Paweł Kozłowski walczy o dobre imię mody ulicznej: zadziornej, kolorowej, młodej. Nie ma kompleksów zaścianka — współpracuje ze światowymi sławami street artu.
Tłum młodych ludzi szturmował wejście do klubu. Chcieli zobaczyć najnowszą kolekcję Swanskiego, znanego grafika stylu street art, projektanta ubrań i… ich kumpla od deski. Niezbyt obszerne wnętrze musiało pomieścić także gości pokazu. Selekcjoner próbował wyłuskiwać VIP-ów i wprowadzać do środka. To nie było trudne. Wielbiciele desek nosili spodnie z krokiem nad kolanami, czapeczki z daszkiem i kolorowe kurtki. Inaczej ubrani wymachiwali zaproszeniami nad głową.
W środku trwała zabawa. Nagle zgasły światła. Na małą scenę weszli modele i modelki. Kolorowo ubrani chłopcy próbowali poderwać zadziorne dziewczyny.
— Chcieliśmy pokazać modę ulicy. Dynamiczną i młodą. Stąd pomysł na klub, a nie oficjalną salę, np. w hotelu. Ubrania miały ożyć na scenie. Projektuję odzież męską, więc zabrakło nam strojów dla modelek. Ubrały je zaprzyjaźnione z nami dziewczyny z Green Establishment. Tak powstała kolekcja Wars i Sawa — wyjaśnia Paweł Kozłowski, czyli Swanski.

Młody trudny
Firma Turbokolor, dla której projektuje Swanski, mieści się przy placu Inwalidów na warszawskim Żoliborzu. Ma czterech wspólników — średnia ich wieku nie przekracza 30 lat. Gdy dwa lata temu zakładali biznes, ściśle podzielili zadania: Wiktor Komorniczak zajmuje się finansami, Łukasz Rzeszotek organizuje produkcję ubrań, a Jakub Detko prowadzi sprzedaż i marketing. Czwartym wspólnikiem i pomysłodawcą projektu jest Paweł Kozłowski.
— Turbokolor to spełnienie moich pragnień. Od dzieciństwa rysowałem i marzyłem, by malowaniem i projektowaniem zarabiać kiedyś na życie. Moje pasje to także jazda na deskorolce, kultura ulicy, komiks, życie w mieście i wywodzący się z nich street art. Znany na świecie przedstawiciel tego nurtu sztuki to np. Spike Jonze, reżyser kultowego filmu "Być jak John Malkovich". Ja także chcę nawiązywać w twórczości do zainteresowań i stylu życia rówieśników. Pragnę promować w Polsce kulturę, która u nas jest mało znana, a w Berlinie widoczna niemal na każdym kroku — opowiada Paweł Kozłowski.
Zdawał do liceum plastycznego, ale nie został przyjęty. Poszedł więc do technikum jubilerskiego. Nie zamierzał pracować w zawodzie, jednak dobrze wspomina lekcje rysunku czy projektowania. Niezrażony porażką z liceum, po maturze złożył teczkę na ASP. Cóż, nie pasował do oficjalnej linii kształcenia uczelni. Wyjechał więc do Niemiec, do Kassel, gdzie działa słynna uczelnia artystyczna. Poszedł na egzamin i… znów usłyszał odmowę.
— Tym razem jednak pochwalono mój styl i poradzono, bym rozwijał charakterystyczną kreskę. Uznano, że wiem, co chcę osiągnąć w sztuce. I zapewniono, że poradzę sobie bez uniwersyteckiego wykształcenia — wspomina Paweł Kozłowski.
W Kassel szybko znalazł wspólny język z artystami nurtu kultury miejskiej. Wkrótce posypały się zlecenia z Niemiec i z zagranicy. Projektował ubrania dla skaterów, deskorolki, kampanie reklamowe. Do Polski wrócił z wyrobionym nazwiskiem twórcy street artu. Stworzył własną markę odzieżową Swanarts i marzył o założeniu firmy. Udało mu się zainteresować tym planem Wiktora, przyjaciela z dzieciństwa, też miłośnika deskorolki, pracującego wówczas w branży informatycznej. Dołączył do nich Łukasz — z doświadczeniem w produkcji odzieży, a rok później Jakub. Rozpoczęli działalność za oszczędności — Paweł przywiózł je z Niemiec, a Jakub ze Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował.
Bez cienia kompleksu
Jakub i Paweł to chodzące wizytówki marki Turbokolor. Noszą czapki z daszkiem, kolorowe buty, T-shirty z komiksowymi rysunkami. Kurtka Jakuba jest fioletowo-zielona w żółte rybki koi — to efekt współpracy firmy z Foreign Family, kalifornijską spółką założoną przez dwóch przyjaciół koreańskiego pochodzenia: Chada i Mr 44. To artyści znani w kręgu kultury miejskiej — cechą charakterystyczną ich stylu są ręcznie malowane wzory przypominające graffiti.
