Rekordowe obroty, rekordowe ceny

opublikowano: 26-03-2017, 22:00

To był najlepszy rok dla gazu na Towarowej Giełdzie Energii. Obrót w 2016 r. przekroczył 114 TWh

Gaz staje się towarem, chociaż jego polski rynek jeszcze odstaje od zachodnich. Proces liberalizacji obrotu tym surowcem w porównaniu z krajami Europy Zachodniej rozpoczął się stosunkowo późno. Mimo to wdrażane mechanizmy przyczyniają się do szybkiego rozwoju konkurencji. Efekty znajdują odbicie choćby w wysokości obrotów, liczbie aktywnych uczestników rynku giełdowego i liczbie dokonywanych zmian dostawców gazu. Jak wynika ze sprawozdania Towarowej Giełdy Energii (TGE), w 2016 r. obroty były rekordowe i wyniosły 114,5 TWh. Przesądziły o tym transakcje na rynku spot o wysokości 24 TWh. Na koniec grudnia 2016 r. członkami TGE było 71 podmiotów. Z danych Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że do końca 2016 roku 78,4 tys. odbiorców zdecydowało się na zmianę dostawcy gazu, rok wcześniej było ich 30,7 tys., a jeszcze w 2013 r. zaledwie 429. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie zobowiązanie PGNiG do sprzedaży części gazu na giełdzie. Zaczęło ono obowiązywać we wrześniu 2013 r. po wprowadzeniu tzw. trójpaku energetycznego, czyli nowelizacji ustawy Prawo energetyczne. Giełdowe obligo gazowe oznaczało, że spółka w pierwszym roku miała sprzedać za pośrednictwem TGE nie mniej niż 30 proc. gazu (wysokometanowego) wprowadzonego do sieci przesyłowej. W kolejnym roku obligo rosło — do nie mniej niż 40 proc. w 2014 r., a od początku 2015 r. nie mniej niż 55 proc. Na początku gazowy monopolista miał problemy z wywiązaniem się z tych zobowiązań. Były procesy, kary i odwołania.

Stopniowe uwalnianie cen

We wrześniu 2015 r. Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok w sprawie regulowania cen na rynku gazu. Polski rząd musiał podjąć działania, aby uniknąć możliwej kary finansowej. Tym bardziej, że Trybunał uznał za zasadną skargę Komisji Europejskiej, która dotyczyła uchybień Polski wobec dyrektywy gazowej z 2009 r. Nic zatem dziwnego, że 30 listopada 2016 r. Sejm podjął uchwałę, która ma doprowadzić do stopniowego uwalniania cen na polskim rynku gazu. Pierwsze zmiany dotyczą przedsiębiorstw obrotu na rynku hurtowym, w punkcie wirtualnym, gazem CNG i LNG w trybie przetargów, aukcji i zamówień publicznych. Uwolnienie cen nastąpiło wraz z wejściem w życie nowej ustawy, czyli 1 stycznia 2017 r. Kolejna zmiana będzie dotyczyć odbiorców z wyłączeniem gospodarstw domowych. Nastąpi to 1 października 2017 r.

Zniesienie obowiązku przedkładania taryf dla przedsiębiorców oznacza, że nie będą dłużej chronieni mechanizmem maksymalnej ceny, jaką mogli zapłacić za paliwo gazowe. Gospodarstwa domowe na uwolnienie cen będą musiały jeszcze poczekać, bo w ustawie jest mowa o 1 stycznia 2024 r.

Wizja przyszłości

Przez wiele lat zarówno PGNiG, jak i niezależni sprzedawcy oraz eksperci wymieniali te same bariery rozwoju rynku. Wśród nich m.in. obowiązek magazynowania przy sprowadzaniu z zagranicy powyżej 100 mln m sześc. paliwa. W połowie 2016 r. do Sejmu wpłynął projekt nowelizacji Prawa Energetycznego. Znaczące zmiany dotyczą ustawy o zapasach ropy naftowej, produktów naftowych, gazu ziemnego oraz zasad postępowania w razie zagrożenia bezpieczeństwa paliwowego państwa i zakłóceń na rynku naftowym. Przepisy nakładają obowiązek utrzymywania zapasów na każdą firmę sprowadzającą gaz ziemny po 1 października 2017 r. lub dokonującą w tym okresie obrotu gazem ziemnym z zagranicą.

