Szefowie skierniewickiego dewelopera liczyli na wzrost sprzedaży mieszkań w 2012 r. Dziś muszą ograniczyć apetyt.
Jeśli nie robisz kroku do przodu, to tak naprawdę się cofasz — Jerzy Migros, dyrektor generalny JHM Development, podsumowuje to, że spółka będzie musiała w tym roku zadowolić się utrzymaniem sprzedaży na poziomie, jaki firma zanotowała w zeszłym roku.
— To de facto będzie oznaczało obniżenie intensywności sprzedaży, bo w ofercie mamy sporo więcej lokali niż przed rokiem — mówi Jerzy Mirgos.
W 2011 r. spółka sprzedała 160 mieszkań. Receptą na słabszą koniunkturę ma być wewnętrzny system wsparcia kupujących. Klient, który chce kupić gotowe mieszkanie z zasobów dewelopera, musi wpłacić 30 proc. wartości z własnych oszczędności. Pozostała część jest rozkładana na 60 nieoprocentowanych miesięcznych rat. Należność jest zabezpieczona wpisem do hipoteki.
— To wesprze sprzedaż. Liczymy, że w tym roku skorzysta z niego około 10 proc. kupujących, bo to dopiero początek tej oferty — dodaje Jerzy Mirgos.
Na razie jednak nie ma co liczyć na efektowne wyniki i dotyczy to także innych giełdowych deweloperów. Sprzedaży mieszkań nie służyły długie weekendy: majowy i czerwcowy, a najbardziej — wprowadzenie ustawy deweloperskiej.
Do jej stosowania nie byli przygotowani notariusze, co wstrzymało podpisywanie obligatoryjnych już teraz umów przedwstępnych w formie aktów notarialnych. Dodatkowo do tej pory banki nie mają przygotowanej kompleksowej oferty rachunków powierniczych.
Przy obecnychrozbieżnościach w interpretowaniu tej ustawy, Polski Związek Firm Deweloperskich oraz Związek Banków Polskich, zamierzają wspólnie wypracować standard postępowania, a potem domagać się nowelizacji ustawy.