— Część wzorów na kurtce my stworzyliśmy, a część oni. Kurtka w tej wersji kolorystycznej pochodzi z kolekcji wiosna/lato 2009, a jesienią prawdopodobnie ukaże się w innej wersji w USA, pod szyldem Foreign Family. Jestem dumny, że nam zaufali — mówi Jakub.
To niejedyna międzynarodowa współpraca Turbokoloru. Projektowali odzież z amerykańskimi markami Akomplice i Official, a z Jeremym Fishem — gwiazdą street artu — współpracowali przy limitowanej serii koszulek. Fish to jeden z bardziej znanych amerykańskich artystów kojarzonych z kontrkulturą skaterów i hip-hopu. W 2006 r. zaprojektował dla firmy Nike wersję klasycznych butów The Air Classic — Nike Skateboarding.
Ręczna robota
Jaki jest styl Turbokoloru? Dokładnie taki jak w nazwie. Śmiałe łączenie kolorów i ozdoby — cyklicznie powtarzające się motywy i nadruki przypominające rysunki w komiksach. W kolekcji dominują T-shirty, spodnie, kurtki i bluzy, ale są też skarpetki, portfele i czapki. Odzież szyta jest w Polsce, z tkanin naturalnych, ale także zaawansowanych technologicznie, np. z mikrofibry. Ceny? Nie przyprawiają o zawrót głowy. Koszulki to wydatek rzędu 60 zł, a jeśli powstały we współpracy z zagranicznymi artystami — jakieś 100 zł. Kurtka w rybki koi kosztuje 289 zł.
Wysoka jakość artystyczna ubrań i dodatków Turbokoloru udowadnia, że sztuka i kultura ulicy mogą być wyrafinowane i na swój sposób eleganckie. Swanski walczy — niebanalnym krojem — z powszechnymi w Polsce nadrukami na chińskich gotowcach, czyli z łatwo sprzedawalnymi produktami niskiej jakości.
— Projekty rysuję na papierze. Ręcznie. Komputer wykorzystuję tylko do przygotowania wzorów dla konstruktorki odzieży. Koszulki traktuję jak płótno rozpięte na sztaludze. Bo ubranie ma przesłanie artystyczne — to billboard, na którym przekazuję swój stosunek do rzeczywistości — podkreśla projektant.
Turbokolor wprowadza na rynek dwie kolekcje rocznie. Każdej towarzyszy sesja fotograficzna — ostatnia odbyła się w Muzeum Techniki. Promocją są też happeningi, podczas których Swanski i inni zaprzyjaźnieni z marką artyści malują na żywo.
Kolekcje sprzedają zarówno w sklepach deskorolkowych czy internetowych, jak i w butikach Green Establishment czy Warszawska Nike. Turbokolor wychodzi też poza Polskę. Jest obecny w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Austrii, na Słowacji i Białorusi. W ubiegłym roku firma wystawiała się na targach odzieżowych w Las Vegas.
Klienci? Skaterzy, artyści powiązani z kulturą miejską, ale też ludzie, którzy na co dzień muszą chodzić w garniturach, lecz w wolnym czasie chcą nosić coś kolorowego, pozwalającego zamanifestować osobowość.
Mimo zaangażowania w firmę Swanski nie zaniedbał malarskich pasji. Może się pochwalić sukcesem na VIII Aukcji Sztuki Współczesnej w domu aukcyjnym Desa Unicum. 30 października 2008 r. licytowano obrazy znanych polskich malarzy, w tym Jerzego Nowosielskiego. Dzieło Swanskiego uzyskało dobre recenzje i znalazło nabywcę za 2,5 tys. zł. Młody artysta cieszy się, że po raz pierwszy znalazł się wśród uznanych twórców.
Jeśli charyzma i entuzjazm są miarą talentu, o przyszłość Pawła Kozłowskiego martwić się nie trzeba.
Dziecko ulicy
Street art to sztuka tworzona w miejscu publicznym, najczęściej na ulicy: graffiti, muzyka, taniec, jazda na deskorolce, charakterystyczny styl ubrania itp. Ze street artem związane są m.in. kontrkultury skaterów i hip-hopu oraz ruchy społeczne i polityczne, w tym antyglobaliści. Często terminu street art używa się, by odróżnić działania artystyczne od wandalizmu. Przykładem może być graffiti. Początkowo buntownicze i uznawane za szpecące, weszło do sztuki współczesnej. Uznani artyści tego nurtu malują na budynkach prywatnych firm czy punktów usługowych. W ten sposób powstaje charakterystyczna elewacja, będąca jednocześnie reklamą zewnętrzną.
Podpis: Agnieszka Janas