Takiego scenariusza rynki akcji nie zakładały

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2024-07-26 20:00

Dane makro sugerują zadyszkę lub spowolnienie, ale liczymy, że do końca roku na giełdę wrócą zwyżki - mówi Maciej Marcinowski, wiceszef zespołu analityków Trigon DM.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jak Trigon DM ocenia perspektywy giełdowe do końca roku,
  • jakie spółki widzą analitycy wśród swoich top picków,
  • jak zawirowania polityczne wpływają na rynek,
  • które spółki pozwolą przetrwać ew. spowolnienie.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W strategii rocznej Trigon DM wiązał spore nadzieje z II połową roku, obstawiając, że II kwartał będzie słabszy. I tak się stało. W I kwartale WIG urósł o 10,5 proc., podczas gdy w II kwartale spadł o 1,5 proc. Podobnie było w strefie euro: indeks Stoxx 600 po trzech miesiącach wzrostu w kwietniu złapał zadyszkę.

- Ostatnie dane makro ze światowej gospodarki tłumią optymizm na II półrocze, a korekta na rynkach akcji może jeszcze trochę potrwać. W scenariuszu bazowym wciąż zakładamy powrót do wzrostu w II połowie roku - zobaczymy, czy stanie się to w IV kwartale, czy może jednak wcześniej. Będziemy obserwować dane makro, bo to one w ciągu ostatnich dwóch miesięcy popsuły trajektorię. Doniesienia z Chin, strefy euro, USA, a nawet z Polski sugerują lekki problem w ożywieniu - mówi Maciej Marcinowski.

Według agencji Bloomberg odczyty danych z USA z ostatnich tygodni rozmijały się z prognozami najmocniej od 2015 r. Nieco nadziei przyniosły opublikowane w czwartek dane o PKB w USA, gdzie wzrost w II kwartale przyspieszył z 1,4 do 2,8 proc. w ujęciu zannualizowanym. To lepiej od oczekiwań.

Polityczne zawirowania

Rynki poruszały się także w rytm doniesień ze sfery polityki - najpierw Donald Trump wysunął się na prowadzenie w wyścigu o prezydencki fotel w USA, a następnie Joe Biden zrezygnował, robiąc miejsce dla innego kandydata.

- Donald Trump dla samego rynku amerykańskiego nie jest negatywny. Patrząc na kursy u bukmacherów, to przez ostatnie dwa tygodnie tracił on poparcie, ale rzeczywiście w poprzednich miesiącach był na fali, notując szczyt w połowie lipca. W tym czasie obserwowaliśmy wzrost na amerykańskich giełdach, co pokazuje, że inwestorzy w USA nie obawiają się jego prezydentury. Co ciekawe, rynek amerykański źle zareagował na rezygnację Joe'ego Bidena, która oznacza nową nadzieję dla demokratów - mówi Maciej Marcinowski.

Stało się tak m.in. dlatego, że Donald Trump planuje utrzymać ulgi podatkowe w CIT, które wprowadził za swojej prezydentury, podczas gdy jego konkurent zapowiedział, że zostaną wygaszone. A to ma jednoznaczne przełożenie na zysk netto spółek. Republikański prezydent dał się także poznać jako promujący inwestycje w USA, a część analityków zakłada, że wojny handlowe nie muszą się skończyć źle dla amerykańskiej gospodarki.

- NIestety Donald Trump jest gorszy niż Joe Biden dla reszty świata. To rodzi pytanie, czy słabość reszty świata nie przeszkodzi teoretycznemu wzmocnieniu rynku amerykańskiego. Stąd wzrost poparcia dla niego negatywnie oddziaływał na rynki w Chinach czy w Europie - w rezultacie widzieliśmy rozkorelowanie giełd w USA z tym, co się działo w Europie. Natomiast obecnie jego przewaga topnieje, a do wyborów jeszcze sporo czasu. Nie mamy także pewności, kto będzie nowym kandydatem demokratów - mówi Maciej Marcinowski.

Polityka Donalda Trumpa może prowadzić do umocnienia dolara. Protekcjonizm przekłada się na lepszy bilans handlowy USA, ale to oznacza, że mniej amerykańskiej waluty będzie płynąć w świat.

Kluczowa gospodarka

W tak niepewnym politycznie otoczeniu analityk zwraca uwagę na sygnały płynące z gospodarki. W USA wobec słabszych danych rynki są już pewne, że Fed obniży stopy procentowe we wrześniu.

