Syndrom oszusta. Jesteś lepszy, niż ci się wydaje

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2021-10-07 10:12
zaktualizowano: 2021-10-07 10:53

Zbytnia pewność siebie jest zła, ale to nie znaczy, że nadmierna samokrytyka jest dobra. Jak możesz pokonać samoograniczające przekonania i przestać torpedować swoją karierę?

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • skąd się bierze i do czego może prowadzić syndrom oszusta
  • czy wystarczy odnosić sukcesy, by mieć wysoką samoocenę
  • jak przezwyciężyć niewiarę w siebie i zacząć się cenić

Co łączy Toma Hanksa, Sheryl Sandberg i Roberta Gryna, właściciela firmy Codewise, który w 2017 r. pojawił się na liście 100 najbogatszych Polaków z majątkiem 710 mln zł? Wszyscy oni cierpią na syndrom impostora – wiecznego oszusta, który uważa, że nic nie umie, a sukces osiągnął przez przypadek, co się wcześniej lub później wyda. Tego pokroju ludzie umierają ze strachu na myśl, że zostaną zdemaskowani niczym Nikodem Dyzma. W każdym swoim potknięciu widzą potwierdzenie swoich obaw.

Skoro zainteresował cię ten temat, być może ty także czujesz się jak ostatni blagier, mający po prostu więcej szczęścia od innych, nawet osób przerastających cię inteligencją i zdolnościami. Prawdopodobnie twoje obawy są zupełnie bezpodstawne, a wątpliwości co do siebie wyssane z palca. Najwyższa pora, byś zaczął się cenić. Jak to zrobić?

Siła pozytywna:
Siła pozytywna:
Syndrom oszusta to potwierdzenie, że odniosłeś sukces. Pomyśl o tym, gdy pojawią się w tobie wątpliwości dotyczące twojej inteligencji, profesjonalizmu i zdolności. Zwycięstwo nad nieuzasadnioną samokrytyką da ci energię potrzebną do konstruktywnego działania – mówi Bartłomiej Brach, antropolog organizacji.
Marek Wiśniewski

Spróbujmy najpierw zrozumieć, skąd się bierze psychologiczny mechanizm polegający na ciągłym podważaniu własnych kompetencji i zalet, co nierzadko prowadzi do zmniejszania swoich ambicji, unikania wyzwań, autosabotażu.

Kierunek – autodestrukcja

Aleksandra Knecht, psycholog i ekspert PR, twierdzi, że tzw. samoograniczające przekonania nierzadko mają źródło w pielęgnowanej przez wielu rodziców, nauczycieli i wychowawców kulturze źle rozumianej skromności, uniżania się kosztem innych. Takie podejście – tłumaczy – znajduje odzwierciedlenie w znanych powiedzonkach: „pokorne cielę dwie matki ssie”, „samochwała w kącie stała”, „nie mów hop, zanim nie przeskoczysz”.

– Kto od dziecka słyszy, że nie wypada mówić o sobie dobrze, bo to przejaw pychy, jako dorosły stara się siedzieć cicho i się nie wychylać, a jeśli dostanie awans czy zbije fortunę, tym bardziej pogrąża się w szkodliwym samokrytycyzmie i poczuciu bycia szarlatanem – mówi Aleksandra Knecht.

Czy dzisiejsze szkolenia motywacyjne, poradniki dotyczące rozwoju osobistego i asertywności oraz media nie promują jednak przeciwnego podejścia: „pchaj się na afisz, chociaż nie potrafisz”? Bo jak inaczej zrozumieć np. popularność programów typu talent show, do których chcą się dostać tysiące osób, mimo że nie umieją śpiewać ani tańczyć? Z ich żałosnych popisów śmieją się miliony widzów, a one się temu dziwią, ponieważ nawet w najmniejszym stopniu nie zdają sobie sprawy ze swych braków. Przeciwnie: uważają się za jednostki ponadprzeciętnie zdolne, zarówno artystycznie, jak i scenicznie.

– Miałam w czasie studiów koleżankę, która codziennie rano stawała przed lustrem i mówiła sobie, że jest super i świat padnie u jej stóp. Te optymistyczne slogany tylko pogłębiały jej pesymizm i niewiarę w siebie. Żeby z autoafirmacji wynikło coś dobrego, dziewczyna ta musiałaby najpierw przepracować swoje kompleksy – wskazuje Aleksandra Knecht.

Nieudacznicy na stanowiskach:

Impostorów można spotkać na wszystkich szczeblach organizacji. Najwięcej jest ich jednak wśród osób mających na koncie duże osiągnięcia i zasługi. Niekiedy obawy impostorów uruchamiają siły autodestrukcyjne i szkodzą firmom, którymi zarządzają.

Manfred Kets de Vries
profesor rozwoju przywództwa w INSEAD

Syndrom oszusta jest stary jak świat – nasi praprzodkowie z jaskiń musieli powściągać egoizm i arogancję, żeby współpraca w grupie szła gładko. Jak w pojedynkę cokolwiek upolować lub obronić się przed dzikim zwierzem? W XXI w. respektowanie zakazu wywyższania się nad innych nie jest już kwestią przetrwania. Są jednak inne mechanizmy zachęcające do powściągliwości w mówieniu – a nawet myśleniu – o swoich atutach. Bartłomiej Brach, antropolog organizacji, zwraca uwagę na skutki globalizacji i mediów społecznościowych. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu każdy mógł się cieszyć uznaniem jako wybitny kowal, bednarz lub karczmarz, bo był jedynym przedstawicielem swojego fachu w swej wsi lub miasteczku. Dziś także często nie mamy lokalnej konkurencji, możemy się jednak porównać z innym specjalistą znanym z telewizji czy internetu.

