Pieniądze zaoszczędzone w UE należałoby raczej przeznaczyć na realizację ciekawych projektów przedsiębiorców zgodnie ze Strategią Lizbońską, niż na działania niwelujące skutki globalizacji - powiedział PAP w środę prezes Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości (EuCP) Piotr Stefaniak.
Skomentował w ten sposób środową propozycję Komisji Europejskiej (KE) utworzenia od początku 2007 r. Europejskiego Funduszu Dostosowawczego (EFD) z budżetem 500 mln euro rocznie (czyli łącznie 3,5 mld euro w latach 2007-2013).
Głównym celem tego specjalnego funduszu, byłaby pomoc tym krajom UE, które w sposób dotkliwy odczują skutki globalizacji, a w szczególności przenoszenia się firm poza terytorium UE (gdzie koszty pracy są niższe) i związanych z tym masowych zwolnień.
EFD nie będzie formalną częścią unijnego budżetu, ale ma być zasilany środkami pozabudżetowymi, m.in. z pieniędzy zarezerwowanych dla państw członkowskich i niewykorzystanych, czyli podlegających zwrotom do Brukseli. Komisja podkreśla, że fundusz nie będzie naruszał przysługujących poszczególnym krajom funduszy strukturalnych.
KE szacuje, że przenoszenie produkcji poza obszar UE co roku powoduje zwolnienia ok. 35-50 tys. pracowników na rynku Wspólnoty.
"Jak wszystkie inicjatywy, tego typu proponowane rozwiązanie ma swoje plusy i minusy" - powiedział Stefaniak. Podkreślił, że chociaż skutki globalizacji są odczuwalne głównie przez państwa "starej 15-stki" UE (inicjatywę na forum UE dla utworzenia EFD podejmowały głównie Niemcy i Francja), dotyczą one także Polski, przykładowo w branży tekstyliów i w przemyśle stoczniowym. "Warto więc zauważyć, że pomoc (z EFD) będzie adresowana także do nowych członków Unii" - dodał.
"Natomiast negatywną konsekwencją jest to, że będą powstawały kolejne skomplikowane struktury i procedury wydawania zaoszczędzonych w UE pieniędzy" - powiedział Stefaniak. Jego zdaniem, proponowana kwota jest stosunkowo mała, a potencjalnych beneficjentów bardzo wielu. W związku z tym efekt utworzenia EFD "może ograniczyć się jedynie do efektu marketingowego".
"Lepiej więc zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na zaspokajanie tych potrzeb, które są zgłaszane przez przedsiębiorców realizujących ciekawe projekty zgodnie z przyjętą Strategią Lizbońską. Przykładem niech będą wnioski tych firm, które ubiegają się o wsparcie finansowe w ramach (...) Sektorowego Programu Operacyjnego Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw" - podsumował propozycję Komisji prezes EuCP.
KE chce, aby środki EFD przeznaczone były na szkolenia, pomoc w poszukiwaniu pracy i w rozwinięciu własnej działalności przez pracowników zwalnianych w wyniku przenoszenia przez firmy produkcji poza Unię np. do Chin czy Indii. Unia wyklucza, by z funduszu można było rekompensować delokalizację do któregoś z nowych krajów członkowskich.
KE podkreśla, że sam fakt przeniesienia produkcji nie może być jedynym kryterium starania się o pomoc. Dany kraj będzie musiał jeszcze udowodnić, że delokalizacja albo całkowite zamknięcie zakładu spowodowały znaczące pogorszenie warunków na rynku pracy w danym regionie. Liczba zwolnionych pracowników w danym przedsiębiorstwie albo sektorze musi wynosić przynajmniej tysiąc i jednocześnie nie mniej niż 1 proc. ogółu zatrudnionych w regionie.
O udzieleniu pomocy z EFD mają decydować Parlament Europejski i ministrowie krajów UE na podstawie wniosków do Komisji składanych przez poszczególne kraje. Wobec wszystkich krajów UE będą obowiązywały te same kryteria udzielenia wsparcia z funduszu.