- Wydawało się nam, że w USA ożywienie jest silne i będzie dalej pompowane obietnicami wyborczymi, a wysokie stopy wciąż nie przekładają się na sytuację konsumentów. To się jednak zmieniło - mówi Maciej Marcinowski.

W Polsce w dalszym ciągu kontynuowane jest ożywienie, ale w strefie euro wzrost PKB w I kwartale odbił do 0,3 proc. i znowu widać spowolnienie, co źle wróży perspektywom Polski.

- Nasza gospodarka przyspieszała, aby osiągnąć 3 proc. w II kwartale, ale gdy nie dołączy się do tego Europa, to możemy się znaleźć na zakręcie. Takiego scenariusza kilka miesięcy temu rynki nie zakładały. Zastanawiamy się, czy to jest zadyszka czy jednak zmiana trendu. Potrzebujemy jeszcze miesiąca lub dwóch, aby poznać odpowiedź na to pytanie. Przy obecnie wysokich wycenach giełd na świecie jest to ryzyko, które nie pozwala nam patrzeć pozytywnie w bardzo krótkim terminie - mówi Maciej Marcinowski.

Motorem napędowym pozostaje konsumpcja, która realnie rośnie o 4-5 proc. w skali roku, choć realny wzrost płac wynosi 8 proc., co pokazuje, że konsumenci są wciąż ostrożni.

- Konsumpcja jest motorem napędowym PKB i na pewno do końca roku tak pozostanie. Większe negatywne zaskoczenia widzieliśmy po stronie przemysłu czy budownictwa, co sprawia, że komponent inwestycji rozczarowuje w ostatnich kwartałach - mówi Maciej Marcinowski.

Konsumpcja i spółki defensywne

Trigon DM zamierza w dalszym ciągu przeważać spółki konsumenckie. Jednak nie wszystkie segmenty tego sektora wyglądają dobrze.

- Spółki mają jednak swoją specyfikę. W FMCG jest gorzej, a konkurencja jest duża. Po wzroście VAT każdy chciał wyszarpać kawałek rynku dla siebie i widzimy, jak to się odbija na wynikach Jeronimo Martins czy Dino. To nie jest segment, w którym chcemy być, raczej kierujemy uwagę na Allegro, LPP, czy InPost - mówi Maciej Marcinowski.

Zgodnie z założeniami II połowa roku miała już przynieść ożywienie przemysłu, który pozwoliłby na szerszy wzrost i mógłby też utrzymać inflację wyżej, wspierając sektor bankowy.

- Przemysłu na razie nie ma sensu przeważać, a do banków należy podchodzić wybiórczo. W tej sytuacji warto się posiłkować defensywnymi spółkami, takimi jak PZU, Kruk czy spółki energetyczne. W tej ostatniej branży liczymy na to, że proces wydzielania aktywów będzie kontynuowany i przełoży się na wzrost wartości - mówi Maciej Marcinowski.

Analitycy wybierają także pojedyncze spółki z innych sektorów - wśród top picków znaleźć można m.in. CD Projekt.

- Większość spółek z sektora gamingowego cierpi na pandemicznym przeinwestowaniu całej branży. Wtedy zaplanowane gry wchodzą obecnie na rynek, co sprawia, że jest duża konkurencja. W takim otoczeniu tylko CD Projekt i 11bit się nam podobają - mówi Maciej Marcinowski.

Nie jest on także negatywnie nastawiony do wieści o dużych debiutach giełdowych, które miałyby mieć miejsce w tym roku na GPW.

- W przypadku Żabki największe zainteresowanie powinno pochodzić od inwestorów zagranicznych - dla nich taka inwestycja raczej nie wiąże się z koniecznością sprzedaży aktywów na polskim rynku. W przypadku polskich inwestorów może być taka konieczność, ale nie demonizowałbym tego faktu. Zwłaszcza, że mamy rekordowy sezon dywidend w tym roku i w maju było widać, że te pieniądze wracały na rynek. Sporo wypłat jest także w miesiącach wakacyjnych, co przekłada się także na poprawę pozycji gotówkowej w OFE, co widać w statystykach - mówi Maciej Marcinowski.

Przemysłu na razie nie ma sensu przeważać, a do banków należy podchodzić wybiórczo. W tej sytuacji warto się posiłkować defensywnymi spółkami, takimi jak PZU, Kruk czy spółki energetyczne.