Wartość rynkowa Gazpromu, Aerofłotu, Sberbanku i innych spółek notowanych na giełdzie w Moskwie spadła od początku roku o 30,6 proc. do 531 mld USD. To mniej niż wynosi kapitalizacja jednej tylko – ale za to największej – spółki amerykańskiej: Apple. Technologiczny gigant zyskał w 2014 r. na wartości 147 mld USD i jest już o 121 mld USD więcej wart od całego rynku rosyjskiego.
- Apple pracuje wspólnie ze swoimi akcjonariuszami tak, aby maksymalizować ich stopę zwrotu, i mieści się w kraju, gdzie własność prywatna jest chroniona prawem – komentował w wypowiedzi dla Bloomberga Vadim Bit-Avragim, zarządzający moskiewskiego towarzystwa Kapital Asset Management.
Specjalista podkreśla, że w jego kraju ochrona prawna własności prywatnej nie jest równie dobra jak w USA, a większość spółek pozostających pod kontrolą państwa jest słabo zarządzana. W ostatnich miesiącach niechęć globalnych inwestorów do lokowania w rosyjskie aktywa jeszcze bardziej pogłębiły konflikt z Zachodem i Ukrainą, nałożenie sankcji międzynarodowych i groźba stagnacji w przyszłym roku.
- Biorąc pod uwagę to wszystko, jeśli jeszcze angażujesz się w konflikty ze swoimi sąsiadami, to musisz się pogodzić z tym, że będzie ci jeszcze trudniej nakłonić inwestorów z całego świata do inwestowania u ciebie – dodaje Vadim Bit-Avragim.
Według analityków ankietowanych przez agencję Bloomberg ryzyko, że w ciągu kolejnych 12 miesięcy Rosja wpadnie w recesję, sięga 70 proc.
Kapitalizacja giełdy w Moskwie (linia czerwona), na tle wartości rynkowej Apple (linia żółta). Źródło: Bloomberg.
