Dziennik przypomina, że w sobotę rosyjski minister rozwoju gospodarczego Gierman Grief zadeklarował, iż Rosja jest gotowa rozpatrzyć wniosek Białorusi o udzielenie 1,5 mld dolarów kredytu stabilizacyjnego. Pożyczka ma pokryć wydatki budżetowe związane z większymi kosztami zakupu rosyjskiego gazu i ropy.
Zdaniem ekspertów, "w ten sposób Moskwa i Mińsk postanowiły uciec się do stosunków dwustronnych na wzór taktyki Kuba-ZSSR".
Ekonomiści uważają, że Rosja udzieli Białorusi kredytu na ulgowych warunkach, a zadłużenie może być w przyszłości restrukturyzowane lub nawet umorzone. Właśnie na takim schemacie zasadzały się w swoim czasie stosunki Hawany z Moskwą.
Kuba regularnie otrzymywała radzieckie towary na kredyt i w chwili rozpadu ZSRR była winna Moskwie 22 mld dolarów. "Gotowość ZSRR do dawania na kredyt bez oczekiwania zwrotu traktowano jako swego rodzaju zapłatę za polityczną lojalność Hawany" - przypomina "Niezawisimaja Gazieta".
Prezydent Alaksandr Łukaszenka "też nieustannie przypomina, że za +związek+ z Rosją Moskwa powinna Mińskowi płacić" - zauważa dziennik.
"Rosja faktycznie zgodziła się na takie reguły gry, jednak postanowiła skryte kredytowanie białoruskiej gospodarki zastąpić udzielaniem oficjalnych kredytów - tak by zawsze móc wystawić Białorusi +rachunek+" - pisze "Niezwisimaja Gazieta".
Opozycyjni eksperci białoruscy ostrzegają, że nowe kredyty zostaną przeznaczone na konserwację nieefektywnego modelu gospodarki, w której już zarysowały się tendencje kryzysowe.
"Białoruś ma wystarczająco dużo pieniędzy na zakup droższego gazu, rosnący dług zagraniczny pójdzie na opłatę pracy skrajnie nieoszczędnych sektorów gospodarki" - ocenił były przewodniczący Narodowego Banku Białorusi Stanisław Bohdankiewicz.
Według oficjalnych statystyk wzrost białoruskiej gospodarki wyniósł w zeszłym roku prawie 10 proc., a wziętych kredytów - o 60 proc. "Dowodzi to skrajnej niewydajności produkcji" - zaznaczył Bohdankiewicz.
Wskazał, że przy PKB 37 mld dolarów, wartość nieopłaconej produkcji sięga 7 mld dolarów. Przy tym białoruskie zakłady pracują "na skład"; ilość niesprzedanych towarów w magazynach wzrosła w 2006 r. prawie o jedną czwartą, a w styczniu 2007 r. - o 18 proc.
"Już dzisiaj Białoruś nie może sprzedawać mięsa do Rosji nawet z minimalnym zyskiem, ponieważ krajowe nakłady w produkcji przewyższają rosyjskie ceny" - przypomniał ekonomista.
"Rosja oczywiście może sponsorować białoruską gospodarkę, ale taki model ekonomiczny nie może istnieć wiecznie" - ocenił były prezes NBB.
(PAP)