Na amerykańskich rynkach akcji nadal niewiele się dzieje. Po początkowym wyraźnym spadku i „znalezieniu dna” indeksy zmieniały wartość w niewielkim zakresie. Rynek wciąż skupiony jest na Jackson Hole i wystąpieniu Bena Bernanke, choć widać rosnący sceptycyzm, czy spowoduje ono istotną zmianę sytuacji na rynkach. Publikowane w czwartek dane makro inwestorzy zignorowali. Drożały obligacje skarbowe. Umocnił się dolar, co odbiło się negatywnie na notowaniach surowców. Indeks Reuters/Jefferies CRB, uwzględniający notowania kilkudziesięciu surowców i towarów, spadał przez cały dzień.
Wszystkie 10 głównych segmentów S&P500 kończyło sesję stratą. Najmocniej spadały indeksy spółek procyklicznych: IT (-1,3 proc.), energii (-1,1 proc.) i materiałowych (-1,0 proc.). Morgan Stanley Cyclical Index tracił 1,2 proc. Najmniejsze straty notowały segmenty „defensywne”, relatywnie odporne na dekoniunkturę gospodarczą: użyteczności publicznej, dóbr codziennego użytku i ochrony zdrowia (wszystkie po ok. -0,4 proc.). Na zamknięciu taniało ok. 85 proc. spółek z S&P500 i Nasdaq Composite. Wśród blue chipów ze średniej Dow Jones odsetek spadających kursów był większy. Z 30 spółek wchodzących w skład indeksu staniało 28. Najmocniej traciły Caterpillar, Intel i Cisco Systems. Dwa drożejące blue chipy to Procter & Gamble i Merck.