacane w takiej wysokości, aby nie zagrażały stabilności spółki oraz nie powodowały wzrostu zadłużenia do alarmujących poziomów.
— Nie ma nic złego w wypłacaniu wysokich dywidend. Inwestorzy powinni jednak unikać firm, które aby wypłacić dywidendę, zwiększają dług powyżej poziomów charakterystycznych dla danej branży lub specyfiki prowadzonej działalności — ostrzega Michał Rabiej.
Kluczowa selekcja
Seweryn Masalski, zarządzający funduszami MM Prime TFI, twierdzi natomiast, że bardzo wysokie dywidendy są nie do utrzymania w dłuższym okresie bez uszczerbku dla kursu akcji. Spółka, by utrzymać dynamikę wyników, musi inwestować część zysków, co ogranicza zdolność dywidendową. Bardzo dobra koniunktura w jakiejś branży może też umożliwić wysoką wypłatę dla akcjonariuszy przez kilka lat, ale nie dłużej. Prawa ekonomii działają, pojawia się konkurencja, która zbija marże.
— PCC Rokita działa w kapitałochłonnej branży chemicznej i wciąż inwestuje w nowe instalacje, by zwiększyć efektywność działania. Dzięki dosyć wysokim finansowym barierom wejścia w okresie dobrej koniunktury spółka może generować przez dłuższy czas dobre wyniki, które już drugi rok zamieniają się w sutą dywidendę. Zarząd nie spoczywa też na laurach i myśli o następnych inwestycjach, tym razem w Tajlandii. Kurs akcji na razie rośnie, jednak nie musi tak być w przyszłości — działający także w branży chemicznej Synthos od 2012 r. wypłacał wysoką dywidendę, lecz jego kurs raczej spadał — przypomina Seweryn Masalski.
LC Corp, podobnie jak inni deweloperzy, również cieszy się teraz z dobrej koniunktury. Popyt na mieszkania wzrósł, co pozwala generować większe ilości gotówki. Dodatkowo wcześniej akumulował kapitał, dzięki czemu mamy teraz wypłatę nadwyżkowej dywidendy. Seweryn Masalski prognozuje jednak, że wypłata w następnych latach będzie już raczej niższa.