Pokerowa zagrywka w Europie

Eugeniusz Twaróg
opublikowano: 2011-12-15 00:00

Leszek Czarnecki wchodzi w kryzys z portfelem wypchanym gotówką, a ponieważ lubi, gdy kapitał pracuje, pewnie zaraz coś kupi. Starczy na bank

15 grudnia 2007 r.: w weekendowym wydaniu jednej z gazet pojawia się nieoficjalna informacja, że Getin Holding (GH), największa grupa finansowa z rodzimym kapitałem został wystawiony na sprzedaż, a zainteresowany kupnem jest hiszpański bank La Caixia.

Przez kolejne dwa tygodnie media gubiły się w domysłach, co Leszek Czarnecki, właściciel grupy, zrobi z 10 mld zł, bo na tyle biznes był wówczas wyceniany. To były niewczesne spekulacje. Do transakcji nie doszło. Rok później wybuchł kryzys gospodarczy i szansa na sprzedaż Getinu przepadła.

14 grudnia 2011 r.: od miesięcy mówi się o sprzedaży TU Europa i niektórzy położyli już krzyżyk na transakcji, twierdząc, że w obecnych warunkach rynkowych do niej nie dojdzie. O godz. 4 rano japoński oddział Reutersa podał informację, że niemiecki Talax wraz z japońskim Meiji Yasuda Life Insurance negocjują kupno większościowego pakietu TU Europa. O godz. 8 ukazał się komunikat, który ją potwierdził. Getin Holding oddał kontrolę w TU Europa, inkasując 912 mln zł.

Tym razem Leszek Czarnecki idealnie wyczuł moment. — Cena jest naprawdę bardzo dobra z punktu widzenia sprzedającego. GH sprzedał Europę w optymalnym momencie. TU może mieć problem ze wzrostem w ciągu dwóch lat — sprzedaż kredytów hipoteczny będzie ograniczona, działalność inwestycyjna też nie będzie jakoś specjalnie udana — ocenia Tomasz Bursa, analityk Ipopema Securities.

Kup tanio, sprzedaj drogo

Nie udało się Belgom sprzedać Kredyt Banku, nic nie wyszło z planów Portugalczyków, którzy chcieli wyjść z Millennium, a Leszek Czarnecki znajduje kupców — w tym jednego dość egzotycznego — uzyskując od nich bardzo dobrą cenę. Biznesmen wierny jest zasadzie, żeby kupować tanio i drogo sprzedawać.

W ostatnich dwóch latach przejął trzy banki (w tym jeden w Rosji), płacąc poniżej bądź w granicach ich wartości księgowej. Kiedy nie udaje się wytargować niskiej ceny, odchodzi od stołu negocjacyjnego. Pod koniec 2009 r. niczym zakończyły się rozmowy w sprawie kupna WestLB, bo Niemcy żądali znacząco więcej niż wartość książki. Z tych samych powodów nie doszło do kupna DnB Nord, którego przejęcie Leszek Czarnecki, niedawno negocjował z Norwegami.

Prawdopodobnie teraz zasobniejszy w gotówkę znowu wybierze się na zakupy. Chociaż niektórzy analitycy uważają, że część pieniędzy być może pójdzie na podniesienie kapitałów Getin Noble Banku, raczej się na to nie zanosi.

— Leszek Czarnecki lubi, kiedy kapitał pracuje. 10 proc. [współczynnika wypłacalności — przyp. red.] jakie ma bank teraz, wystarczy. Tym bardziej że zatrzymanie zysku za ten rok zdecydowanie pozwoli utrzymać bezpieczny poziom wypłacalności — mówi anonimowo jeden z menedżerów grupy. Tomasz Bursa również nie wierzy, że pieniądze z transakcji pójdą do Getin Noble.

— Sądzę, że holding wykorzysta pieniądze na przejęcie jakiegoś banku. 1 mld zł to dość duża suma pieniędzy — mówi analityk Ipopema Securities.

