Niezłe dane makro z Eurolandu dotarły wczoraj na rynek. Indeksy aktywności gospodarki (PMI) wzrosły (oprócz Wielkiej Brytanii). Co prawda wzrosty były niewielkie, ale dla strefy euro PMI indeks osiągnął ważny poziom 50,1 pkt. Oznacza to, że można mówić o stagnacji, ale nie o kurczeniu się gospodarki. Paradoksalnie dane wpłynęły negatywnie na rynki. Inwestorzy zaczęli tracić nadzieję na to, że we czwartek ECB obniży stopy procentowe. Jednak przed danymi makro z USA optymizm powrócił. W styczniu wydatki Amerykanów spadły, ale mało kto się tym przejął — taka jest specyfika przełomu grudzień-styczeń. Poza tym w USA trwała bardzo ciężka zima.
Na naszym rynku panował relatywny spokój mimo spadku indeksów. W piątek olbrzymia większość komentatorów politycznych i samych polityków była przekonana, że koalicja się utrzyma, a nawet jeśli upadnie, to nie tak szybko. Sobotnia decyzja premiera wszystko zmieniła, ale rynek reagował słabo. Było to tym bardziej cenne, że w Turcji indeks spadł więcej niż o 10 proc. (po głosowaniu w sprawie wprowadzenia wojsk USA). Zagraniczne fundusze często mają otwarte pozycje zarówno w Polsce, jak i Turcji. Zdarzało się, że kompensowały straty na tamtym rynku sprzedając nasze akcje. Obroty były małe — w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że z rynku akcji ucieka zagranica, choć złoty rano znacznie osłabł. Zagraniczne fundusze akcji też czekają na wzrosty indeksów, a polityka ich nie wystraszyła. Bardzo słaba była TP SA, ale można to było złożyć na karb oczekiwania na wynik. Przed sesją zostały podane skonsolidowane wyniki PKN Orlen — dużo słabsze od prognoz. Kurs spadał, ale nie było panicznej wyprzedaży. Słabe wyniki osłodzono zapowiedzią okrojenia grupy i sprzedaży kilku zależnych spółek. Informacja o sprzedaży PolCardu nie miała wpływu na rynek. GTech zapłacił 15-25 proc. mniej niż oczekiwano, a poza tym wszyscy wiedzieli o tej transakcji. Reasumując można powiedzieć, że indeksy spadały, co na tle wyraźnej zwyżki w Eurolandzie robiło złe wrażenie, ale to nie był prawdziwy spadek — raczej wyczekiwanie.
Dzisiaj w USA wystąpi Alan Greenspan. Szef amerykańskiego banku centralnego będzie mówił o rynku kredytów hipotecznych. Źle będzie, jeśli padnie stwierdzenie, że rynek nieruchomości przesadnie rośnie. W Eurolandzie zostaną podane raporty o sprzedaży detalicznej. W Niemczech ma pozostać w styczniu bez zmian w stosunku do grudnia. Dziwiłbym się, gdyby nie spadła. We Francji zostanie podany indeks zaufania konsumentów (prognoza to spadek do — 22,7 pkt.). Dowiemy się również, jakie było w lutym bezrobocie w Eurolandzie (prognoza 8,6 proc.).
Im dalej od decyzji o rozpadzie koalicji, tym mniejsze będzie tego znaczenie. Uważam, że od wtorku lub środy powróci korelacja z Eurolandem. Musimy czekać na większe obroty, które pokażą kierunek ruchu indeksów. Czeka nas jeszcze wstrząs po odrzuceniu rezolucji RB ONZ i zapowiedzi ataku na Irak. O tym trzeba pamiętać.