Kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Donald Tusk powiedział, że w ostatnich tygodniach to PiS niepotrzebnie atakuje Platformę, a nie Platforma kłóci się z PiS. Szef PO przyznał jednak, że nie wyobraża sobie, by po wyborach parlamentarnych koalicja PO-PiS nie powstała.
Odnosząc się do sporów między PO i PiS z ostatnich dni, Tusk powiedział w piątek w radiu RMF FM: "jesteśmy tym poirytowani i zmartwieni, bo nie chcieliśmy tego typu kampanii".
"PiS i bracia Kaczyńscy - powiedział Tusk - od wielu tygodni uważają program Platformy za zły i go bardzo gruntownie atakują po to, by przedwczoraj ogłosić, że go nie znają. Logiki w tym nie ma za grosz".
Dodał, że na billboardach PO, w jej spotach reklamowych i plakatach wyborczych, nie ma "ani jednej złośliwości wobec konkurencji". Tymczasem bracia Kaczyńscy uznali, że "dzisiaj ważny jest dla nich wyłącznie wynik PiS, a nie odpowiedzialność za to, co się zacznie dziać dzień po wyborach". Zdaniem Tuska, "jest to niepokojące".
Lider PO przyznał, że nie dopuszcza myśli, by po wyborach nie powstała koalicja PO-PiS. Jak powiedział, chciałby mieć jednak pewność, czy rozmawia "z umiarkowanym, uśmiechniętym i życzliwym Polakom Lechem Kaczyńskim", czy rozmawia "z politykami PiS, którzy w TV +TRWAM+ i Radiu Maryja mówią takie rzeczy, że by się wstydził powtórzyć".
Według Tuska, szans na powodzenie koalicji PO-PiS należy upatrywać w pełnej jawności negocjacji. "Mam nadzieję, że to będzie najprostszy sposób, żeby bracia Kaczyńscy pokazali Polsce, że nie uzgadniają tych przyszłych rządów z o. Rydzykiem, Romanem Giertychem i Andrzejem Lepperem" - powiedział.