Ruszył proces ws. gangu syndyka

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2021-08-12 20:00

Oskarżeni, m.in. Michał Lisiecki, większościowy akcjonariusz giełdowego PMPG, i Piotr Surmacki, były szef Fachowcy.pl, spółki notowanej do niedawna na NewConnect, stanęli przed sądem w sprawie PNI.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • na czym miała polegać działalność zorganizowanej grupy przestępczej, powstałej wokół znanego syndyka Tomasza S.
  • ile milionów złotych, zdaniem prokuratury, wyprowadzono z upadłego Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury
  • o co są oskarżeni znani na rynku kapitałowym biznesmeni Michał Lisiecki i Piotr Surmacki
  • dlaczego niewiele brakowało, by w tej sprawie doszło do kompromitacji prokuratury

Zorganizowana grupa przestępcza, fikcyjne umowy outsourcingowe i faktury, przywłaszczone 39 mln zł oraz 12 osób oskarżonych, wśród nich znani na rynku kapitałowym biznesmeni Michał Lisiecki i Piotr Surmacki. Tak najkrócej można streścić sprawę wyprowadzania pieniędzy z upadłego Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury (PNI), której akta liczą ponad 100 tomów. Proces właśnie wystartował przed warszawskim sądem, a niewiele brakowało, by skończył się, zanim się zaczął - i to dużą kompromitacją prokuratury…

Szef gangu małym koronnym?

PNI w latach 2012-15 znajdowało się w upadłości układowej, a jego zarządcą sądowym był Tomasz S., jeden z najbardziej rozchwytywanych syndyków w kraju. Zdaniem dolnośląskiego wydziału Prokuratury Krajowej to właśnie za jego rządów wokół spółki, specjalizującej się w budownictwie i remontach kolejowych, funkcjonowała zorganizowana grupa przestępcza, przywłaszczająca sobie pieniądze wyprowadzane z masy upadłości, głównie za rzekome usługi doradcze, prawne i księgowe.

Według śledczych na czele gangu, który na podstawie fikcyjnych umów i faktur przywłaszczył aż 39 mln zł, stały trzy osoby: Tomasz S. i dwaj jego znajomi, a jednocześnie radcy prawni, Marek G. i Daniel B. Pierwszy to bliski współpracownik i pełnomocnik zarządcy PNI, drugi był związany z wieloma firmami — beneficjentami pieniędzy wytransferowanych z kolejowej spółki.

Z całej trójki na ławie oskarżonych w warszawskim procesie zasiadł tylko Marek G. Daniel B. od kilku lat skutecznie ukrywa się przed organami ścigania, a postępowanie wobec Tomasza S. się nie zakończyło, bo — jak tłumaczy prokuratura — ujawnił wiele innych przestępstw, w sprawie których śledztwo wciąż trwa.

Co kryje się za tym stwierdzeniem? Były syndyk poszedł na szeroką współpracę z prokuraturą i liczy na status tzw. małego świadka koronnego, a co za tym idzie – nadzwyczajne złagodzenie kary. Jego zeznania, w których przyznaje się do wyprowadzania pieniędzy nie tylko z PNI, ale też licznych innych upadłych firm, którymi zarządzał, są kluczowym dowodem we wciąż trwającym wielkim śledztwie dolnośląskiej „krajówki”.

Czterech podejrzanych z PMPG

Tomasz S. dużą część winy zrzuca na czworo pełnomocników, których miał nie dopilnować. Wszyscy (oprócz Marka G. także Rafał P., Małgorzata S. i Paweł K.) są oskarżeni o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, niegospodarność, przywłaszczenie pieniędzy PNI i uszczuplenie podatku VAT (łączne straty skarbu państwa to 7,3 mln zł). Pełnomocnicy Tomasza S. zgodnie nie przyznają się do winy. Twierdzą, że działali za wiedzą i zgodą zarządcy, jedynie wykonując jego polecenia.

Pozostała ósemka oskarżonych to przedstawiciele 20 firm, które były rzekomymi usługodawcami kolejowej spółki. Część z nich potwierdza ustalenia śledczych, że między PNI a firmami zewnętrznymi krążyły setki tzw. pustych faktur, a część – nie przyznaje się do winy. Wśród tych drugich są Michał Lisiecki, większościowy akcjonariusz giełdowej spółki PMPG Polskie Media, będącej właścicielem tytułów „Wprost” i „Do Rzeczy”, oraz Piotr Surmacki, założyciel firmy Fachowcy.pl Ventures, której akcje zostały w niesławie wykluczone z obrotu na NewConnect w 2020 r.

