W końcu. Rok po podpisaniu sojuszu atomowego, czyli listu intencyjnego rozpoczynającego współpracę, energetyczne PGE, Tauron i Enea oraz miedzowy KGHM parafowały umowę precyzującą zasady ich udziału w program jądrowym.

Cztery spółki postanowiły, że w przyszłej spółce celowej, powołanej do budowy i eksploatacji pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, PGE, która jest jednocześnie odpowiedzialna za realizację programu jądrowego będzie miała 70 proc., a pozostali partnerzy — po 10 proc. Aby spółka atomowa mogła powstać, potrzebne są zgody rad nadzorczych partnerów, a także urzędu antymonopolowego. Ponadto rząd musi przyjąć program energetyki jądrowej.
Wokół programu praca wre. Projekt został już przygotowany przez Ministerstwo Gospodarki i w lipcu trafił do rządowego zespołu ds. realizacji polityki energetycznej Polski do 2030 r.
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, uzupełnionym o poprawki projektem w środę znów ma się zająć kierownictwo resortu gospodarki. Od losów tego projektu zależą również losy postępowania, w ramach którego PGE chce wyłonić dostawcę technologii i finansowania dla elektrowni jądrowej. Aleksander Grad, czyli prezes PGE EJ1, atomowej spółki z grupy PGE, deklarował ostatnio, że rozpocznie ten proces w chwili przyjęcia programu.
Harmonogram proponowany w projekcie przewiduje, że do wyboru lokalizacji oraz podpisania kontraktu na budowę pierwszego bloku powinno dojść do końca 2016 r., a na opracowanie projektu technicznego oraz uzyskanie niezbędnych pozwoleń spółka ma czas do końca 2018 r. Budowę i podłączenie do sieci przewidziano na lata 2019-24.