Rynek nieruchomości komercyjnych w Polsce należy do najszybciej rozwijających się w Europie Środkowo-Wschodniej. O takim wyniku zadecydowała stabilność ekonomiczna naszego państwa, jego wielkość i związane z tym możliwości popytowe, a także duża liczba wykwalifikowanych pracowników. — Dzięki tym czynnikom skutecznie konkurujemy już nie tylko z innymi krajami regionu, ale także z zachodnią częścią Europy. Standardy obowiązujące na naszym rynku odpowiadają wymaganiom międzynarodowym i jedyne nad czym wciąż powinniśmy pracować, to polepszanie infrastruktury — twierdzi Wojciech Pisz, dyrektor grupy rynków kapitałowych w Cushman & Wakefield.
Pole inwestycji
Na Polskę przypada aż 40 proc. biur Europy Środkowo-Wschodniej. Choć najwięcej inwestycji trafia na rynek stołeczny, fundusze zagraniczne coraz uważniej przyglądają się także rynkom regionalnym.
— Wrocław, Kraków, Trójmiasto czy Poznań oferują dobre i nowoczesne biura i nieco wyższe zwroty z inwestycji. Mamy nadzieję, że do tej grupy niedługo dołączy Łódź, która dzięki nowym autostradom zyskuje strategiczne znaczenie. W latach 2013-14 spodziewamy się przynajmniej kilku interesujących transakcji — mówi Marcin Mędrzecki, dyrektor w Colliers International. Jedną z przyczyn wysokiego popytu na biura w polskich aglomeracjach jest rozwój sektora nowoczesnych usług dla biznesu.
— Poza tym długoterminowe inwestycje wydają się tu nadal mniej ryzykowne niż w stolicach innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, takich jak Budapeszt czy Bukareszt — tłumaczy Michał Ćwikliński, dyrektor działu inwestycyjnego w Savills. Inwestorzy coraz uważniej przyglądają się również innemu segmentowi rynku nieruchomości komercyjnych — centrom handlowym.
— Wzrost średnich wynagrodzeń Polaków sprawia, że fundusze inwestycyjne chętnie kupują dominujące centra handlowe zarówno w największych miastach: Łodzi, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu jak i mniejszych m.in.: w Radomiu, Piotrkowie Trybunalskim i Tarnowie — dodaje Michał Ćwikliński. Z każdym rokiem rośnie również znaczenie polskiego rynku magazynów. Aby miejsca na takie inwestycje uchodziły za atrakcyjne, muszą być położone w sąsiedztwie największych węzłów transportowych i aglomeracji.
— Najbardziej pożądana przez inwestorów jest aglomeracja łódzka, w tym okolice Strykowa i węzła autostradowego A1 i A2, tereny aglomeracji Katowickiej, a zwłaszcza Czeladź, Sosnowiec, Mysłowice, Gliwice oraz okolice Poznania w niewielkiej odległości od autostrady A2. Magazyny kupowano ostatnio także w mniejszych miastach, o czym zadecydowały przede wszystkim umowy najmu podpisane na długi czas, zazwyczaj na 15 lat. Do takich transakcji doszło w Rzeszowie, Bielsku- -Białej, Legnicy, Krapkowicach pod Opolem oraz kilku innych mniejszych miastach — mówi Michał Ćwikliński.
Plan doskonały
Choć eksperci uważają, że polski rynek nieruchomości komercyjnych już jest dobrze rozwinięty, nie oznacza to, że nie mogłoby być lepiej. Tomasz Puch, dyrektor działu rynków kapitałowych nieruchomości biurowych i magazynowych w Jones Lang LaSalle, tłumaczy, że firmy zagraniczne planujące inwestycje na polskim rynku muszą stawić czoła wyzwaniom, np. przedłużającym się procedurom administracyjnym. — Innym utrudnieniem jest bark planu zagospodarowania przestrzennego w wielu miastach — dodaje Tomasz Puch.
O możliwości polepszenia sytuacji mówi także Joanna Mroczek, dyrektor działu doradztwa i badań rynku nieruchomości komercyjnych w CBRE. Jej zdaniem istotną rolą mogą odegrać w tym przypadku centra obsługi inwestora.
— Sytuacja wygląda różnie w poszczególnych regionach. W niektórych działają takie centra, które pomagają firmom otworzyć oddział, a w innych władze koncentrują się na szybkich dochodach ze sprzedaży cennych działek. Dlatego bardziej im zależy na pozyskaniu kupujących, co nie zawsze jest możliwe, gdy w mieście nie ma zbyt wielu najemców — twierdzi Joanna Mroczek.