Apartament z pełnym garażem zawsze można upłynnić i zainwestować inaczej. W zależności od metrażu, na liście zamienników są Rubens z Tycjanem.
Era prężenia się na reprezentacyjnych portretach i leniwego odchylania
szyi na tłustawych sypialnianych aktach wyraźnie powraca. Segment dzieł
powstałych jeszcze przed swobodniejszym XIX wiekiem nazywa się potocznie
Old Masters, w związku z jakimś zakurzonym do białości zakamarkiem
rynku, w którym ciężkie złote ramy dawno wykupiły już muzea pokroju
Luwru. Jak tymczasem podaje „Financial Times”, to właśnie ten okres w
europejskiej sztuce stanowi obecnie szansę na owocną inwestycję, bo mimo
że próg jest stosowny do rozpoznawalności Tycjana, dzieła i tak
pozostają niedoszacowane.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Apartament z pełnym garażem zawsze można upłynnić i zainwestować inaczej. W zależności od metrażu, na liście zamienników są Rubens z Tycjanem.
Era prężenia się na reprezentacyjnych portretach i leniwego odchylania
szyi na tłustawych sypialnianych aktach wyraźnie powraca. Segment dzieł
powstałych jeszcze przed swobodniejszym XIX wiekiem nazywa się potocznie
Old Masters, w związku z jakimś zakurzonym do białości zakamarkiem
rynku, w którym ciężkie złote ramy dawno wykupiły już muzea pokroju
Luwru. Jak tymczasem podaje „Financial Times”, to właśnie ten okres w
europejskiej sztuce stanowi obecnie szansę na owocną inwestycję, bo mimo
że próg jest stosowny do rozpoznawalności Tycjana, dzieła i tak
pozostają niedoszacowane.
Trudno powiedzieć, co w postaci satyra jest tak rubaszne — czy jego
gorączkowy pąs, czy ekstatycznie zaszklony wzrok — ale gdyby upojony
demon miał się rozglądać na rynku stołecznych nieruchomości, oferty z
gorącą mgłą miałyby istotne konkurencyjne przewagi. Wśród
ubiegłorocznych rekordów z saunami wymienia się apartamenty przy pl.
Grzybowskim w Warszawie z progiem 5,7 mln zł, wobec czego można
przypuszczać, że rumiany rozpustnik grasowałby nawet po kilku piętrach —
„Satyr trzymający koszyk winogron i owoców pigwy z nimfą” autorstwa
Rubensa ma ponad 1 m wysokości i spodziewaną cenę 5-7 mln USD (17-24 mln
zł).
Mimo że już sama atrybucja pozwalałaby wytłumaczyć próg wejścia,
eksperci katalogu twierdzą, że po części podnosi go również fakt, że
soczyście owocowy kosz nie wyszedł spod tego samego pędzla co barokowo
otłuszczone nogi „Trzech gracji”. Delikatnie matowe skórki winogron
malować miał specjalista martwych natur Frans Snyders, bo kolekcjonerzy
epoki Rubensa do tego stopnia łaknęli obfitości, że ciepło patrzyli
nawet na tak nieskrępowany outsourcing.
Cranach starszy niż Colgate
Biedakom pewnie cierpły nogi, pozowali w tych sztywnych strojach, a ten
malował kreseczki i malował, cieńsze od nitek makaronu — kołacze się w
głowach, kiedy w słabo dotlenionych salach muzeów mija się coraz to
dumniej naprężone sylwetki. Jak pokazuje przykład portretu księcia
Saksonii, przeświadczenie nie musi być do końca słuszne, bo Lucas
Cranach starszy owszem musiał naszkicować Jana Fryderyka na żywo, ale
przełożenie konturów na większe podłoże i
opracowanie olejną farbą odbywało się już bez udziału modela, a często
nawet samego malarza.
Opowieści z arkusza zleceń
Newsletter autorski Kamila Kosińskiego
ZAPISZ MNIE
×
Opowieści z arkusza zleceń
autor: Kamil Kosiński
Wysyłany raz w miesiącu
Newsletter z autorskim podsumowaniem najciekawszych informacji z warszawskiej giełdy.
