Tanie linie podgryzają biura podróży

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2013-11-22 00:00

Lato 2014 to pierwsze wakacje z dużą ofertą Ryanaira i Wizzaira. Touroperatorzy się nie boją

Jak nie chmura pyłu, to zamieszki w Egipcie. Branża turystyczna w Polsce przez ostatnie lata wciąż miała pod górkę. Ostatnio karta się odwróciła. Ten rok ma być rekordowy — zyski największych touroperatorów przekroczą 80 mln zł, a nie wszyscy jeszcze ujawnili swoje szacunki. Jednak do gry weszły tanie linie, którymi można polecieć do Hiszpanii czy Grecji. Na ich stronach łatwo zarezerwować hotel, samochód i kupić ubezpieczenie.

Ten sam hotel

— Średnie ceny pakietów touroperatorów są o 16 proc. droższe. Pakiet zawiera hotele w cenach na bardzo podobnym poziomie, ale również takie, gdzie różnice bywają kilkudziesięcioprocentowe — mówi Jacek Dąbrowski, współzałożyciel TravelDATA, firmy, która analizuje rynek turystyczny. TravelDATA porównała ceny wyjazdów oparte na przelotach tanimi liniami z Warszawy z cenami gotowych pakietów oferowanych przez biura podróży (ten sam hotel i standard pokoju na Krecie, siedem dni w pierwszym tygodniu lipca, opcja all inclusive, transfer lotnisko — hotel — lotnisko oraz to samo ubezpieczenie turystyczne). W szranki stanęło sześć biur, a z każdego porównano po dziesięć najbardziej atrakcyjnych cenowo hoteli dostępnych w systemie rezerwacyjnym MerlinX z tymi samymi na stronach tanich linii.

— Najmniejsze nadwyżki cen dla dwóch osób w dziesięciu porównywanych hotelach wykazały biura Grecos Holiday oraz Itaka — 7,7 i 10,5 proc., a najdroższe okazało się biuro Neckermann Polska z nadwyżką prawie 30 proc. Dla rodzin (2+1) najbardziej przyjazne okazało się biuro Sun & Fun z nadwyżką 9,8 proc. Zawdzięcza to najniższej cenie za wyjazd dziecka — mówi Jacek Dąbrowski.

To nie kwestia czasu

Eksperci uważają jednak, że na razie biura podróży nie mają się czego bać.

— W wypadku Krety liczba połączeń z Polski będzie w przyszłym roku ciągle jeszcze zbyt mała (pięć tygodniowo), aby istotnie zmienić sytuację. Jeszcze skromniejszy wpływ wywrą tanie linie na pozostałe greckie kierunki, które w sumie będą miały zaledwie cztery połączenia tygodniowo. Mogą raczej zachęcić do odwiedzin Grecji nowych klientów, podczas gdy dotychczasowi urlopowicze pozostaną przy swoich przyzwyczajeniach. Dopiero istotny wzrost liczby tanich rejsów mógłby zmodyfikować obraz rynku — ocenia Andrzej Betlej, drugi współzałożyciel TravelDATA. Przedstawiciele biur nie widzą zagrożenia także w przyszłości.

— Nie zgadzam się z tezą, że jest taniej. Gdy się samemu składa ofertę, trzeba doliczyć całą masę świadczeń, w tym opiekę rezydenta, animatora, cały serwis przed- i posprzedażowy, czyli np. opiekę na lotnisku. W przypadku touroperatora klient ma się do kogo zwrócić, jeśli coś będzie nie tak — wymienia Grzegorz Baszczyński, prezes Rainbow Tours.

Jego zdaniem, choć dziś tanie linie wygrywają ceną, to sytuacja może się zmienić za kilka miesięcy, gdy ceny przelotów pójdą w górę, bo zostanie mniej czasu do lotu. Piotr Henicz, wiceprezes Itaki, wskazuje, że jest mnóstwo kierunków, do których tanie linie nie polecą, i wiele hoteli, w tym rodzinnych, które nigdy nie podpiszą umów z low costami.

— Nie stoimy w miejscu i już zaczęliśmy proponować klientom tzw. dynamiczne pakietowanie. Od ubiegłego roku mogą wybrać sami, na jak długo jadą. Będziemy sukcesywnie wprowadzać do oferty kolejne rozwiązania, np. możliwość spędzenia części wakacji po jednej stronie wyspy, a części po drugiej. Podchodzimy jednak do tego spokojnie, bo zmiany potrwają kilka lat. Zresztą w portach, z których tanie linie latają do tych samych miejsc co my, wcale nie spadła liczba klientów — mówi Piotr Henicz.

Życie tanim liniom uprzykrzy Komisja Europejska.

— Projekt nowej dyrektywy dotyczącej usług turystycznych jest właśnie konsultowany w krajach UE. Planowane jest objęcie działań linii podobnymi zasadami, jakimi objęte są imprezy turystyczne. Nie mamy nic przeciwko tanim liniom, ale jeśli rozszerzają działalność, trzeba zachować zasady zdrowej, uczciwej konkurencji i pamiętać o bezpieczeństwie klientów — mówi Tomasz Rosset z Polskiej Izby Turystyki.