Szefowie dyplomacji w Neapolu o podziale władzy w Radzie UE

opublikowano: 2003-11-29 13:30

PAP: Wywołująca najostrzejsze spory sprawa głosowania w Radzie Unii Europejskiej jest w sobotę najważniejszym tematem drugiego dnia dyskusji szefów dyplomacji 25 obecnych i przyszłych państw UE, w tym Polski, w Neapolu.

Tak przynajmniej zapowiadali przed porannym posiedzeniem ministrowie i dyplomaci, nie dając jednak nadziei na zbliżenie stanowisk między Polską i Hiszpanią, broniącymi nicejskiego systemu głosowania, a grupą państw założycielskich z Francją i Niemcami na czele, obstającymi przy zmianie tego systemu.

"Jutro, kiedy będę się wypowiadał na ten temat, wyraźnie chcę powiedzieć, że problem nie ma charakteru technicznego, który można rozwiązać przez jakieś korekty. Problem ma charakter zasadniczy, bo to dotyczy modelu Unii Europejskiej" - powiedział w piątek wieczorem polski minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz.

Chodziło mu zapewne o pojawiające się wciąż spekulacje, że przewodniczące Unii Włochy oferują Polsce drugiego komisarza (podobnie jak wszystkim dużym państwom UE) i/lub większą liczbę posłów w unijnym parlamencie.

Jednak, mimo nalegań Cimoszewicza i jego hiszpańskiej koleżanki Any Palacio, żeby przewodniczące Unii Włochy zgłosiły kompromisowe propozycje, szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini znów odmówił.

Wskazał, że "duża liczba delegacji" popiera system zaproponowany przez Konwent Europejski, w którym liczba głosów państw jest ściśle proporcjonalna do ich ludności. Osłabia on pozycję Hiszpanii i Polski w stosunku do Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch.

W czasie piątkowej kolacji ministrowie pozytywnie wypowiadali się zarówno o włoskich propozycjach konstytucyjnych zapisów na temat tworzenia struktur obronnych przez grupy państw członkowskich, jak i uzgodnionego przez Francję, Wielką Brytanię i Włochy planu takiej "współpracy strukturalnej", którego szczegółów zresztą nie przedstawiono.

Oczekuje się, że zarówno Włochy doprecyzują proponowane kryteria wojskowe udziału państw członkowskich w takiej współpracy, jak również, że trzy kraje o najsilniejszych armiach w Unii przedłożą partnerom plan, który musi jeszcze zyskać "zielone światło" USA.

Z jednej strony wszyscy muszą wyrazić zgodę na protokół wyliczający kryteria, w tym zdolność do rozmieszczenia wojsk z dala od własnych granic w krótkim czasie, z drugiej zaś Waszyngton musi najpierw "przełknąć" pomysł rozwijania wojskowych zdolności planistycznych UE także poza NATO.