Ponad 2 tys. stoczniowców uczestniczyło we wtorek w wiecu na terenie Stoczni Gdynia. Robotnicy oczekują spełnienia obietnic rządu, m.in. rozdzielenia Stoczni Gdańskiej od Stoczni Gdynia i dokapitalizowania gdyńskiego zakładu.
"Zamiast konkretów ciągle są snute teoretyczne plany. Dość obietnic, żądamy decyzji. Chcieliśmy dzisiaj przejść drogą stoczniowców z 1970 roku w dramatycznym marszu milczenia" - mówił na wiecu szef "Solidarności" Stoczni Gdynia Dariusz Adamski. W wiecu brali udział związkowcy ze Stoczni Gdańskiej i Stoczni Szczecińskiej Nova, a także Huty Częstochowa.
Robotnicy nie wykluczali wcześniej protestu na ulicach miasta. Odstąpiono od tego po spotkaniu w ostatni piątek z przedstawicielami rządu w Warszawie. Według Adamskiego, który zrelacjonował spotkanie, zapaliło się "światełko w tunelu". Poinformował, że na spotkaniu potwierdzono pożyczkę w wysokości 60 mln zł na funkcjonowanie stoczni do momentu pozyskania kapitału.
Dodał, że zadeklarowano, iż do 15 czerwca zostanie rozstrzygnięta sprawa sprzedaży akcji Stoczni Gdańskiej, a 29 czerwca Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Stoczni Gdynia podniesie kapitał spółki. Według Adamskiego, minister skarbu zobowiązał się, że przystąpi do negocjacji z inwestorem.
Władze spółki poinformowały na wiecu, że w czerwcu ma być gotowy plan restrukturyzacji Stoczni Gdynia, przygotowywany przez firmę doradczą.
Stoczniowcy podkreślają, że jeżeli rząd nie dotrzyma złożonych zobowiązań, przeprowadzą manifestację w Warszawie.
Według założeń rządowych, podejście do prywatyzacji stoczni zakłada m.in. rozdzielenie Stoczni Gdańsk i Stoczni Gdynia i odrębną ich prywatyzację. Poprzednio zaś zakładano konsolidację stoczni przy udziale Agencji Rozwoju Przemysłu.
Do 31 maja firmy, które zadeklarowały wstępnie chęć zakupu Stoczni Gdańskiej, mają przedstawić ostateczne oferty nabycia zakładu.
Zadłużenie Stoczni Gdynia, w której pracuje ponad 5 tys. osób, szacowane jest na ponad miliard zł. Długi Stoczni Gdańskiej, zatrudniającej ok. 3 tys. pracowników, sięgają blisko 200 mln zł.