BOŚ Bank po raz drugi?

Nie na tyle jednak wielka, żeby myśleć o poważnym udziale w konsolidacji branży bankowej w Polsce. Okazji do przejęć zresztą nie ma tak dużo. Wspomniany DnB Nord, który jak najbardziej znajduje się w zasięgu holdingu, oficjalnie został ściągnięty z listy wyprzedażowej. Tej wielkości banków na rynku zostało natomiast niewiele. Nasi rozmówcy wskazują na BOŚ Bank, do którego Leszek Czarnecki dwa lata temu się przymierzał.

Dla cierpiącej na niedosyt kapitału instytucji byłby to ciekawy inwestor, który tchnąłby w nią nowego ducha, jakiego mu niewątpliwie brakuje. Pytanie, czy chciałby on wchodzić w biznes mocno kojarzony z polityką, której od zawsze bardzo się wystrzega?

— Sądzę, że będzie podchodził do akwizycji mocno wybiórczo — albo przy niskich wycenach, albo chcąc wykorzystać efekt tarczy podatkowej [tak było w przypadku Allianz Banku — przyp. red.] — ocenia jeden z analityków.

Możliwe, że Leszek Czarnecki okazji poszuka za granicą. Nasi rozmówcy wymieniają Turcję, której rynek bankowy właściciel Getinu ocenia wysoko. Szanse na przejęcia pojawią się także w naszym regionie, np. w Rumunii, skąd wycofują się greckie banki. Leszek Czarnecki kiedyś próbował tu swoich szans, uruchamiając pośrednictwo finansowe wzorowane na Open Finance, lecz po kilku latach zamknął biznes. Rynek nie dojrzał jeszcze do tego typu usług.

Popłynie na Wschód

Dobrze rozwijają się natomiast interesy w innych krajach i pewnie tutaj trafi część pieniędzy z transakcji. Rozrasta się Idea Bank (dawny Plus Bank) na Ukrainie, instytucja wciąż niewielka, ale o dużej witalności. W rynku kredytów samochodowych ma obecnie 25 proc. udziałów (0 proc. przed dwoma laty). Z 100. miejsca na lokalnym rynku odnotowała skok na 80. lokatę. Prawda, że odległe, mówimy jednak o banku do niedawna działającym lokalnie. Dzisiaj ma już placówki w Kijowie i z obecnych 45 rozbuduje sieć do około 100 w przyszłym roku.

Oddziały zacznie też budować najnowszy nabytek — Kubanbank, który został kupiony właściwie na zasadzie przejęcia licencji bankowej, bo operacyjnej działalności właściwie nie prowadził. Podobnie jak ukraińska Idea, zajmie się kredytami samochodowymi (choć nie tylko), blisko współpracując ze spółką matką, czyli Carcade, zajmującą się leasingiem samochodowym.

Archipelag spółek

Leszek Czarnecki uważany jest za inwestora, ale wyszedł tylko z trzech inwestycji, spieniężając każdą z nich niemal równo co dekadę. W 1991 r. za 1 mln marek niemieckich sprzedał swoją pierwszą firmę TAN, zajmującą się robotami podwodnymi. Pieniądze zainwestował w Europejski Fundusz Leasingowy, budowany od zera, który w ciągu 10 lat wyprowadził na czoło branży w kraju. W 2001 r. firmę kupili Francuzi z Credit Agricole, płacąc 412 mln EUR (blisko 1 mld zł). Znowu zainwestował w rynek finansowy, tym razem w małą spółkę Getin. W latach 2003-08 powstało wokół niej 17 kolejnych.

„Dziewięć z nich odniosło pełny sukces, cztery podlegały restrukturyzacji, a działalność następnych czterech zakończyła się niepowodzeniem” — czytamy w książce Leszka Czarneckiego „Ryzyko w działalności bankowej”. Wczoraj znowu za blisko 1 mld zł sprzedał połowę TU Europa.