PKP Cargo postanowiły odmłodzić załogę oraz zmienić strukturę zatrudnienia. Dlatego też wdrażają program dobrowolnych odejść (PDO) oraz szkolą narybek. Chętni do odejścia mogą liczyć nawet na 100 tys. zł odprawy. Tyle mają szansę dostać osoby mające 10-letnią gwarancję zatrudnienia, które zgodzą się zrezygnować z tego przywileju, otrzymując 36-miesięczną gratyfikację. Pracownicy objęci 4-letnim pakietem mogą w PDO dostać 14 wynagrodzeń. Chętnych nie brakuje. PKP Cargo liczyły, że z programu skorzysta 1,3 tys. osób, tymczasem chętnych jest o 2 tys. więcej. Dlatego też spółka zwiększyła pulę na PDO z planowanych 90 mln zł do 301 mln zł.

— Odpowiadając na oczekiwania pracowników komunikowane już ponad rok temu, w okresie debiutu giełdowego, zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie PDO. Kadra zarządzająca kilkadziesiąt razy spotykała się z pracownikami, tłumacząc perspektywy zatrudnienia w poszczególnych jednostkach organizacyjnych i co musi zrobić, aby PKP Cargo były bardziej elastyczne i konkurencyjne. To jedyna gwarancja rozwoju spółki jako stabilnego i perspektywicznego pracodawcy — mówi Dariusz Browarek, członek zarządu, przedstawiciel pracowników.
Jeszcze analizowana jest struktura zawodowa chcących skorzystać z PDO, ale ze wstępnych szacunków wynika, że około 3 tys. osób — z 26-tysięcznej załogi — dostanie zgodę na odejście. Dotyczy to głównie pracowników administracji oraz osób, które w najbliższych latach uzyskają uprawnienia emerytalne, także maszynistów. PKP Cargo zaczęły już kształcić nowych — na szkolenia 500 osób przeznaczyły 20 mln zł, a wkrótce rozpoczną nowy nabór. Będą też współpracować z Zespołem Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w Rybniku, które zaczną kształcić na potrzeby spółki „techników elektroenergetyków transportu szynowego”. Firmy kolejowe muszą kształcić i zatrudniać nowych fachowców z powodu modernizacji i instalowania na sieci kolejowej nowoczesnych systemów sterowania ruchem oraz związanej z tym konieczności montowania nowoczesnych urządzeń w lokomotywach.