Intelliseq stworzył technologię do automatycznej analizy danych genetycznych. Zastosowań jest bez liku. Firma ruszyła z ofertą w świat, w czym wsparli ją inwestorzy.
Dla wielu firm kluczowe stało się personalizowanie oferty, np, na podstawie zainteresowań i aktywności konsumentów w internecie. Prawdziwym przełomem będzie dostosowanie jej do indywidualnych predyspozycji genetycznych, co ma znaczenie np. w żywieniu i leczeniu.
Koszt sekwencjonowania DNA systematycznie spada, a polski start-up bioinformatyczny Intelliseq stworzył platformę chmurową IntelliseqFlow, automatyzującą pełną analizę surowych danych genetycznych. Właśnie nawiązał współpracę z największą w Indonezji siecią laboratoriów klinicznych, Prodia, a plany ma globalne.

Od nauki do biznesu
Niektórych naukowców ciągnie do biznesu, czego przykładem jest giełdowy PolTREG pracujący nad nową terapią cukrzycy. Czwórka założycieli firmy Intelliseq – Marcin Piechota, Michał Korostyński, Sławomir Gołda i Klaudia Szklarczyk-Smolana – też wywodzi się ze świata nauki, a konkretnie z Instytutu Farmakologii im. Jerzego Maja Polskiej Akademii Nauk. Stworzyli interdyscyplinarny zespół z pogranicza genetyki i innych dziedzin, w tym informatyki.
– Po udanych publikacjach wyników analiz bioinformatycznych w kilku wpływowych czasopismach naukowych, m.in. Nature i Genome Biology, uznaliśmy, że potencjał genomiki obliczeniowej można z sukcesem wykorzystać również w biznesie. Wcześniej, już w 2010 r., dostrzegliśmy, że badane przez nas rozwiązania z zakresu bioinformatyki w genetyce mają praktyczny potencjał. Rynek nie był na to jednak jeszcze gotowy – zwłaszcza w Polsce – m.in. z powodu wysokiej ceny wysokoprzepustowego sekwencjonowania DNA – mówi dr Marcin Piechota, wiceprezes Intelliseq.
Dr Michał Korostyński, drugi z wiceprezesów, tłumaczy, że założenie w 2014 r. spółki wynikało bezpośrednio z potrzeby rynkowej. W ramach pracy w PAN zespół uczestniczył w wielu projektach badawczo-rozwojowych, więc miał bezpośredni kontakt z partnerami, m.in. klinikami i laboratoriami. Pytały o wsparcie bioinformatyczne, które zapewniłoby lepszą analizę danych, a dzięki temu skuteczniejsze diagnozy i terapie.
Niedawno sprawdziliśmy założenia pierwszego biznesplanu i, ku naszemu zaskoczeniu, w dużej mierze pozostaje on aktualny. Nie musieliśmy wykonywać żadnego pivotu, a to, że w kolejnych latach działalność rozpoczęły podobne spółki – głównie za granicą – potwierdza nasze założenia.
Oszczędność czasu i pieniędzy
Start-up podkreśla, że proces diagnostyki molekularnej jest skomplikowany i wieloetapowy. Zaczyna się np. od pacjenta z nietypowymi objawami, mogącymi świadczyć o bardzo rzadkiej chorobie. Sekwencjonuje się więc DNA i przetwarza na cyfrowe informacje. W morzu danych należy znaleźć odstępstwo od normy, a następnie zweryfikować w dostępnych źródłach, jakie konsekwencje może wywoływać.
– To długie i kosztowne zadanie, wymagające zaangażowania wielu specjalistów i ciągłej aktualizacji, ponieważ doniesień o znaczeniu różnych wariantów genetycznych w szybkim tempie przybywa. Manualna analiza jest karkołomna [podobny problem w wyszukiwaniu leczniczych przeciwciał planuje rozwiązać start-up NaturalAntibody – red.]. Chcemy więc uprościć i upowszechnić ten proces, by był dostępny zarówno dla małych laboratoriów, jak i największych koncernów oczekujących szybkiej weryfikacji tysięcy próbek. Dlatego za dostęp do naszej technologii nie pobieramy opłat na wstępie, a użytkownik płaci za konkretną analizę danych – stwierdza Marcin Piechota.
W ciągu ostatniego roku spółka stworzyła platformę IntelliseqFlow, która spełnia to zadanie m.in. dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Pobiera surowe dane, analizuje je i generuje raporty niewymagające bioinformatycznych kompetencji.
– Oferujemy gotowe schematy analizy, z których laboratoria mogą natychmiast skorzystać. Dotyczą takich obszarów jak: choroby genetyczne, nowotwory, farmakogenomika, genetyka konsumencka czy transkryptomika. Nasi klienci mogą bardzo szybko wejść na rynek testów genetycznych i skalować sprzedaż – informuje dr Klaudia Szklarczyk-Smolana, prezes Intelliseq.
Firma stworzyła już dla amerykańskich klientów m.in. modele obliczeniowe do testów genetycznych sprawdzających predyspozycje do trudności w nauce czytania i pisania, a także wystąpienia innych cech, np. nietolerancji pokarmowych.