– W nieprzebranym gronie zawodowców zawsze znajdzie się ktoś od nas lepszy, stosujący nowsze metody, pławiący się w większej chwale. To może zniszczyć w człowieku poczucie wyjątkowości, a tym samym aspiracje – argumentuje Bartłomiej Brach.

Na to nakłada się zjawisko określane jako VUCA, od angielskich słów oznaczających zmienność (volatility), niepewność (uncertainty), złożoność (complexity) i niejednoznaczność (ambiguity). Rzeczowniki te trafnie opisują obecny świat, baumanowską „płynną rzeczywistość”, za którą nie sposób nadążyć. Wiedza ma coraz krótsze terminy ważności. Sposoby działania, które wczoraj zapewniały sukces, dziś zwiastują klęskę. Coraz trudniej oprzeć się przekonaniu, że im szybciej biegniemy, tym bardziej zostajemy w tyle. To zaś skutkuje kwestionowaniem swego autorytetu, zaniżoną samooceną, a ostatecznie – wycofywaniem się z działania.

– Problem w tym, że niskie mniemanie o sobie studzi nasz entuzjazm do nauki, eksperymentowania, zmiany kierunku w życiu. Bez tego niepodobna dostosować się do nowych realiów – uświadamia Bartłomiej Brach.

Weź udział w IV edycji cyklu webinarów “Akademia Lidera” >>

Oszustka z urojenia

Natalie Portman, zdobywczyni Oscara i absolwentka Uniwersytetu Harvarda, w trakcie poruszającej mowy inauguracyjnej na tej uczelni przyznała się do wątpliwości, które targały nią, gdy została studentką: „Czułam się, jakbym była tu przez pomyłkę, i że nie jestem dostatecznie bystra, by obracać się w tym towarzystwie, a za każdym razem, kiedy otwieram usta, muszę udowadniać, że nie jestem tylko pustą aktorką”.

Udawaj, aż się uda

Jak pokonać poczucie fałszywych deficytów? Trzeba próbować na przekór wszystkiemu i wszystkim, nawet wbrew sobie – zalecają psycholodzy. Kolejna wskazówka: zachowaj zdrowy rozsądek. Jeśli słoń nadepnął ci na ucho, trzymaj się z daleka od telewizyjnych konkursów wokalnych. Jeżeli jednak możesz się popisać pięknym głosem, zgłoś się do takiego programu czym prędzej. Co z tego, że inni próbują cię zniechęcić? Pewien nauczyciel muzyki z Liverpoolu miał wśród swoich uczniów Paula McCartneya i George'a Harrisona, czyli połowę składu zespołu The Beatles, a mimo to nie przyjął ich do chóru. Stawiał na inne dzieciaki. Szkoła, show-biznes, kariera zawodowa – nie ma dziedziny, w której fałszywe przekonania nie podcinają nam skrzydeł.

Bartłomiej Brach udziela przewrotnej rady: zamiast walczyć z fałszywą opinią o swojej niekompetencji, pielęgnuj ją. Zamiast wstydzić się tego, że blefujesz, oszukuj ile wlezie bez poczucia winy i wstydu. Z premedytacją udawaj kogoś, kim chciałbyś być – a z czasem naprawdę staniesz się tą osobą.

– Wejście w rolę wiecznego amatora może się wiązać z dyskomfortem mentalnym, przynajmniej na początku. Przeczekaj to. W końcu przyznasz, że w nowych rzeczach daleko ci do mistrzostwa i doskonałości, za to masz dzięki nim sposobność ucieczki od rutyny i nudy – klaruje antropolog.

Brzmi to jak paradoks, ale spełnieni stajemy się tylko wtedy, gdy zachowujemy – jak mawiają buddyści – umysłu początkującego. Do szczęścia wcale nie potrzebujesz perfekcji. Wystarczy, że się rozwijasz.

Błąd nadmiernej pewności siebie

Przeciwieństwem syndromu impostora jest nadmierna pewność siebie – jeden z najpowszechniejszych błędów poznawczych. Wszystkie badania wskazują, że na ogół ludzie mają skłonność do przeceniania swoich zdolności w większości sfer życia. Gdy zapytano zmotoryzowanych, czy od 50 proc. kierowców jeżdżą lepiej, 93 proc. odpowiedziało, że tak (a 46 proc. zalicza siebie do grupy 20 proc. najlepszych kierowców). Niemal wszyscy studenci MBA (95 proc.) twierdzą, że są lepszą połową swej grupy, nawet jeśli dostają oceny porównywalne do reszty. Podobnie ich wykładowcy nie grzeszą skromnością – 94 proc. nie wątpi, że stanowią lepszą część kadry wydziału.

Na podstawie: Olivier Sibony „Popełnisz koszmarny błąd! Jak zwalczać uprzedzenia poznawcze i podejmować lepsze decyzje“