Wszystko było legalne:
Wszystko było legalne:
Piotr Surmacki, założyciel Fachowcy.pl Ventures, zapewnia że wszystko, co robił, było legalne i uczciwe – żadnych pustych faktur nie wystawiał, a usługi na rzecz Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury zostały wykonane.
Marek Wiśniewski

Piotr Surmacki oskarżony jest o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pomoc w uszczupleniu o 3,8 mln zł podatku VAT i przywłaszczenie aż 20,4 mln zł. Taka właśnie kwota trafiła do trzech firm, kontrolowanych przez niego i jego znajomego Daniela B. Zdaniem śledczych stało się to na podstawie około 200 fikcyjnych faktur, dokumentujących równie fikcyjne usługi doradcze.

Analogicznie, zdaniem prokuratury, było w przypadku 22 faktur wystawionych przez firmę Capital Point. To dlatego kontrolujący ją Michał Lisiecki oskarżony jest o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przywłaszczenie 1,35 mln zł oraz dokonanie uszczupleń podatkowych.

Nie przyznaje się do winy:
Nie przyznaje się do winy:
Michał Lisiecki, większościowy akcjonariusz PMPG Polskie Media, nie przyznaje się do wystawiania lewych faktur i zapewnia, że usługi dla kolejowej spółki, za które otrzymał wynagrodzenie, zostały wykonane.
Krzysztof Kaniewski/REPORTER

Obu biznesmenów (zgodzili się na podawanie pełnych danych) z Tomaszem S. i Danielem B. łączy to, że wszyscy pracowali w PMPG. Piotr Surmacki w latach 2007-09 był wiceprezesem giełdowej spółki Michała Lisieckiego. Daniel B. pracował w PMPG od 2002 r. do 2007 r., pełniąc m.in. funkcje prokurenta i szefa departamentu prawnego. Tomasz S. natomiast od 2001 r. był m.in. doradcą zarządu, dyrektorem działu prawnego, szefem rady nadzorczej, a w latach 2007-16 wiceprezesem medialnej grupy.

Wątpliwości Barbary Piwnik

Sprawę PNI przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga rozstrzygnie Barbara Piwnik, zaliczana do najbardziej doświadczonych polskich sędziów. To właśnie ona jeszcze w ubiegłym roku po analizie akt podjęła decyzję o ich zwrocie prokuraturze „w celu usunięcia istotnych braków”. Za takie Barbara Piwnik uznała m.in. niewyjaśnienie roli sędziego-komisarza w postępowaniu upadłościowym PNI (w jego sprawie prowadzone jest odrębne śledztwo), liczne błędy formalne i proceduralne prokuratury (m.in. wybiórcze załączenie do akt przesłuchań Tomasza S.), a także niewystarczające starania śledczych w celu zatrzymania i przesłuchania Daniela B.

Od kompletnego blamażu (byłby nim zwrot akt po kilkuletnim śledztwie) prokuraturę uratował jednak Sąd Apelacyjny w Warszawie, do którego trafiło zażalenie śledczych. Na początku 2021 r. uchylił on postanowienie Barbary Piwnik, uznając, że choć faktycznie doszło do pewnych uchybień, to jednak nie są one na tyle istotne, by konieczny był zwrot sprawy prokuraturze.

Upadła gwiazda:
Upadła gwiazda:
Tomasz S. był bardzo znaną postacią w środowisku syndyków. Zasiadał we władzach dwóch branżowych stowarzyszeń, a egzamin na licencję zdał, uzyskując najlepszy wynik w kraju. Był syndykiem, nadzorcą, zarządcą, likwidatorem lub członkiem zarządów i rad nadzorczych prawie 100 różnych podmiotów. Na różnorakie funkcje wyznaczały go sądy upadłościowe z Warszawy, Lublina, Kielc, Poznania, Katowic, Krakowa, Białegostoku, Płocka i Nowego Sącza. Jego kariera legła w gruzach w 2015 r., kiedy został po raz pierwszy zatrzymany, ale i zaraz zwolniony za kaucją. Dwa lata później, już w związku ze sprawą Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury, ponownie trafił za kratki, ale po pół roku areszt zamieniono mu na poręczenie majątkowe wysokości 1,5 mln zł. Pierwszego wyroku Tomasz S. doczekał się w kwietniu 2021 r. Za przywłaszczenie ponad 1,1 mln zł wyprowadzonych z dwóch spółek, których był syndykiem (Aquarius i Zakłady Mięsne Końskowola) Sąd Okręgowy w Lublinie skazał go na 2,5 roku więzienia, 50 tys. zł grzywny i zakaz wykonywania zawodu syndyka przez 5 lat. Wyrok jest nieprawomocny.
JACEK DOMIŃSKI/REPORTER