Jedna z podstawowych trudności związanych z opracowywaniem leków wynika z tego, że pomiędzy organizmami ludzi występują duże wariacje biologiczne. Zastosowanie tego samego składu leku u różnych pacjentów wywołuje więc różne odpowiedzi organizmów i skutki uboczne. Dopasowywanie terapii lub pojedynczego leku do pacjenta jest realizowane przez tzw. medycynę precyzyjną, która poprzez wielopoziomową analizę danych biologicznych jest w stanie stworzyć profil pacjenta. Dzięki niemu można określić prawdopodobną reakcję na terapię, a także związane z nią zagrożenia i skutki uboczne. Usprawnienie tego procesu poprzez zestawienie analizy genomu z analizą efektów wariacji genetycznych w sposób dostępny dla nie-bioinformatyków może więc nie tylko radykalnie usprawnić i przyspieszyć prace nad wytwarzaniem leków, ale też zwiększyć ich efektywność i ograniczyć skutki uboczne.
Wsparcie znanych inwestorów
Zatrudniająca ponad 20 osób spółka pozyskała dotychczas przeszło 10 mln zł, w tym część z grantów. Jej największym akcjonariuszem jest fundusz Venture INC. Jego prezes, Jakub Sitarz, uważa, że firmy z sektora genetyki należą do rozwijających się najszybciej, dlatego mogą przynieść ponadprzeciętne zyski. Ewolucja technologii sekwencjonowania DNA może być, jego zdaniem, szansą dla takich firm jak Intelliseq.
– Dziesięć lat temu koszt odczytania pełnego genomu człowieka wynosił ok. 8 tys. USD. Dziś to przynajmniej ośmiokrotnie mniej. Rozwiązania bioinformatyczne ułatwiające proces analizy danych są pożądane na rynku – komentuje Jakub Sitarz.
Intelliseq przyciągnął też znanych inwestorów indywidualnych: Konrada Pankiewicza, założyciela funduszu Leonarto, oraz Marcina Mańdziaka, prezesa Europejskiego Funduszu Medycznego.
– Większość laboratoriów oferuje tylko analizę pojedynczych mutacji lub paneli genów, które nie pozwalają na pełną diagnozę oraz profilaktykę. Automatyzacja procesu zapewniana przez Intelliseq to sposób na zrewolucjonizowanie opieki zdrowotnej poprzez dostarczanie pełnych i klinicznie istotnych wyników, które będą punktem wyjścia do indywidualnie dobranej prewencji oraz terapii – uważa Marcin Mańdziak.
Lada moment koszt sekwencjonowania całego genomu będzie na tyle niski, że badanie znajdzie się w zasięgu przeciętnego człowieka. Teza inwestycyjna - nie tylko moja - brzmi, że wkrótce stanie się ono tak powszechne jak badanie krwi. Przy czym geny wystarczy zbadać raz w życiu, ponieważ genom nie ulega zmianom i można go wielokrotnie analizować, by uzyskać odpowiedzi na różne pytania z zakresu stylu życia czy decyzji klinicznych. Kto zatem, wydając ledwie kilkaset złotych, nie chciałby z tego skorzystać?
Wiara w miliony
Intelliseq miał już w 2019 i 2020 r. ponad 1 mln zł przychodów z usług, czyli wykorzystania swoich narzędzi na potrzeby klientów. Teraz wychodzi na rynek z produktem automatyzującym dotychczasowe procesy.
– Z perspektywy czasu można by uznać, że czas poświęcony na generowanie przychodów mogliśmy przeznaczyć tylko na rozwój produktu. Nie żałujemy tego jednak, ponieważ wiele się nauczyliśmy i zdobyliśmy cenne kontakty. W przyszłym roku spodziewamy się skoku przychodów. Wierzymy, że po doinwestowaniu będziemy na drodze do, docelowo, dziesiątek albo nawet setek milionów złotych ze sprzedaży. Zamierzamy pozyskiwać kolejnych dystrybutorów, rozważamy też debiut na NewConnect – mówi Klaudia Szklarczyk-Smolana.
Z rundy zaplanowanej na przełom I i II kw. spółka chce uzyskać 3-6 mln zł (od kwoty zależy tempo rozwoju). Zwraca się m.in. do polskich inwestorów indywidualnych, którzy wesprą ją relacjami na rynku biotechnologicznym jak dotychczasowi. Rozmawia także z kilkoma funduszami.
– Musimy inwestować w technologię, by utrzymać się w czołówce pod względem jakości. Chcemy też wzmocnić marketing i dystrybucję, by mocniej wejść zarówno do USA, jak i państw azjatyckich. Do zbudowania odpowiedniej skali potrzebujemy klientów sekwencjonujących tysiące próbek – wyjaśnia Marcin Piechota.
– Dotychczas pozyskane 10 mln zł to dopiero początek. By rozwijać tak innowacyjną technologię, potrzebujemy znacznie więcej. Dla porównania, nasz amerykański konkurent, Sophia Genetics, zebrał już 250 mln USD. My w dłuższej perspektywie będziemy potrzebować dziesiątek milionów złotych – zaznacza Klaudia Szklarczyk-Smolana.