Poprawa koniunktury idzie małymi kroczkami

Andrzej Nierychło
opublikowano: 2002-05-02 00:00

Po raz piętnasty ogłaszamy dzisiaj miesięczne notowanie indeksu Puls Biznesu. Jego istotę najlepiej oddaje obiegowa nazwa, pozostająca w użyciu niektórych osób pracujących nad jego opracowaniem. Ta nazwa brzmi WWB (wskaźnik w......nia biznesu). Innymi słowy, wśród osób prowadzących interesy i podejmujących kluczowe decyzje w spółkach badany jest poziom poirytowania warunkami zewnętrznymi. Trudno nie zauważyć (patrz wykresy na str. 2), że notowana przez nas od dwóch miesięcy poprawa nastrojów w tym środowisku jest sprzeczna z ogólnym tonem panującym w wypowiedziach i publicystyce, gdzie malowany jest wciąż ponury, czarny obraz rzeczywistości gospodarczej. Nasi respondenci twierdzą tymczasem, że jest i będzie lepiej, choćby nawet w niewielkiej skali.

Nie po raz pierwszy nasz wskaźnik idzie pod prąd modnych akurat tendencji. Szedł z nimi noga w nogę w okresie schyłkowym poprzedniego rządu i w czasie przedwyborczym. Ale już jesienią sygnalizowaliśmy ostre pogorszenie nastrojów w biznesie, gdy tymczasem wokół świętowano zmianę ekipy rządzącej i liczono na natychmiastową poprawę koniunktury. Nadzieje te wygasły gdzieś na przełomie roku, gdy tzw. szeroka opinia zawyrokowała, że szuflady nowych ministrów są puste. Jak na złość, w tym właśnie momencie przełamany został trend spadkowy indeksu „PB” i jego notowania zaczęły z wolna piąć się w górę. Panuje tu odtąd trend wzrostowy, nawet przy uwzględnieniu jednorazowego tąpnięcia w lutym.

Ciekawa jest też wzajemna zależność wartości dwóch wskaźników cząstkowych, składających się na indeks główny — ocen i prognoz. Ten przyszłościowy ma bardziej emocjonalny charakter — przyjmuje wyższe wartości, ale też podlega większym wahaniom. Przebiegi notowań obydwu wskaźników są przy tym z reguły współbieżne. Zdarzały się jednak wyjątki. W miesiącach bezpośrednio poprzedzających wybory, co wszystko tłumaczy, oceny bieżące były coraz gorsze, a oczekiwania na przyszłość pięły się w górę. Drugie odstępstwo zachodzi ostatnio. Wskaźniki dążą wprawdzie w tym samym kierunku, ale po raz pierwszy oczekiwania na przyszłość są spłaszczone wobec szybszej poprawy ocen teraźniejszości. Świadczyć to może o przypływie realizmu w ocenach: widzimy postęp, ale nie oczekujemy zbyt wiele.

Trzeba cały czas pamiętać, że obracamy się w wyższych strefach stanów niskich. Nie wolno mówić, iż nastroje biznesu poprawiły się i są lepsze. One są po prostu odrobinę mniej złe. Największe nadzieje łączyć należy z trwałością tej mikroskopijnej zmiany. Trzy, cztery miesiące to dla gospodarki wystarczająco długi czas, aby nakręcić ewentualne przyszłe, pozytywne tendencje.