Sądzisz się z oddziałem - pisz na siedzibę

Albert Stawiszyński
opublikowano: 2006-01-26 00:00

Czy przedsiębiorca, pozywając do sądu oddział spółki w Krakowie, musi kierować korespondencję do jej centrali w Warszawie? Sąd Najwyższy uznał, że tak.

Historia, jaka przytrafiła się Towarzystwu Ubezpieczeniowemu Compensa, może spotkać każdego przedsiębiorcę. Jeden z klientów tej spółki postanowił pozwać ją do sądu. Pozew wysłał na adres szczecińskiego oddziału firmy. Gdy pracownicy Compensy w Szczecinie otworzyli kopertę i przeczytali pismo, uznali, że pozew powinien trafić na adres głównej siedziby spółki w Warszawie, a nie do oddziału. Ich argument był taki, że oddział nie ma uprawnień do reprezentowania spółki, a tym bardziej do odbioru korespondencji sądowej.

Tego rozumowania nie podzielił sąd. Uznał brak odpowiedzi na pozew za absencję pracowników Compensy i wydał wyrok zaoczny — notabene, niekorzystny dla firmy ubezpieczeniowej. Sąd mógł tak zrobić, gdyż uprawnia go do tego — w sprawach gospodarczych — brak odpowiedzi na pozew w terminie dwóch tygodni od dnia jego doręczenia pozwanej spółce.

Prawnicy Compensy postanowili jednak bronić swoich racji. Wnieśli sprzeciw od wyroku zaocznego. Ich zdaniem — wobec nieprawidłowego doręczenia pozwu — wydanie wyroku było niedopuszczalne.

Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który 11 stycznia bieżącego roku wydał w tej sprawie uchwałę.

Dobre rozwiązanie...

Sąd Najwyższy wyjaśnił, że pisma procesowe, w tym m.in. pozwy, należy dostarczać do wskazanej w Krajowym Rejestrze Sądowym (KRS) głównej siedziby spółki, a nie do jej oddziałów, nawet wtedy gdy te oddziały też są wymienione w rejestrze. To rozstrzygnięcie jest istotne dlatego, że właśnie od chwili doręczenia pism procesowych biegną różne terminy, m.in. na wniesienie apelacji od wyroku.

— Sąd Najwyższy rozstrzygnął, że adresem podanym w KRS, w rozumieniu art. 133 § 2a kodeksu postępowania cywilnego, jest jedynie adres siedziby spółki, a nie jej oddziałów. Cytowany przepis wyraźnie mówi o adresie przedsiębiorcy, a za takiego nie można uważać oddziału zakładu ubezpieczeń — wyjaśniają Zbigniew Jahns i Aleksander Turlej, prawnicy Compensy.

Ich zdaniem, dostarczenie korespondencji procesowej do siedziby spółki gwarantuje, że odbierze ją osoba do tego uprawniona. Potem, oczywiście, może ona zlecić zajęcie się sprawą innej osobie — już z oddziału.

— Uchwała Sądu Najwyższego absolutnie nie stanowi zagrożenia dla interesów klientów Compensy. Wręcz przeciwnie — porządkuje zasady organizacji procesu cywilnego i zapewnia wszystkim stronom równe prawa. Należy wskazać też, że uchwała ta nie zmieniła właściwości miejscowej sądu dla spraw dotyczących roszczeń z umów ubezpieczenia, natomiast wskazuje na konieczność prawidłowego oznaczania strony pozwanej, włącznie z jej siedzibą — tłumaczą obaj prawnicy Compensy.

...ale są wątpliwości

Nie wszyscy podzielają taką argumentację. Według niektórych prawników, adresowanie pism tylko do głównych siedzib spółek spowoduje chaos organizacyjny w firmach, które mają dużą sieć oddziałów.

— Uchwała nie usprawni postępowania sądowego, a strony pogubią się w adresach korespondencji. Skoro powszechnie mówi się o uproszczeniu postępowania i usprawnieniu procesów, to w tym momencie mamy sytuację zgoła odmienną. Na dobrą sprawę przepis art. 33 kodeksu postępowania cywilnego, który umożliwia pozywanie oddziału, sporo traci na znaczeniu praktycznym i wprowadza utrudnienia dla wierzyciela — uważa Bartosz Grohman z kancelarii White & Case.

Według art. 33 k.p.c. „powództwo o roszczenie majątkowe przeciwko przedsiębiorcy można wytoczyć przed sąd, w którego okręgu znajduje się zakład główny lub oddział, jeżeli roszczenie pozostaje w związku z działalnością tego zakładu lub oddziału”. Celem tej regulacji było właśnie ułatwienie dochodzenia roszczeń przez firmy.

Jest też inny argument przeciwko stanowisku Sądu Najwyższego.

— Dotąd obowiązkiem firmy było tak zorganizować pracę oddziałów i uczulić pracowników, aby wszelkie pilne sprawy sądowe były natychmiast kierowane do centrali lub osób umocowanych do dalszego działania. Teraz obciążono firmy kolejnym utrudnieniem formalnym — twierdzi Bartosz Grohman.

Na dowód podaje przykład: aby pozywać oddział w Szczecinie i do niego zgłaszać roszczenia, trzeba korespondencję sądową kierować do centrali w Warszawie.

— To nie jest normalne. Ciekaw jestem, ile pozwów i pism będzie zwracanych z powodu tej uchwały i komplikacji przy wskazywaniu adresów dla doręczeń — zastanawia się mecenas Grohman.