Czytaj także: 7 portfeli na 2017 rok

- 27 proc. portfela napełniłbym polskimi obligacjami pięcioletnimi, traktując je jako bezpieczny składnik o rentowności wyższej od depozytów. 15 proc. ulokowałbym w funduszu akcji japońskich, ponieważ oczekuję dalszego osłabiania jena, mocnego PMI, wspieraniem rynku przez zakupy Banku Japonii oraz wysoką ekspozycją na przyspieszający wzrost PKB tej gospodarki. 10 proc. radzę poświęcić dla rynku amerykańskiego z uwagi na potencjał wzrostowy, szczególnie w kontekście wielkiej rotacji aktywów z funduszy dłużnych do funduszy rynku akcji. Nieco mniej, bo 8 proc. składu portfela, przeznaczyłbym dla dużych spółek z warszawskiego parkietu, gdyż w nadchodzącym roku mogą zachowywać się lepiej od małych i średnich - radzi Andrzej Domański, zarządzający Eques Investment TFI.
Pięciu kolejnym pozycjom specjalista zarezerwowałby po 7 proc.
- Są to: fundusze obligacji korporacyjnych i wierzytelności, do których sięgam wraz z poszukiwaniem rentowności oraz dywersyfikacji portfela; indeks największych przedsiębiorstw państw strefy euro, z uwagi na silne PMI z Europy i poprawę wyników spółek; ETF akcji zachodnioeuropejskiego sektora bankowego, jako że oczekuję stopniowej poprawy wyniku odsetkowego wraz z wyższymi rentownościami obligacji, oraz ETF na Meksyk, gdyż uważam, że polityka Donalda Trumpa będzie bardziej pragmatyczna i zorientowana probiznesowo, niż było to przez niego przedstawiane podczas kampanii wyborczej. 5 proc. zarezerwowałbym dla funduszu inwestującego na rynku złota, który powinien znaleźć się w portfelu ostrożnego inwestora - dodaje Andrzej Domański.