ZAPISZ MNIE
Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Nasz telefon kontaktowy to: +48 22 333 99 99. Nasz adres e-mail to: rodo@bonnier.pl. W naszej spółce mamy powołanego Inspektora Ochrony Danych, adres korespondencyjny: ul. Ludwika Narbutta 22 lok. 23, 02-541 Warszawa, e-mail: iod@bonnier.pl. Będziemy przetwarzać Pani/a dane osobowe by wysyłać do Pani/a nasze newslettery. Podstawą prawną przetwarzania będzie wyrażona przez Panią/Pana zgoda oraz nasz „prawnie uzasadniony interes”, który mamy w tym by przedstawiać Pani/u, jako naszemu klientowi, inne nasze oferty. Jeśli to będzie konieczne byśmy mogli wykonywać nasze usługi, Pani/a dane osobowe będą mogły być przekazywane następującym grupom osób: 1) naszym pracownikom lub współpracownikom na podstawie odrębnego upoważnienia, 2) podmiotom, którym zlecimy wykonywanie czynności przetwarzania danych, 3) innym odbiorcom np. kurierom, spółkom z naszej grupy kapitałowej, urzędom skarbowym. Pani/a dane osobowe będą przetwarzane do czasu wycofania wyrażonej zgody. Ma Pani/Pan prawo do: 1) żądania dostępu do treści danych osobowych, 2) ich sprostowania, 3) usunięcia, 4) ograniczenia przetwarzania, 5) przenoszenia danych, 6) wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz 7) cofnięcia zgody (w przypadku jej wcześniejszego wyrażenia) w dowolnym momencie, a także 8) wniesienia skargi do organu nadzorczego (Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych). Podanie danych osobowych warunkuje zapisanie się na newsletter. Jest dobrowolne, ale ich niepodanie wykluczy możliwość świadczenia usługi. Pani/Pana dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Zautomatyzowane podejmowanie decyzji będzie się odbywało przy wykorzystaniu adekwatnych, statystycznych procedur. Celem takiego przetwarzania będzie wyłącznie optymalizacja kierowanej do Pani/Pana oferty naszych produktów lub usług.
Jak podaje nota katalogu, wystawiony egzemplarz z estymacją do 2 mln USD
(6,8 mln zł) jest wyjątkowo cenny właśnie dlatego, że autor słynnych
ujęć Adama i Ewy wykonał go prawdopodobnie całkowicie własnoręcznie.
Żeby podeprzeć stwierdzenie, eksperci Christie’s prowadzą wzrok
kolekcjonera m.in. po aksamitnym nakryciu głowy księcia elektora —
udekorowanym zawieszką w kształcie klepsydry i okazałym pierścieniem — a
następnie ciągną go niżej, po czterech złotych łańcuchach ciążących na
piersi. Zwracają uwagę, jak drobiazgowo został opracowany każdy z
wysadzanych perłami kołnierzy, a także biżuteryjny wisior w kształcie
delfina zakleszczającego w zębach pomander. Dosłownie pomme d’ambre,
bursztynowe jabłko, to ozdobny drobiazg, w którym umieszczano pachnidła
— portret pochodzi z pierwszej połowy XVI w., więc jest o ponad dwa
wieki dawniejszy od pospolitej szczoteczki do zębów.
Tycjan i Wenus z wersalki
Jakiś Tiziano Vecellio… — można byłoby przeczytać, mrużąc powieki nad
muzealną plakietką, i nawet się nie zatrzymać, gdyby nikt nie dopisał w
nawiasie, że to Tycjan. Podobnie jak formalnie brzmiący Stanisław Ignacy
Witkiewicz był jednocześnie narkotyzującym się Witkacym, tak
tycjanowska, porcelanowo różowa „Wenus z Urbino” jest dziełem Tiziana
Vecellia, powstałym w 1535 r. na zlecenie księcia samego Urbino,
Giudobalda II delle Roverse.
W związku z tym, że już szukanie pojedynczego mieszkania za olej Lucasa
Cranacha mogłoby się zakończyć na lokalnym rynku fiaskiem, miękką skórę
Wenus z Galerii Uffizi spokojnie można byłoby przeliczać na całe
śródmiejskie kamienice, mimo że prawdopodobnie nigdy nie trafi na rynek.
Z estymacją do 1 mln USD (3,4 mln zł) czeka natomiast pełnowymiarowy
portret księcia Urbino, tego samego, który zamówił zmysłowy obraz bogini
— a to jedno z niewielu dzieł Tycjana mierzących ponad dwa metry i
przedstawiających portretowanych w naturalnej skali.
Gdyby inwestor rzeczywiście zdecydował się zamienić lokal przy placu
Grzybowskim na to dzieło, oprócz stosownie wysokiej ściany potrzebował
będzie informacji o jego pochodzeniu. W katalogu Christie’s w opisie
proweniencji przewijają się i Medyceusze, i najróżniejsze
arystokratyczne tytuły, z których dałoby się zbudować upstrzone herbami
drzewo genealogiczne — nie należy tego jednak lekceważyć, bo w przypadku
dawnych mistrzów pokusa zażartowania sobie z klienta bywa najsilniejsza.
Wyobrażając sobie rozmach, z jakim fałszerze usiłują mnożyć podaż
pasteli Witkacego, można się spodziewać, z jakim zapałem bazarowy oszust
odtwarzałby zmyśloną historię o płótnie Tycjana — ocalonym cudem przez
hrabinę herbu Zielona Pietruszka, w wersalce z Wersalu, rozłożonej przez
trzy wojny i na pół pokoju.