
Śledztwo w sprawie Omegi Best nabiera rozpędu (sygnatura sprawy PO II Ds. 64.2020). „PB” ustalił, że Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga poszukuje listem gończym Bartosza N., twórcy, ambasadora i dyrektora generalnego platformy kryptowalutowej, podejrzanego o oszustwo na wielką skalę. Jednocześnie skierowano do Komendy Głównej Policji wniosek o wszczęcie poszukiwań międzynarodowych — z nagrań publikowanych przez podejrzanego w mediach społecznościowych wynika, że może on przebywać za granicą (prawdopodobnie na Ukrainie).
Przypomnijmy: jesienią zeszłego roku warszawscy funkcjonariusze zatrzymali Łukasza B., dyrektora finansowego Omegi. Przedstawiono mu zarzut oszukania blisko 520 osób, które łącznie zainwestowały poprzez platformę około 2,6 mln EUR i ponad 60 tys. zł (niewykluczone, że do czasu wniesienia aktu oskarżenia do sądu liczba pokrzywdzonych oraz łączna kwota szkody wzrosną), za co grozi mu kara pozbawienia wolności do 10 lat. Sąd przychylił się do wniosku prokuratora i zasądził trzymiesięczny areszt. 12 grudnia ubiegłego roku podejrzany warunkowo opuścił areszt za poręczeniem majątkowym w wysokości 100 tys. zł. Ma dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju i kontaktowania się z określonymi osobami. Dotychczas nie zatrzymano innych osób powiązanych ze sprawą.
Śledztwo przedłużono - na razie do 30 marca tego roku.
„(…) prowadzone są czynności procesowe, w tym przesłuchania świadków i gromadzenie dokumentacji” — wyjaśnia prokurator Katarzyna Skrzeczkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Specjalność Omegi
Omega była międzynarodową platformą społecznościową dla inwestorów kryptowalutowych (obecnie nie działa), zarządzaną przez zarejestrowaną w Zjednoczonych Emiratach Arabskich spółkę Nautilius Investment. Wystartowała w listopadzie 2018 r. Zarejestrować się na niej można było wyłącznie poprzez link referencyjny – sieć osób polecających platformę dynamicznie się rozrastała.
Czym Omega kusiła inwestorów? Za bitbondy, czyli autorską „walutę”, sztywno powiązaną z wartością euro, można było kupić tzw. active boksy — najtańszy kosztował 50 EUR, a najdroższy 200 tys. EUR. W zamian użytkownik mógł czerpać zyski z kilku źródeł, m.in. wydobycia kryptowalut, werbowania nowych użytkowników i… oglądania reklam. Z ustaleń śledczych wynika, że w rzeczywistości Omega nie oferowała żadnego realnego produktu, a „przyjęte wpłaty [klientów – red.] nie były przeznaczone na deklarowany cel”.
Omega obiecywała alternatywne inwestycje z wysoką stopą zwrotu, 30-70 proc., a także nagrody: smartfony i laptopy, wakacje pod palmami, luksusowe zegarki, samochody i apartamenty. Zdjęcia publikowane w mediach społecznościowych przez twórców platformy sugerowały, że opływają w luksusy. Ich klienci tymczasem tracili pieniądze. Działalność Omiegi nie trwała długo, bo tylko od listpada 2018 r. do grudnia 2019 r.
Iskra zapalna
Czarne chmury nad platformą zaczęły się jednak zbierać znacznie wcześniej, bo na początku 2019 r. W lutym do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) i Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe wpłynął anonimowy donos — autor sugerował, że projekt, za którym stoją polskie nazwiska, może być piramidą finansową, co jest nielegalne w Polsce.
Ciężkie działa przeciwko Omedze pierwszy wytoczył UOKiK — w marcu 2019 r. zawiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) o możliwości popełnienia przestępstwa przez założycieli platformy. Tę procedurę urząd stosuje sporadycznie — w tym przypadku miał jednak podejrzenie, że osoby, które stoją za systemem i spółką, „mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa ekonomicznego państwa i obywateli”. W lipcu 2019 r. UOKiK zaczął badać na własną rękę, czy Omega jest piramidą. Kilka miesięcy później wydał ostrzeżenie, skierowane do potencjalnym klientów.
Prokuratura pierwotnie (w listopadzie 2019 r.) umorzyła śledztwa „wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego”. Postępowanie przeciwko Omedze wszczęto jednak ponownie wiosną 2020 r.