Wielkość zapasów, o których mowa w ustawie, powinna odpowiadać co najmniej 30-dniowemu średniemu przywozowi gazu. Ustawa przewiduje również możliwość utrzymywania zapasów obowiązkowych poza granicami RP, ale tylko przy spełnieniu określonych warunków. Warto zauważyć, że jedyną spółką dysponującą magazynamina terenie Polski jest PGNiG. Dla innych firm oznacza to zatem konieczność wykupienia mocy magazynowych u konkurencji lub szukanie innych rozwiązań, np. utrzymania zapasów obowiązkowych poza granicami Polski. Jak zwracają uwagę autorzy raportu z Innogy Polska, zmiany legislacyjne mogą mieć istotny wpływ na funkcjonowanie rynku gazu w Polsce. Ministerstwo Energii uważa zaś, że zmiany mają na celu przywrócenie uczciwej konkurencyjności. Odpierając zarzuty niezależnych dostawców, PGNiG zaproponował im tzw. usługę biletową. Spółka oferuje utrzymywanie na zlecenie klientów obowiązkowego zapasu gazu ziemnego zgodnie z obowiązującymi regulacjami. Klient ma dwie możliwości — bez konieczności zakupu dodatkowego gazu ziemnego do zmagazynowania lub magazynowanie gazu, który staje się jego własnością w momencie rozpoczęcia świadczenia usługi.

— PGNiG to największy podmiot na rynku, który od lat utrzymuje większość zapasów handlowych i obowiązkowych gazu ziemnego na terenie Polski. Kompetencje, wiedza i zasoby, jakie posiadamy, pozwalają nam rozszerzyć naszą ofertę o atrakcyjne rozwiązania, odpowiadające na potrzeby mniejszych podmiotów działających na rynku gazu ziemnego. Dzięki temu przedsiębiorcy ci mogą skupić się na ich podstawowej działalności, nam zlecając realizację obowiązku magazynowania zapasów gazu — tłumaczy Maciej Woźniak, wiceprezes PGNiG ds. handlowych.

Brama Północna

Przez lata największym problemem był brak gazu z innego źródła niż PGNiG. Jednak budowa interkonektorów, rewers na gazociągu jamalskim, a przede wszystkim uruchomienie terminala w Świnoujściu zmieniły sytuację. Zmiany będą determinowały przede wszystkim czynniki o charakterze politycznym i ekonomicznym, a także dotyczące bezpieczeństwa paliwowego państwa oraz bezpieczeństwa dostaw. W 2022 r., kiedy wygaśnie długoterminowy kontrakt na dostawy gazu z rosyjskim Gazpromem, Polska chce oprzeć dostawy surowca na tzw. Bramie Północnej, czyli połączeniu złóż gazu na szelfie norweskim poprzez Danię z polskim wybrzeżem w Niechorzu. Projekt składa się z trzech części. Pierwsza to tzw. gazociąg złożowy, prowadzący z systemu norweskiego na Morzu Północnym do punktu odbioru w systemie duńskim. Drugą jest rozbudowa zdolności w duńskim lądowym systemie przesyłowym. Trzecia to podmorski gazociąg międzysystemowy, biegnący z Danii do Polski (Baltic Pipe) z planowaną przepustowością 10 mld m sześć. Projekt ma trzech udziałowców — operatorów systemów przesyłowych: Gaz-System w Polsce, Energinet.dk w Danii i Gasco w Norwegii.

— Do końca marca ogłoszona będzie pierwsza faza tzw. procedury open season dla gazociągu Baltic Pipe — informował Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Procedura open season, czyli konsultacje rynkowe w sprawie planowanego gazociągu, pozwoli uczestnikom rynku przedstawić operatorom gazowych systemów Polski i Danii sygnały inwestycyjne, niezbędne do realizacji projektu gazociągu. Zapewni też przejrzystość i równe traktowanie wszystkich uczestników. Do końca roku ma zapaść ostateczna decyzja dotycząca projektu. Duńczycy swoje koszty oceniają na 5-10 mld koron (2,9-5,8 mld zł). Polacy nie chcą na razie podawać szacunków.

OTWORZYĆ BRAMĘ: Do końca marca ogłoszona będzie pierwsza faza tzw. procedury open season dla gazociągu Baltic Pipe. To ważny element Bramy Północnej, czyli połączenia złóż gazu znajdujących się na szelfie norweskim poprzez Danię z polskim wybrzeżem. To alternatywa dla dostaw gazu z Rosji — podkreśla Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. [FOT. WM]

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Barbara Warpechowska

Polecane