Bank OTP chce dzięki akwizycjom w południowej i wschodniej Europie stać się znaczącą instytucją w regionie. Ale do Polski się nie wybiera.
OTP, największy na Węgrzech bank detaliczny, dąży do poważnego zaistnienia na rynku międzynarodowym.
Bank znad Dunaju chce poszerzyć obecność w regionie, w którym działa już w Bułgarii i na Słowacji. Tak zapowiedział Zoltan Speder, wiceprezes banku, w wywiadzie dla agencji Reuters. W poniedziałek bank przekazał nie wiążącą ofertę na zakup pakietu albańskiego banku państwowego Savings Bank. Wszystko wskazuje na to, że OTP skorzysta również z okazji wejścia do Rumunii, Serbii i Chorwacji. Węgrzy nie są natomiast zainteresowani polskim rynkiem, największym w Europie Środkowej i Wschodniej.
— Obciążenie wydatkami na zagraniczne oddziały wzrośnie z 14- -15 proc. w 2003 r., ale nie przekroczy 25-30 proc. całkowitych aktywów i zysków w najbliższych 4-5 latach. Na krajowym rynku wciąż będziemy obserwować ogromny potencjał wzrostu, częściowo związany z wejściem do UE, bo doganianie Unii spowoduje dynamiczny wzrost oszczędności i kredytów — przewiduje Zoltan Speder.
OTP nadal nie chce inwestora strategicznego. Jako jedyny węgierski bank nie jest zależny od zagranicznego inwestora. Wprawdzie kapitał zagraniczny kontroluje 80,8 proc. giełdowej spółki, wartej 3,7 mld USD (14,6 mld zł), ale rząd Węgier jest właścicielem złotej akcji. Przed przejęciem OTP chce ochronić się dzięki szybkiemu wzrostowi. Ma to zapewnić również wysoką rentowność banku. W pierwszym półroczu zysk na akcję wzrósł do 33,5 proc. z 32,2 proc.