Wejście w życie klauzuli generalnej obejścia prawa podatkowego (GAAR) będzie głęboką nowelizacją ordynacji podatkowej, która spowoduje, że agresywna optymalizacja będzie znacznie utrudniona, jeżeli nie niemożliwa — przekonywał do zmiany przepisów Paweł Szałamacha, ówczesny minister finansów. Kilka miesięcy później nadarzyła się okazja, żeby sprawdzić, jak nowy oręż fiskusa sprawdzi się na polu bitwy.



— Próba objęcia wszystkich funduszy inwestycyjnych zamkniętych (FIZ) podatkiem dochodowym to otwarte przyznanie przez Ministerstwo Finansów (MF), że klauzula przeciwdziałania opodatkowaniu będzie martwa — podkreśla Radosław Piekarz, partner i doradca podatkowy w kancelarii A&RT.
Lęk przed nieznanym
Ostatecznie, po fali krytyki posłowie wycofali się z planu wrzucenia wszystkich FIZ do jednego worka i chcą oddzielić uczciwych podatników od uciekających przed fiskusem. Jednak przy okazji dali sygnał, że administracja skarbowa nie jest gotowa korzystać z narzędzi, w które została wyposażona.
— Niezależnie od złego stylu wprowadzania tych zmian warto się zastanowić, dlaczego MF nie używa do tego klauzuli. Powody są proste. Po pierwsze czasem będzie to niemożliwe — działaniem schizofrenicznym byłoby zarzucanie podatnikom chęci uniknięcia podatku poprzez korzystanie z instytucji zwolnionej z podatku przez samego ustawodawcę — zwraca uwagę Paweł Toński, partner w Crido Taxand. Jego zdaniem, drugi powód jest bardziej prozaiczny — przepisy nowej klauzuli są dla urzędników trudne.
— Można je porównać do wyrafinowanej maszyny, której jeszcze nikt nie nauczył się obsługiwać, więc na razie działamy starymi, sprawdzonymi metodami — podkreśla ekspert Crido Taxand. Oczekiwania fiskusa wobec GAAR są spore. Z szacunków MF wynika, że chociaż klauzula weszła w życie dopiero 15 lipca, to da 50 mln zł w tym i 100 mln zł w przyszłym roku bezpośrednich wpływów do budżetu z CIT. Przy Świętokrzyskiej liczą, że pośrednie skutki wejścia w życie przepisów mogą być bardziej imponujące — od 1,2 do 5,4 mld zł w tym roku do 2,7-10,9 mld zł w 2017 r.
Pójście na łatwiznę
Część doradców uważa, że obawy fiskusa o to, czy klauzula zadziała, mogą być uzasadnione, a przypadek optymalizacji w FIZ jest skomplikowany. — Próby takie mogłyby być nieskuteczne głównie z uwagi na fakt, że ogólna klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania może być zastosowana jedynie w odniesieniu do czynności lub zespołu powiązanych ze sobą czynności, jeśli sposób działania był sztuczny — przyznaje Rafał Ciołek, partner w KPMG w Polsce. Inaczej na to patrzy Tomasz Rolewicz, doradca podatkowy w EY. Zwraca uwagę, że osiągnięcie korzyści podatkowej bez odpowiedniego uzasadnienia ekonomicznego to idealna sytuacja, żeby pokazać, na co stać służby skarbowe. Uczciwy podatnik może spać spokojnie, a reszta powinna się tłumaczyć w postępowaniu podatkowym.
— Podejście, które obserwowaliśmy, wygląda na próbę odpowiedzialności zbiorowej, od której ucierpi cała branża. Należy podkreślić, że jest to też działanie nieuzasadnione w świetle tych narzędzi, którymi fiskus już dysponuje — podkreśla ekspert EY. — Zamiast działać punktowo i zwalczać nieuczciwych podatników stworzoną w tym celu klauzulą, zaproponowano rozwiązanie, które w negatywny sposób dotyka wszystkie FIZ, w tym działające uczciwie — wtóruje Radosław Piekarz.
Legislacyjna prowizorka
W ostatnich miesiącach gros ważnych ustaw, zamiast iść normalną ścieżką legislacyjną z konsultacjami międzyresortowymi i społecznymi, ląduje w parlamencie jako projekty poselskie. To skraca drogę do wejścia w życie przepisów, ale cierpi jakość stanowionego prawa.
— Łatwiej znaleźć „grupę posłów”, którzy pomogą MF, ingerując bez głębszego zastanowienia w treść ustawy i siejąc przy okazji zamieszanie wśród wielu funduszy oferujących od lat możliwość oszczędzania czy inwestowania za pośrednictwem FIZ — mówi Paweł Toński.
Doradcy podatkowi ostrzegają przed próbą walki za pomocą nowelizacji ustaw z każdym, kto ucieka przed fiskusem. — Jeśli chcemy każdą metodę unikania opodatkowania zwalczać poprzez „łatki legislacyjne”, to w najbliższym czasie możemy być świadkami dużego wzrostu liczby ustaw podatkowych. Tylko po co w takim razie jest klauzula? — pyta Radosław Piekarz. © Ⓟ
CIT wciąż słaby
Po październiku wpływy do budżetu z podatku dochodowego od osób prawnych są wyższe o ok. 0,5 mld zł w porównaniu z ubiegłym rokiem. Dynamika wzrostu wpływów sięga zaledwie 2,3 proc. r/r i jest najsłabsza wśród głównych danin, które zbiera fiskus. Co zaskakujące, jest również niższa niż tempo wzrostu gospodarki. Według resortu finansów po VAT, to właśnie w CIT jest największa skala oszustw podatkowych i agresywnej optymalizacji. Dlatego dzięki zwiększonej liczbie kontroli w cenach transferowych oraz nowej klauzuli obejścia prawa podatkowego fiskus liczy na 2 mld zł dodatkowych wpływów z tego podatku w przyszłym roku.
OKIEM MINISTRA
Za wysokie progi dla klauzuli
LESZEK SKIBA
wiceminister finansów*
Warto zwrócić uwagę na to, że klauzula jest instytucją prawną, która dopiero wystartowała. Nie ma jeszcze przejrzystej praktyki prawnej, pokazującej, jak ona będzie funkcjonowała. Nie mamy orzeczeń sądownictwa administracyjnego, które będzie naturalną reakcją. Tak naprawdę budowa klauzuli musi zacząć się stopniowo. Rozpoczynamy od spraw, które są ewidentne, przechodzimy wszystkie procedury, które są w sądownictwie administracyjnym, żeby zakorzenić ją w pewnej praktyce sądowniczej. W związku z tym rzucenie klauzuli od razu do walki z optymalizacją przez FIZ może być pewną groźbą dla efektywnego funkcjonowania klauzuli. A jest to rozwiązanie, które powinno być budowane w stabilny sposób, w trakcie wielu lat swojego funkcjonowania, żeby rzeczywiście odnosiło sukces. Dlatego prędzej czy później klauzula na pewno zadziała, ale aby była przejrzysta, transparentna i przewidywalna dla podatników, nie można rzucać jej na głęboką wodę.
*wystąpienie na posiedzeniu sejmowej Komisji Finansów Publicznych