PGE odpisała znaczną część wartości tych bloków, potencjalnie najdroższych w eksploatacji w przyszłości, ze względu na spadek ceny energii i wzrost cen uprawnień do emisji CO2. PAK takich odpisów nie zrobił, mimo że jest nawet silniej eksponowany na te ryzyka.
Poza tym na sytuację w PAK silny wpływ miał spadek cen węgla kamiennego. To mocno pogorszyło konkurencyjność innych paliw, a węgla brunatnego w szczególności.
Dlatego nowy zarząd ma w perspektywie trudne decyzje. Albo zdecyduje się na radykalne cięcie kosztów, albo ryzykuje, że bloki PAK, ze względu na wysokie koszty, zostaną wypchnięte z tzw. merit order. Mogą stać się tak drogie, że produkcja z dzisiejszej całodobowej stanie się w przyszłości jedynie okazjonalna (wyłącznie w godzinach najwyższego zapotrzebowania na energię). A to oznaczałoby dramatyczny spadek przychodów, przy wysokich kosztach stałych.
Będzie też musiał zastanowić się nad inwestycjami w dwie nowe kopalnie odkrywkowe. Jeśli produkcja energii z węgla brunatnego miałaby się w przyszłości nie opłacać, to powstaje retoryczne pytania – po co inwestować tak duże pieniądze?