Według najnowszego raportu organizacji z siedzibą w Paryżu, światowa konsumpcja ropy w 2023 r. wzrośnie o 2 proc. r/r, czyli około 2,2 mln baryłek dziennie. Mimo że jest to wielkość o 200 tys. baryłek mniejsza od dotychczas przewidywanej, to nadal historycznie pozostaje jedną z największych. Szczególnie w II połowie roku zapotrzebowanie na surowiec ma wzrosnąć w związku z jego sporym niedoborem, zarówno na rynku, jak i w państwowych rezerwach strategicznych.
Międzynarodową Agencję Energetyczną zaskoczył lekki spadek popytu pod koniec I półrocza 2023 r., wynikający z dość trudnej sytuacji makroekonomicznej. W wielu państwach cykl podwyżek stóp procentowych jest dłuższy niż oczekiwano, co ma wpływ na aktywność przemysłową, szczególnie w Europie.
Wszystko jednak wskazuje na to, że wkrótce otoczenie ulegnie sporej poprawie. W związku z dość optymistycznym odczytem inflacji w Stanach Zjednoczonych inwestorzy powoli wyceniają bardziej gołębią politykę Fedu. Ma to naturalnie przełożenie na cenę ropy – baryłka brentu na giełdzie w Londynie kosztuje już ponad 80 USD, po raz pierwszy od dwóch miesięcy.

Notowaniom kontraktów terminowych na ropę z pewnością pomaga upór krajów członkowskich OPEC+ w kwestii zmniejszania produkcji. Według IEA efekty mniejszej podaży mają jednak być widoczne dopiero pod koniec roku. Dużą nadzieją jest prawdziwe otwarcie Chin, które mają być odpowiedzialne za 70 proc. wzrostu popytu.