Tytoniowi giganci zaciągają się e-dymem

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2013-11-22 00:00

Do grona testujących elektroniczne papierosy dołącza Philip Morris. Rosnącą branżę czeka trzęsienie ziemi.

Rynek e-papierosów rośnie w oczach — jeszcze w 2007 r. w USA wartość tego segmentu sięgała 10 mln USD, a dziś przekracza 1,5 mld USD. Citi Bank prognozuje, że w najbliższych latach branża będzie rosła o ok. 50 proc. każdego roku. Koncern Philip Morris International (PMI), produkujący m.in. Marlboro, jest ostrożniejszy — szacuje wzrost „tylko” na 25 proc., co… z nawiązką wystarcza do podjęcia decyzji o przyspieszeniu debiutu w nowej branży.

FOT. ISTOCK
FOT. ISTOCK
None
None

Idzie nowa era

— Wejdziemy na rynek e-papierosów w połowie przyszłego roku, używając obecnych technologii. Chcemy z bliska poznać realia tej kategorii, a także ożywić debatę w sprawie jej regulacji. To będzie podstawa do prac nad następną generacją produktów — mówi Andre Calantzopoulos, prezes PMI. E-papierosy bowiem to dla PMI tylko przygrywka. Wiadomo, że koncern intensywnie pracuje nad zmodyfikowanymi tradycyjnymi wyrobami tytoniowymi, które mają zawierać znacznie mniej substancji szkodliwych i „rozgrzewać się, nie palić”. Teraz trwają ich próby kliniczne, na przyszły rok zapowiedziane są pierwsze testy komercyjne, a na 2015 r. — szerokie wprowadzenie do sprzedaży.

PMI zapowiada, że w ciągu trzech lat wyda 600 mln USD na uruchomienie w Europie zakładu lub zakładów o „zaspokajającej prognozowany popyt” mocy produkcyjnej 30 mld sztuk. Rozwijająca się polska branża e-papierosowa globalnych konkurentów się nie boi.

— Decyzje kolejnych koncernów to tylko potwierdzenie, że branża się rozwija i ma przyszłość. Jeśli koncerny będą miały dobre produkty — i będą grały czysto — to jesteśmy otwarci na konkurencję — mówi Artur Ziółkowski z zarządu stowarzyszenia Step, zrzeszającego dystrybutorów e-papierosów.

Spada, ale rośnie

PMI na globalnym rynku tytoniowym — którego wartość to 800 mld USD — jest głównym graczem, z 16,3-procentowym udziałem (28,8 proc. bez uwzględniania rynku chińskiego, odpowiadającego za jedną trzecią światowej sprzedaży, gdzie karty rozdaje państwowy monopolista). W Polsce jest zdecydowanym numerem jeden — z 37,6-procentowym udziałem w sprzedaży wyprzedza British American Tobacco (BAT), Imperiala oraz JTI. Pozostałe koncerny też eksperymentują z e-papierosami. BAT jest np. właścicielem sprzedawanej w Wielkiej Brytanii marki Vype. Szukanie nowych produktów i kanałów dystrybucji przez koncerny tytoniowe nie może dziwić. PMI szacuje, że w tym roku liczba sprzedanych na całym świecie papierosów skurczy się o 3 proc., a w przyszłym — o kolejne 2-3 proc. Jeszcze gorzej ma być w Unii Europejskiej, gdzie prognozowany spadek wolumenu ma przekroczyć 7 proc. Kurczenie się tradycyjnego rynku na razie nie przeszkadza jednak branży w osiąganiu krociowych zysków. Tegoroczna dywidenda dla akcjonariuszy PMI — wśród których są setki instytucji finansowych, bo branża tytoniowa jest uznawana za jedną z najbardziej bezpiecznych, stabilnych i rentownych na giełdzie — jest ponaddwukrotnie wyższa niż jeszcze 5 lat temu.

Według prognoz analityków, w tym roku spółka będzie miała 31,26 mld USD przychodów (97 mld zł) i 8,76 mld USD czystego zysku (27 mld zł).