Swoboda decyzji, nowe możliwości, większy zarobek to główne zalety prowadzenia własnej działalności

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2013-08-21 00:00

Polacy są przedsiębiorczy — pokazują dane GUS. „Puls Biznesu” sprawdził, czy tak jest rzeczywiście. Dziennikarze odwiedzili sześć warszawskich urzędów dzielnicowych (Śródmieścia, Pragi Południe, Żoliborza, Targówka, Białołęki i Woli). Zainteresowanych pracą „na swoim” było wielu, ale byli także tacy, dla których własny biznes to udręka.

Na swoim łatwiej...

Największe kolejki do okienka, w którym przyjmowane są wnioski o założenie własnej działalności gospodarczej, były na Pradze Południe, a wśród branż, w których chcą spróbować swoich sił potencjalni przedsiębiorcy, dominuje gastronomia.

— Planuję założenie własnego baru szybkiej obsługi. Dotychczas pracowałam jako kelnerka w kilku warszawskich restauracjach, których właściciele notorycznie oszukiwali pracowników. Zabierali nam napiwki, nie przestrzegali umów. Choć zostałam zatrudniona na stanowisku kelnerki, wykonywałam wiele innych czynności, począwszy od sprzątania lokalu, poprzez pomoc kucharzom w przyrządzaniu potraw, aż po sprawy administracyjne, których „nie zdążyło” załatwić szefostwo. Sprzeciw był jednoznaczny ze zwolnieniem z pracy, a tego każdy chciał uniknąć, tym bardziej że sytuacja na rynku nie zachęcała do poszukiwania nowego zajęcia — mówi Ilona, mieszkanka Pragi Południe. Jest przekonana, że praca na swoim znacząco podreperuje jej budżet.

— Zanim zdecydowałam się złożyć wniosek o prowadzenie własnej działalności, dokładnie przeanalizowałam koszty. Okazało się, że nawet po uwzględnieniu wydatków na księgowość i ZUS mój miesięczny zarobek będzie kilkakrotnie wyższy od tego, który uzyskiwałam w poprzednich miejscach zatrudnienia — tłumaczy pani Ilona.

Inny mieszkaniec tej dzielnicy zdecydował się na założenie firmy, zajmującej się transportem drewna z zagranicy. Działa na tym rynku od kilku lat, więc zna go od podszewki. Ponadto dzięki pracy dla poprzedniej firmy nawiązał kontakty z potencjalnymi klientami.

— Dlaczego miałbym pracować dla kogoś innego, skoro mogę to robić sam, na własny rachunek, bez żadnych ograniczeń i odgórnych zaleceń — mówi przyszły przedsiębiorca. Agata, 30-letnia mieszkanka Żoliborza, postanowiła założyć sklep monopolowy, czynny całodobowo, ponieważ jej zdaniem, na stołecznym rynku nadal brakuje tego typu firm.

— O powodzeniu tego biznesu decyduje przede wszystkim lokalizacja. Mnie udało się znaleźć lokal z dala od konkurencji, a jego właściciel zgodził się na wynajem na preferencyjnych warunkach — mówi pani Agata. Inna petentka urzędu dzielnicy Żoliborz planuje otworzyć sklep z używaną odzieżą. Skłoniły ją do tego doświadczenia z poprzedniego miejsca pracy — była nim tonąca w długach agencja reklamowa.

— Jej właściciel zalegał z płatnościami. Nawet do pięciu miesięcy. Do tej pory nie udało mi się odzyskać całej należnej mi kwoty. Praca dla ludzi, którzy nie potrafią jej uszanować, jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu — tłumaczy mieszkanka Żoliborza. Powodów, dla których Polacy chcą zakładać własne firmy, jest jednak więcej.

— Miałam dość pracy w korporacji. Chciałam sama być swoim szefem. Miałam pomysł na biznes, więc wystarczyło się zmobilizować i go zrealizować — mówi Dorota, właścicielka firmy odzieżowej. 23-letnia Aleksandra zdecydowała się natomiast założyć agencję pracy tymczasowej pod wpływem rodziców.

— Bardzo chcą, żebym się usamodzielniła — mówi pani Aleksandra.

...ale biurokracja nie śpi

Nie wszyscy jednak z entuzjazmem podchodzą do założenia własnego biznesu w Polsce.

— Spędziłem 19 lat w USA, a 11 lat prowadziłem tam działalność w branży turystycznej. Jest to bardzo łatwe. Jeśli chce się otworzyć firmę, to się ją po prostu otwiera. Nie trzeba niczego rejestrować, tylko płacić podatki, bo jak się nie płaci, to się nie dostanie emerytury. Więc ludzie płacą. Tutaj jakieś PESEL-e, REGON-y. Straszna biurokracja — uważa pan Stanisław. Nadmierna biurokracja była głównym powodem, dla którego zakończył działalność.

— Proszę zobaczyć, ile rubryk trzeba tu wypełnić. Po co aż tyle danych? Przecież do tego potrzeba prawnika — komentuje pan Stanisław, pokazując CEIDG-1, wniosek o wpis do centralnej ewidencji i informacji o działalności gospodarczej. Sceptyczny wobec własnego biznesu jest także pan Antoni, który prowadził firmę świadczącą usługi budowlane. — W latach 90. pracowałem jako stolarz. Był kryzys i firmy upadały. Założyłem wówczas jednoosobową firmę i wykonywałem proste prace budowlane. Niestety, dziś przyszedłem zawiesić działalność. ZUS i podatki mnie wykańczają. Jest coraz gorzej — mówi pan Antoni.

Rafał Fabisiak
Mateusz Wiesiołek